Polka w Omanie: Tutaj kobieta traktowana jest z dużym szacunkiem

Odczułam na własnej skórze, że tutaj bliźniego traktuje się jak siebie samego – z dużą dozą miłości, współczucia i zrozumienia. To ludzie mnie trzymają w tym kraju. Ich prostoduszność i dobrotliwość – mówi Dominika Dudała, licencjonowana przewodniczka i wokalistka, która w Omanie mieszka od 8 lat.

Publikacja: 16.03.2025 17:45

Dominika Dudała:  Ceny w Omanie są porównywalne z polskimi.

Dominika Dudała: Ceny w Omanie są porównywalne z polskimi.

Foto: Archiwum prywatne

Czy powinniśmy kobietom w Omanie współczuć?

Patrząc z europejskiego punktu widzenia, może się tak wydawać, ale śmiem uważać, że Omanki wcale naszego współczucia nie potrzebują. Co więcej, myślę, że one czują się w swoim kraju bardzo dobrze, bo przecież wzrosły w tej kulturze. Od małego są nauczone, że trzeba zakrywać swoje ciała, więc dla nich jest to norma.

Rola kobiety w Omanie się zmienia i choć nadal w mniejszych miejscowościach podział ról jest bardziej tradycyjny, kobieta jest panią domu, a mężczyzna ten dom utrzymuje – to w stolicy można spotkać bardzo dużo niezależnych, wyemancypowanych kobiet, które prowadzą własne biznesy (np. salony kosmetyczne) czy pracują na wysokich stanowiskach m.in. w ministerstwach.

Często słyszę od Polaków przyjeżdżających do Omanu, że na ulicach są sami mężczyźni. Nie do końca mogę się z tym zgodzić. Wystarczy pojechać do galerii handlowych czy pójść do banku i przekonać się, że Omanki nie siedzą zamknięte w domach, jak powszechnie myślimy, tylko są aktywne zawodowo. Kilka miesięcy temu załatwiałam sprawę w banku i zdziwiłam się, bo 80 proc. pracowników stanowiły kobiety. Mało tego, dyrektorem banku okazała się kobieta – powiedziałabym harda sztuka, która sobie w kaszę nie da dmuchać. I tych Omanek z naprawdę mocnymi osobowościami jest bardzo dużo.

Często odwiedzam Królewską Operę Narodową i oprowadzają po niej Omanki. W ochronie opery pracują kobiety. Jadąc ostatnio ulicą widziałam wóz policyjny, z którego wysiadała policjantka. Kobiety pracują na lotniskach, w hotelach – nawet jako menedżerki. Jak widać, są obecne w przestrzeni publicznej.

W wielu krajach kobiety zarabiają mniej od mężczyzn. Czy podobnie jest w Omanie?

W tym kraju traktuje się ludzi na równi. Nie słyszałam, żeby kobieta zarabiała mniej niż mężczyzna czy żeby traktowano ją gorzej tylko dlatego, że jest kobietą. Powiedziałabym, że jest na odwrót. Tutaj kobieta traktowana jest z dużym szacunkiem.

W Omanie panuje przekonanie, że jeżeli chcesz być szanowany, to szanuj sam siebie, zakładając tradycyjny strój czy zachowując się skromnie. Głośne i wulgarne zachowanie nie uchodzi.

Mieszka pani w tym kraju już ponad osiem lat. Jakie miała pani wcześniej wyobrażenie o Omanie?

Prawdę mówiąc, nie miałam żadnego. Nawet nie wiedziałam, gdzie dokładnie leży na mapie. Orientowałam się, że jest taki kraj jak Oman, ale gdzie, co, jak? Nie miałam pojęcia. Dostałam propozycję pracy guwernantki u polskiej rodziny, która przekonywała mnie, że w Omanie jest bezpiecznie. Strona polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych potwierdzała te informacje, w końcu za namową mojej mamy, postanowiłam podjąć tę próbę. Stwierdziłyśmy, że to może być niepowtarzalna okazja w życiu i postanowiłam z niej skorzystać, tym bardziej że oczekiwań nie miałam żadnych.

Pięć dni po przylocie do Omanu pojechałam razem ze znajomymi do Wadi Bani Khalid. Gorąco. Duszno. Nie można było oddychać. Zostaliśmy tam na noc, a rano, gdy się obudziłam, przeżyłam szok. Zobaczyłam kobiety zakutane od góry do dołu. Ubrane w czarne stroje. Wtedy nawet nie miałam pojęcia, jak te ubrania się nazywają, wiedziałam tylko jedno: że chcę wracać do domu.

Czytaj więcej

Polka w Arktyce: Gdy pojawią się problemy zdrowotne, trzeba lecieć do innego kraju

Poprosiłam znajomego, żeby mnie stamtąd zabrał. Pamiętam, że cała w panice zadzwoniłam do mamy. Ja w histerii, mama przerażona. Dzieliło nas ponad 6 tys. km. Ani ja, ani mama nie wiedziałyśmy co robić.

Z biegiem czasu te negatywne uczucia zaczęły słabnąć. Nie wiem kiedy zamieniły się w fascynację. Z roku na rok coraz bardziej zakochuję się w tej kulturze, w naturze, w ludziach. To jest niezwykłe, jak los potrafi się odmienić, a rezerwa i przerażenie mogą zamienić się w tej rodzaj uczuć, który mam dzisiaj w sobie.

Wspomniała pani, że coraz bardziej zakochuje się w ludziach. Jacy są Omańczycy? Czym panią ujęli?

Energią i uduchowieniem. Są bardzo mili, przyjaźnie nastawieni, otwarci na naszą kulturę. Gdy odwiedzałam wsie omańskie, wielokrotnie byłam goszczona przez Omańczyków, którzy pomimo nieznajomości języka angielskiego, zapraszali mnie do siebie do domu na kawę czy herbatę.

Gdy podczas jazdy strzeli mi opona w aucie, to wiem, że za chwilę ktoś się zatrzyma i mi pomoże, nie dlatego, że jestem kobietą, tylko dlatego, że tutaj są tak nauczeni, żeby pomagać drugiemu człowiekowi. Wielokrotnie odczułam to na własnej skórze, że tutaj bliźniego traktuje się jak siebie samego – z bardzo dużą dozą miłości, współczucia i zrozumienia. To ludzie trzymają mnie w Omanie – ich prostoduszność i dobrotliwość, a ponieważ sama jestem osobą, która lubi pomagać, doradzać i motywować, świetnie się pod tym względem odnajduję.

W Omanie trudno poczuć się samotnym?

Tutaj jednostka praktycznie nie istnieje, bo w Omanie prym wiedzie rodzina, dzieci są największym błogosławieństwem Allaha, a dopełnieniem relacji rodzinnych - więzi przyjacielskie. W piątek, który jest świętym dniem dla muzułmanów, tak jak dla nas niedziela, Omańczycy odwiedzają rodziców. Bardzo często relaksują się na łonie natury, jeżdżą do dolin zwanych wadis, rozkładają koce, urządzają pikniki. Można wtedy zaobserwować bardzo liczne rodziny zażywające ochłody, bo tak jak wspominałam, im więcej dzieci, tym więcej błogosławieństwa dla rodziny. Zauważyłam, że w Maskacie, czyli stolicy Omanu model wielodzietnej rodziny ewoluuje. I o ile na wsiach omańskich, można jeszcze spotkać bardzo liczne rodziny z dziesięciorgiem dzieci, o tyle w stolicy bardziej popularne są rodziny z trójką czy czwórką dzieci.

Oman, jeśli chodzi o turystykę, jest wciąż mniej popularnym krajem. Przegrywa w tej kwestii ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi.

Zjednoczone Emiraty Arabskie z Dubajem na czele są bardziej prężne, jeśli chodzi o marketing i promocję i pewnie dlatego kraj, w którym mieszkam nie jest tak popularnym kierunkiem turystycznym, ale to się zmienia i z roku na rok przybywa tu coraz więcej turystów, między innymi z Polski. Nie każdego przecież pociągają klimaty „najwyższych budynków na świecie”, które mogą przytłaczać na dłuższą metę. Tego tutaj nie ma. Jeśli ktoś chce poczuć bliskość natury, ale też atmosferę arabskiego kraju, to Oman jest świetnym wyborem. 55 proc. populacji stanowią Omańczycy, w Emiratach jest inaczej, ponieważ tam większość stanowią ekspaci z Europy czy Azji. Emiratczyków jest w ZEA zdecydowanie mniej.

Myślę, że mniejsza popularność wynika też z tego, że Oman broni swojej tożsamości kulturowej i tradycji. Masowa turystyka niesie ze sobą ryzyko wjazdu turystów, którzy mogą nie uszanować panujących tu norm, spożywając zbyt wiele alkoholu, obnosząc się ze swoją seksualnością, łamiąc reguły dotyczące skromnego ubioru, dlatego Oman otwiera się, ale na własnych zasadach.

W jaki sposób Omańczycy pielęgnują własną tożsamość?

Ubierają się w tradycyjne stroje. Kobiety noszą długie okrycia nazywane abajami, a włosy zakrywają hidżabem. Natomiast mężczyźni wybierają luźny strój z bawełny, zazwyczaj sięgający do kostek, nazywany diszdaszą, a na głowie mają tradycyjną czapkę zwaną kummą.

Omańczycy są też muzułmanami, modlą się pięć razy dziennie. Teraz, kiedy rozmawiamy trwa ramadan, czyli święty miesiąc, podczas którego nie jedzą ani nie piją od wschodu do zachodu słońca. Jakie to musi być wycieńczające, żeby w 30-stopniowym upale rezygnować z picia wody, a jednak oni to robią. Jest to dla mnie niezwykły przejaw ćwiczenia silnej woli, wczuwania się w sytuację osób, które na co dzień nie mają dostępu do pożywienia, ale przede wszystkim jest to dla mnie wyraz ich religijności. Dla Omańczyków islam jest ważnym aspektem ich tożsamości.

Polacy w 89 proc. deklarują się jako katolicy, a kościoły świecą pustkami. Większość stanowią wierzący niepraktykujący. Może podobnie jest tutaj?

W Omanie wszyscy są muzułmanami, choć oczywiście zdarzają się osoby wierzące niepraktykujące. Tutaj jest taka zasada, że to, co robią w swoim prywatnym czasie, jest między nimi a Allahem. To, czy poszczę podczas ramadanu, czy modlę się pięć razy dziennie, to jest moja prywatna sprawa. Zresztą oni są bardzo „prywatni” z natury. Nie ujawniają zbyt dużo o sobie, bo wiedzą, że mogą być oceniani przez innych, przez swoje rodziny czy znajomych.

W większości są to osoby praktykujące. Spotkałam tu mnóstwo osób, które nigdy w życiu nie wzięły alkoholu do ust i które modlą się pięć razy dziennie. Religijność jest im wpajana w domu, ale i w szkole. To ważny aspekt ich kultury. Jeszcze dwa lata temu pracowałam jako nauczycielka w omańskiej szkole, więc wiem, że nauczanie religii jest w codziennym planie lekcji.

Religia jest ważna w Omanie, ale odnoszę wrażenie, że panuje tu islam w najbardziej liberalnej odsłonie.

Islam dzieli się na trzy główne odłamy: sunnizm, szyizm i ibadytyzm. Ten ostatni – najbardziej umiarkowany wyznają mieszkańcy Omanu. Są liberalni i stosują się do zapisów Koranu, bo w świętej księdze nie jest nigdzie napisane, żeby kobieta miała zakrywać twarz albo ręce, a tak się dzieje w Arabii Saudyjskiej czy w Afganistanie.

W Omanie praktykuje się tolerancję religijną i otwarte podejście do różnych kultur. Na święta Bożego Narodzenia w hotelach czy w hipermarketach pojawiają się choinki, można kupić bombki i światełka. Na Halloween nie może zabraknąć dyni, a na Wielkanoc króliczków w supermarketach. W Maskacie są dwa kościoły. W ubiegłym roku do jednego z nich pojechałam na pasterkę i spędzałam ją pod gołym niebem. Msza odbywała się dokładnie w taki sam sposób, jak w kościele polskim, natomiast była prowadzona po angielsku.

Czytaj więcej

Polka w Luksemburgu: Tutaj uważa się, że supermarkety to sklepy gorszego sortu

Czy prowadzi pani działalność w Omanie?

Pracuję dla małej agencji turystycznej. Warto wiedzieć, że decydując się na pracę w Omanie, można skorzystać z wielu benefitów. Omański pracodawca sponsoruje wizę pracowniczą (która kosztuje ok. 6 tys. zł), często zapewnia mieszkanie, bilet powrotny do domu czy opłaca ubezpieczenie. Wiele osób decyduje się na pracę na Bliskim Wschodzie właśnie z powodu dodatkowych korzyści.

Myślę o założeniu własnej działalności, ale w Omanie to nie jest takie proste, dlatego że teraz dominuje tak zwana omanizacja. W pierwszej kolejności zatrudniani są Omańczycy, oni też mają pierwszeństwo w zakładaniu własnych biznesów.

Jacy wykwalifikowani pracownicy są teraz na topie, jeśli chodzi o pracę w Omanie?

Nauczyciele w szkołach, akademicy, piloci linii lotniczych, inżynierowie, pracownicy IT. Myślę, że tego typu zajęciami najczęściej trudnią się ekspaci.

Poza tym Filipińczycy, Bengalczycy czy Indusi pracują jako tania siła robocza, sprzątają, myją samochody, pracują w barbershopach, coffeeshopach, w warzywniakach czy w kwiaciarniach.

Oni nie mogą liczyć na benefity pracownicze.

Omańczyk zatrudniając pomoc domową z Bangladeszu czy ze Sri Lanki zasponsoruje jej wizę pracowniczą, zapewne zapewni kąt do spania i wyżywienie. Za miesięczną pensję w wysokości ok. 1200 zł oczekuje od niej codziennej dyspozycyjności, prania, gotowania, opieki nad dziećmi.

Omańczycy są przecież zamożni. Oman to bogaty kraj. Z czego żyje poza gazem?

Gaz i ropa to główne źródło omańskiego dobrobytu. Poza tym Oman jest eksporterem kadzidła i daktyli. Słynie też z wyrobów ze srebra i złota. W ostatnich latach stara się rozwijać sektor turystyczny, promując swoje piękne krajobrazy, historyczne zabytki, tradycje i gościnność. Kraj oferuje różnorodne atrakcje, od gór po plaże i pustynie.

Czy życie jest tutaj bardzo drogie?

Oman jest kosztownym krajem. To najdroższa destynacja, jeżeli chodzi o Bliski Wschód, a rial omański jest jedną z najdroższych walut na świecie. Jeden rial omański to równowartość 10-11 zł, a bywało nawet, że i 13 zł. To naprawdę silna waluta. Oczywiście mieszkając w tym kraju, trzeba liczyć się z pewnymi kosztami, choć ostatnio od gości z Polski słyszę, że ceny są porównywalne z polskimi, a niektóre produkty bywają nawet tańsze.

Jeżeli chodzi o produkty spożywcze, to najczęściej zaopatruję się w hipermarkecie. Za bochenek chleba ostatnio zapłaciłam ok. 3,50 zł, za 100 g kostkę masła - 6 zł, za czteropak mleka 16-17 zł, a za karton wody (24 butelki x 250 ml) – 4-5 zł. Ogórki czy pomidory potrafią kosztować 2,5 zł/kg. Nie wydaje mi się, żeby te ceny były wygórowane. Zauważyłam też, że elektronika jest tutaj w dobrej cenie i potrafi być tańsza o kilkaset złotych w stosunku do cen w Polsce. Ostatnio nową, dobrą lodówkę z 10-letnią gwarancją kupiłam w cenie 700 zł.

A jak kształtują się tutaj ceny wynajmu mieszkań?

Oczywiście wszystko zależy od lokalizacji, bo jeżeli ktoś chce wynająć mieszkanie z widokiem na morze, to automatycznie cena idzie w górę.

Mieszkanie, które wynajmuję znajduje się niedaleko lotniska w Maskacie, bardzo blisko wylotówki z miasta. To 40-metrowy apartament z dużym pokojem, kuchnią i łazienką. W pełni umeblowany. Do tego w cenie superszybki internet, prąd, woda i naprawy. Kiedy coś mi się zepsuje, przychodzi pan Pakistańczyk, naprawia, a ja nie płacę za jego usługi ani złotówki, bo to wszystko mam w cenie. Za cały ten pakiet płacę 150 riali, czyli 1600 zł miesięcznie.

Jeśli jednak chcemy wynająć mieszkanie w sercu stolicy Omanu, to musimy się liczyć z wyższymi cenami (wtedy za klitkę trzeba zapłacić 3 tys. zł). Mieszkanie nad morzem też ma swoją cenę. Za wynajem takiego apartamentu trzeba się liczyć z wydatkiem minimum 2500 zł.

Czytaj więcej

Finka w Polsce: Fin zrobi wszystko, żeby tylko sąsiad nie miał lepiej niż on sam

Ile kosztuje paliwo?

W tym momencie za litr benzyny trzeba zapłacić ok. 2,50 zł.

Zna pani arabski?

Tak. Jestem w stanie porozumieć w języku arabskim. Myślę, że nawet przyjeżdżając do Omanu, jako turysta, warto zawsze znać podstawowe zwroty.

Kiedy zaczynam mówić po arabsku natychmiast na twarzach Omańczyków pojawia się uśmiech. Wiedzą, jaki to jest trudny język, więc są pod wrażeniem, że osoba z Europy jest w stanie komunikować się w ich ojczystym języku. Poza tym na co dzień ubieram się w abaję, a włosy zakrywam hidżabem. Nie, nie jestem muzułmanką i nikt mnie do tego absolutnie nie zmusza, po prostu uwielbiam ten strój. Jest bardzo wygodny.

Czy tęskni pani za Polską?

Czasem tęsknię za śniegiem i polskimi smakami. Muszę przyznać, że za Polską nie tęsknię, bo Oman to jest moje miejsce na ziemi. To jest mój dom. Do Polski mam ogromny sentyment. Kocham Polskę, jestem Polką, byłam, jestem i nią będę i to się na pewno nie zmieni w moim sercu.

Czy powinniśmy kobietom w Omanie współczuć?

Patrząc z europejskiego punktu widzenia, może się tak wydawać, ale śmiem uważać, że Omanki wcale naszego współczucia nie potrzebują. Co więcej, myślę, że one czują się w swoim kraju bardzo dobrze, bo przecież wzrosły w tej kulturze. Od małego są nauczone, że trzeba zakrywać swoje ciała, więc dla nich jest to norma.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
PODCAST "POWIEDZ TO KOBIECIE"
Katarzyna Glinka o życiowym kryzysie: Długo grałam w tę grę
Wywiad
Katarzyna Daniłko czyli Pani od jakości: Lewa strona mówi nam o ubraniu wszystko
POLKA NA OBCZYŹNIE
Polka w Luksemburgu: Tutaj uważa się, że supermarkety to sklepy gorszego sortu
PODCAST "POWIEDZ TO KOBIECIE"
Gabriela Muskała: Jako aktorka nigdy nie czekałam na telefon
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Wywiad
Naukowczyni wskrzesza ptaka dodo. „Boję się, że lęk przed technologiami uniemożliwi nam prace”
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń