Zacznijmy od pewnego paradoksu: coraz więcej mówi się o ochronie prywatności dzieci, a jednocześnie coraz większa liczba rodziców dzieli się w sieci najbardziej intymnymi momentami z ich życia? Skąd bierze się ten rozdźwięk?
Udostępnianie zdjęć dzieci w internecie nie jest nowym zjawiskiem. Już w 2010 roku, kiedy powstawał Instagram, badania wskazywały na ogromną skalę tego fenomenu. Średni wiek dziecka, które pojawiało się w internecie, to zaledwie sześć miesięcy. Niektórzy rodzice dzielili się zdjęciami jeszcze przed narodzinami dziecka, publikując na przykład zdjęcia USG. Już wtedy, mimo że portale społecznościowe dopiero się rozwijały, można było zaobserwować prawdziwy boom na dzielenie się takimi treściami.
W NASK – w dziale Cyberprofilaktyka – prowadzimy działania profilaktyczno-edukacyjne adresowane m.in. do dzieci, młodzieży, rodziców, zaś od 2005 roku wspólnie z Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę edukujemy i pomagamy w ramach telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży 116 111. Nasz zespół Dyżurnet.pl reaguje też na materiały związane z seksualnym wykorzystywaniem dzieci. Od tamtego czasu intensywnie śledzimy zjawisko publikowania wizerunku dzieci online i widzimy, że wielu rodziców naraża bezpieczeństwo swoich pociech. Na pewno zjawisku temu sprzyja powszechne korzystanie z serwisów społecznościowych i od lat intensywnie rozwijająca się branża influnecerów parentingowych. Dostrzegam też jednak, że świadomość dotycząca zagrożeń, jakie wiążą się z obecnością wizerunku najmłodszych w internecie, jest coraz większa.
Dlaczego rodzice tak chętnie to robią? Chodzi o budowanie więzi, czy kryją się za tym inne motywacje?
Motywacje rodziców są różne. Z jednej strony to naturalna chęć pochwalenia się dzieckiem, podzielenia się z bliskimi ważnymi momentami z jego życia. Z drugiej – tych zdjęć jest po prostu za dużo. Rodzice mają trudności z zachowaniem równowagi między potrzebą wyrażenia swoich emocji a koniecznością dbania o bezpieczeństwo i prywatność dziecka.