Jego upowszechnienie wpłynęło bowiem nie tylko na formy wyrazu, język i narzędzia, za pomocą których przekazywane są treści, ale także na sposób ich konsumowania przez odbiorców. W kontekście tak kolosalnych zmian w obszarze komunikowania się prawników i społeczeństwa zastanawiam się niekiedy, czy we współczesnym świecie charakteryzującym się niespotykaną wcześniej dynamiką - obejmującą w równym stopniu technologię, kulturę i codzienne życie jak i systemy społeczne, polityczne i kulturowe - jest miejsce dla reguł uznawanych dotychczas za fundamentalne dla funkcjonowania adwokatury? Na ile w rzeczywistości, w której zagadnienie długotrwałości pojęć i ponadczasowości zasad zdaje się odchodzić w przeszłość, utrudniając tym samym rozumienie otaczającej ludzi rzeczywistości, etyka, godność czy zaufanie znajdują odniesienie do codziennej adwokackiej praktyki?
Mając na uwadze wymienione wątpliwości, przyglądam się internetowej aktywności moich samorządowych koleżanek i kolegów i dochodzę do nieszczególnie budującego wniosku. Zapotrzebowanie na etykę, godność zawodu i współdziałanie ogółu środowiska w ich respektowaniu jest bodaj wprost proporcjonalne do liczby czyhających dziś na adwokatów w mediach społecznościowych pokus, którym trudno się oprzeć.
Media społecznościowe, takie jak dobrze oswojony Facebook, coraz liczniej zaludniony Instagram czy będący nadal nieznaną ziemią TikTok, kuszą złudzeniem zbudowania silnej marki osobistej i rozpoznawalności, a – co za tym idzie – poszerzeniem tzw. portfela klientów. Rosnąca liczba polubień, zwiększające się zasięgi, czy od czasu do czasu pojawiające się w skrzynce odbiorczej zapytania o cenę porady prawnej lub prośbę o odpowiedź na pytanie, które wbrew deklaracjom, nigdy nie jest krótkie, dają części prawników przekonanie, iż zawodowa praktyka idzie do przodu jak burza, a nazwisko zyskuje renomę. Jeśli do tego zestawu dodać fakt, że przedstawiciele tego samego zawodu zacieśniają internetowe znajomości, polecają wzajemnie swoje treści i rekomendują produkty (ebooki, szkolenia itp.), to łatwo stracić z pola widzenia, iż choć dzieje się to jedynie w rzeczywistości wirtualnej, to ma realne przełożenie na zagadnienie społecznego zaufania do adwokatów i wyobrażenie o nich, jakie tzw. przeciętny obywatel zyskuje na podstawie reelsów, stories czy sponsorowanych postów. Co więcej, trudno oprzeć się wrażeniu, że wielu adwokatów realizując zacny skądinąd cel skrócenia dystansu między prawnikiem i klientem i odczarowania społecznych negatywnych stereotypów dotyczących przedstawicieli zawodu, balansuje na granicy oddzielającej brak niepotrzebnego nadęcia od robienia z siebie pajaca.
Czytaj więcej
Wobec Natalii Janoszek współczucia nie ma obecnie chyba nikt, a Krzysztof Stanowski, nagłaśniając wątpliwości i ustalenia dotyczące jej medialnej kariery, w oczach wielu Polaków urósł niemalże do rangi narodowego bohatera.
Z jakimi wystąpieniami (a w wielu wypadkach – występami) możemy się liczyć, uruchamiając którąkolwiek z internetowych platform? Adwokatka pozująca w ażurowej sukni gra wysuniętą z rozcięcia nogą i wodząc palcem wskazującym po ustach zastanawia się nad tym, czy dziś sąd uniewinni jej klienta? Czemu nie. Pan mecenas siedzący za kierownicą jadącego samochodu zapewniający, że o prawie budowlanym wie wszystko? Proszę bardzo. Aplikantka zachęcająca do wykupienia udziału w jej autorskim kursie o obsłudze prawnej farm wiatrowych? A jakże! Mecenaska skąpana w alpejskim słońcu jedzie w kostiumie kąpielowym na nartach w dłoni trzymając kieliszek z popularnym drinkiem w kolorze pomarańczy? Okazuje się, że granic absurdu nie wytycza nawet wyobraźnia, a czasy, w których zwykliśmy w kategoriach anegdoty przyglądać się reklamom amerykańskich prawników czy filmowym wizerunkiem adwokata jeżdżącego za karetką w nadziei na klienta z wypadku, już dawno za nami.