Nie bez powodu mówi się, że Cannes nie kocha kobiet. W blisko osiemdziesięcioletniej historii festiwalu ze Złotą Palmą wyjechały stąd zaledwie trzy reżyserki. Pierwszą z nich była Jane Campion, którą jury uhonorowano tym trofeum za „Fortepian” w roku 1993. Na kolejną Złotą Palmę kobiety musiały czekać ponad ćwierć wieku. W 2020 roku festiwal wygrała Francuzka Julia Ducournau niepokojącym, nowoczesnym body horrorem „Titane”. A w roku ubiegłym za prawdziwe odkrycie Cannes uznano „Anatomię upadku” Justine Triet. Potem film zbierał kolejne laury: pięć Europejskich Nagród Filmowych, Złote Globy za scenariusz i dla najlepszego filmu zagranicznego, brytyjskie nagrody BAFTA, francuskie Cezary, a wreszcie 5 nominacji do Oscaraów, z których dwa zamieniły się w statuetki.
Wzloty i upadki
To rzeczywiście wybitne kino. Teoretycznie dramat sądowy. W tajemniczych okolicznościach mężczyzna wypada z okna na poddaszu własnego domu we francuskich Alpach. O morderstwo oskarżona zostaje żona ofiary, pisarka, matka ich jedenastoletniego, ociemniałego po wypadku syna. Trwa proces, a widz do końca nie jest pewny czy bohaterka zabiła męża czy nie. Ale to Triet nie wystarcza. „Anatomia upadku” jest przede wszystkim wiwisekcją rodziny, opowieścią o złożoności życia i ludzkich losów, a wreszcie o różnych obliczach prawdy.
Kiedy rozmawiałyśmy na początku roku w Paryżu, francuska reżyserka, mówiąc o swojej Złotej Palmie, zażartowała: „To pewnie sprawa mojego imienia Justine. Imiona poprzednich laureatek też zaczynały się na „J” – Jane, Julie. A statuetkę wręczała mi Jane Fonda”.
Czytaj więcej
O tym, jak postrzegane są kobiety w świecie filmu, jak pokazuje się je w reklamach i czy rzeczywiście można zaobserwować przełom w tym zakresie, mówi kulturoznawczyni dr Małgorzata Bulaszewska.
A potem – już poważnie – dodała: „Byłam bardzo dumna. Ale jednocześnie to zatrważające. Trzecia nagrodzona Palmą kobieta w osiemdziesięcioletniej historii festiwalu! Mam nadzieję, że laury Julie Ducourneau i moje to początek zmian. Bo zaległości mamy ogromne. Ja studiowałam na Akademii Sztuk Pięknych, wywodzę się więc z nieco innego kręgu artystycznego. Kiedy zaczęłam kręcić filmy, początkowo głównie dokumenty, to bardzo mi brakowało wzorów wspaniałych kobiet-reżyserek. Dziś, po tylu latach, wciąż niewielka jest liczba kobiet, które stają za kamerą. Jakiś czas temu zaangażowałam się w ruch 50/50. Dziś na wielkich festiwalach filmowych coraz częściej zdarzają się w konkursach tytuły zrealizowane przez reżyserki. Jednak kiedy spojrzy się na ogólne statystyki produkcji filmowej, to okazuje się, że stanowimy zaledwie kilkanaście procent wszystkich realizatorów.