Marta Jarosz: Czerwona suknia projektu Magdy Butrym, w której Iga Świątek wystąpiła podczas ceremonii losowania grup WTA Finals, wywołała falę komentarzy i zachwyt internautów oraz mediów. Jak pani ją ocenia?
Lidia Kalita: Możliwe, że nie będę obiektywna, odpowiadając na to pytanie, ponieważ śmiało mogę o sobie powiedzieć, że jestem wielką fanką Igi. (śmiech) Oglądam wszystkie jej mecze, uwielbiam ją jako sportsmenkę i człowieka, uważam, że ma wyjątkowo dobrą energię. To wewnętrzne piękno sprawia, że wygląda dobrze we wszystkim, co założy. Czerwona suknia była strzałem w dziesiątkę. Kolor świetnie współgrał z jej urodą i pozostałymi elementami stylizacji – makijażem, fryzurą. Dzięki temu strojowi Iga wyróżniała się na tle pozostałych tenisistek – od razu było widać, kto jest pierwszą rakietą świata!
W sieci pojawiły się opinie, że stylizacja Igi naruszała dress code obowiązujący na wydarzeniu, w którym brała udział. Tylko ona postawiła na strój w takim kolorze. Myśli pani, że mogło nastąpić tutaj jakieś niedopatrzenie?
Nie znam szczegółowych zasad dress code’u obowiązujących na WTA Finals, ale nawet jeśli zwyczajowo tenisistki pojawiają się tam w bieli, to czerwień w wydaniu Igi była doskonałym zabiegiem marketingowym. Nie było wątpliwości, kto gra tutaj pierwsze skrzypce.