Czy powinniśmy kobietom w Omanie współczuć?
Patrząc z europejskiego punktu widzenia, może się tak wydawać, ale śmiem uważać, że Omanki wcale naszego współczucia nie potrzebują. Co więcej, myślę, że one czują się w swoim kraju bardzo dobrze, bo przecież wzrosły w tej kulturze. Od małego są nauczone, że trzeba zakrywać swoje ciała, więc dla nich jest to norma.
Rola kobiety w Omanie się zmienia i choć nadal w mniejszych miejscowościach podział ról jest bardziej tradycyjny, kobieta jest panią domu, a mężczyzna ten dom utrzymuje – to w stolicy można spotkać bardzo dużo niezależnych, wyemancypowanych kobiet, które prowadzą własne biznesy (np. salony kosmetyczne) czy pracują na wysokich stanowiskach m.in. w ministerstwach.
Często słyszę od Polaków przyjeżdżających do Omanu, że na ulicach są sami mężczyźni. Nie do końca mogę się z tym zgodzić. Wystarczy pojechać do galerii handlowych czy pójść do banku i przekonać się, że Omanki nie siedzą zamknięte w domach, jak powszechnie myślimy, tylko są aktywne zawodowo. Kilka miesięcy temu załatwiałam sprawę w banku i zdziwiłam się, bo 80 proc. pracowników stanowiły kobiety. Mało tego, dyrektorem banku okazała się kobieta – powiedziałabym harda sztuka, która sobie w kaszę nie da dmuchać. I tych Omanek z naprawdę mocnymi osobowościami jest bardzo dużo.
Często odwiedzam Królewską Operę Narodową i oprowadzają po niej Omanki. W ochronie opery pracują kobiety. Jadąc ostatnio ulicą widziałam wóz policyjny, z którego wysiadała policjantka. Kobiety pracują na lotniskach, w hotelach – nawet jako menedżerki. Jak widać, są obecne w przestrzeni publicznej.
W wielu krajach kobiety zarabiają mniej od mężczyzn. Czy podobnie jest w Omanie?
W tym kraju traktuje się ludzi na równi. Nie słyszałam, żeby kobieta zarabiała mniej niż mężczyzna czy żeby traktowano ją gorzej tylko dlatego, że jest kobietą. Powiedziałabym, że jest na odwrót. Tutaj kobieta traktowana jest z dużym szacunkiem.