Jakie konsekwencje zdrowotne lotów ponoszą astronauci? Ekspertka medycyny lotniczej wyjaśnia

Jako lekarz i autorka powieści fantastycznych czuję się tak, jakbym dostała prezent od losu. Rozpiera mnie duma i odczuwam ogromną satysfakcję: Polska! Zrobiliśmy to! – mówi podpułkownik lekarz Magdalena Kozak, specjalistka medycyny ratunkowej i medycyny lotniczej, która z ramienia Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej opiniowała pod kątem medycznym udział Polaka w misji kosmicznej.

Publikacja: 26.06.2025 14:03

Ppłk lekarz Magdalena Kozak: Sławosz Uznański-Wiśniewski jest naszym bohaterem. Realizuje nie tylko

Ppłk lekarz Magdalena Kozak: Sławosz Uznański-Wiśniewski jest naszym bohaterem. Realizuje nie tylko swoje marzenia, ale również wielu innych ludzi.

Foto: PAP

„Będę na ogromnej bombie, która wybuchnie w kontrolowany sposób, by wynieść mnie na orbitę”. Takimi słowami komentował start rakiety Sławosz Uznański-Wiśniewski. Myślę, że to może być ogromny wstrząs dla organizmu. Czy mam rację?

Ppłk lekarz Magdalena Kozak: Rozumiem, że dla Sławosza jest to imponujące psychiczne przeżycie. Do tego dochodzi niepewność, czy misja się powiedzie. Rzeczywiście ma dużo racji, twierdząc, że jest na bombie, bo przecież w rakiecie znajduje się gigantyczna ilość paliwa. Widzieliśmy różne katastrofy. Ale przeciążenia w Falconie 9 nie były szczególnie zabójcze.

Oglądałam wczorajszy start i z tego, co pokazywano wynika, że przeciążenie osiągnęło do 4G i do tego odbywało się w osi X: przód – tył (podczas startu astronauci byli w pozycji wpółleżącej). Dla porównania piloci samolotów wysokomanewrowych muszą znosić przeciążenia nawet do 9G.

W Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej wirujemy kandydatów do szkoły Orląt, którzy chcą latać na samolotach wysokomanerwowych. Żeby przejść pozytywnie kwalifikację i trafić do grupy kandydatów spełniających wymagane kryteria – potencjalni przyszli piloci muszą wytrzymać wirowanie z przeciążeniem 5,7G. Bez spodni przeciwprzeciążeniowych, manewru AGSM i na dodatek w osi Z, czyli od głowy w kierunku nóg.

Po starcie Sławosz spędził prawie 30 godzin nie dość, że w jednej pozycji, to jeszcze w niewielkiej kapsule. A co jeśli dopadłaby go klaustrofobia?

Nie można mieć klaustrofobii w kosmosie i to jest oczywiście dokładnie sprawdzane. Kapsuła zaś wcale nie jest taka mała. Jest wielkości samochodu dostawczego. Po starcie, będąc już w drodze na Międzynarodową Stację Kosmiczną, członkowie misji mogą rozpiąć pasy, wstać, wyjść, skorzystać z toalety. Nie jest więc aż tak źle.

Czytaj więcej

Polak w kosmosie. Sławosz Uznański-Wiśniewski na pokładzie stacji kosmicznej

Jak organizm człowieka zachowuje się w mikrograwitacji? Czytałam, że wielu astronautów ma problemy z powstrzymaniem wymiotów, bólami głowy i snem.

Ucho, a dokładnie błędnik, który odpowiada za utrzymanie równowagi, pomaga określać położenie ciała w przestrzeni. Dzięki temu będąc na Ziemi, wiemy, którędy do domu. Czy to leżąc, czy stojąc, czy podniesiemy do góry nogę – będziemy w stanie trzymać równowagę. W kosmosie – w stanie mikrograwitacji ten czujnik głupieje. Organizm sobie myśli: „Ja nie wiem, którędy do Ziemi. Zawsze wiedziałem. Nagle nie wiem. Pewnie zjadłem jakieś jagody, co to miały być jadalne, ale mi zaszkodziły”. Organizm więc w swojej mądrości postanawia pozbyć się tego, co zjedliśmy i wtedy się wymiotuje.

Podobnie jest z chorobą lokomocyjną. Nie jesteśmy przyzwyczajeni pod względem ewolucyjnym do poruszania się tak szybko. Oczy nie nadążają za tym, że w tak szybkim tempie przesuwają się domy czy ludzie i u niektórych osób organizm reaguje dokładnie tak samo. „To nie tak. To nie powinno tak być. To na pewno jakieś trujące korzonki albo jagody”.

Astronautom w kosmosie puchną też twarze. Dlaczego?

Czujniki w ciele wykrywają, że krew naciska na naczynia krwionośne i płynie w ciele, przy czym zawsze „wiedzą, którędy do dołu” i jak się tej sile grawitacji przeciwstawić. Gdy więc nagle występują zakłócenia, serce nie wie, czy ma bić mocno czy tak sobie? Czy pompować krew bardziej do głowy, czy może gdzie indziej? Nie ma obciążenia, które zawsze było i zamiast w dół, krew przemieszcza się do samego centrum i do głowy.

Astronauta, który przed wylotem był szczupły na twarzy, w niedługim czasie przebywania w nieważkości zaczyna być okrągły i pyzaty, bo płyny nie są odpowiednio przepompowane i przemieszczają się do głowy.

Skoro już te płyny uderzają im do głowy, muszą przyjmować środki na odwodnienie. Są więc tam dosyć odwodnieni. Po powrocie na Ziemię, trzeba ich znowu nawadniać, ale oczywiście ostrożnie.

Ponoć astronautom „miękną też nogi” i po powrocie z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej mają trudności z utrzymaniem równowagi. W stanie nieważkości nie pracują mięśnie?

Tak właśnie.  Przede wszystkim nie pracują jedne z najważniejszych mięśni, których na co dzień nie doceniamy. To mięśnie posturalne. Dzięki nim stoimy i w ogóle się tym nie męczymy, a przecież przez cały czas walczymy z grawitacją, do której jesteśmy doskonale przystosowani. Jeśli mięśnie te nie będą przez pewien czas pracowały, to tak jakbyśmy leżeli w łóżku. Gdy tak poleżymy przez jakiś czas, to jesteśmy „słabosilni”. Prawda?

Jeden z kosmonautów wspominał, że tak się przyzwyczaił, że w kosmosie nic nie ma masy, że po powrocie na Ziemię nagle okazało się, że smartfon jest za ciężki. Nie mógł go utrzymać w dłoni.

U astronautów dochodzi też do spadku masy kostnej, bo organizm jest mądry i bardzo praktyczny. Myśli sobie, po co mam inwestować w coś, co nie jest mi potrzebne. Po jakimś czasie zrzeszotnienie kości, czyli osteoporoza, staje się problemem, ale narażeni są na nią astronauci dłużej przebywający w kosmosie.

Czytaj więcej

Astronauci będą jeść w kosmosie pierogi Polek. „Trzeba było je specjalnie nakłuwać”

Porozmawiajmy o emocjach. Na Polaku ciąży ogromna presja. Wyobrażam sobie, że towarzyszy mu ekscytacja, że spełnił życiowe marzenie, że jest wybrańcem, bohaterem narodowym, ale czy może też odczuwać lęk, czy na pewno podoła zadaniu i jego organizm nie zawiedzie?

Nie jestem lekarzem medycyny kosmicznej, nie jestem też psychologiem, ale zaryzykuję stwierdzenie, że dobór astronautów opiera się na ich odporności psychicznej, bo przecież udział w takiej misji jest na pewno ogromnym obciążeniem. To nie są przypadkowi ludzie.

Co więcej, wszyscy zdają sobie sprawę, że na samym początku astronauta będzie źle się czuł, że mogą pojawić się nudności i wymioty. Trzeba się zaadaptować do kosmosu. Jeden będzie się adaptował lepiej, drugi gorzej, trzeba więc zachować rozsądek, bo przecież ponad 600 osób wyleciało w kosmos i z niego wróciło. Wiemy więc czego się spodziewać i nie oczekujemy, że każdy astronauta będzie supermenem.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to Polak wróci za dwa tygodnie. Co go będzie wtedy czekało

Zajmie się nim ekipa medyków w Europejskim Centrum Astronautów w Kolonii, żeby wrócił do formy.

Jako specjalista medycyny lotniczej opiniowała pani eksperymenty Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego wykonywane w tej misji.

Z ramienia Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej jako kierownik medyczny projektów brałam udział w opiniowaniu medycznym naszego astronauty. Zaszczyt mieszał się ze wzruszeniem, gdy mogłam dołączyć do polskiej delegacji na Cape Canaveral na Florydzie. I jeszcze te emocje, towarzyszące przesuwaniu startu rakiety. Sławosz naprawdę musi mieć silną psychikę, bo ja sama ogromnie przeżywałam kolejne informacje o problemach z misją Axiom 4. Nie było to najłatwiejsze.

Teraz, kiedy nasz astronauta już jest w kosmosie, mogę powiedzieć, że jesteśmy wszyscy dumni. Już teraz Sławosz jest naszym bohaterem. Realizuje nie tylko swoje marzenia, ale również wielu innych ludzi. Przyznam, że ja jako lekarz i autorka powieści fantastycznych czuję się tak jakbym dostała prezent od losu. To dla mnie bardzo duży osobisty sukces, że na pewnym etapie mojej kariery medycznej mogę zainteresować się medycyną kosmiczną i próbować ją rozwijać w Polsce. I to jest absolutnie przepiękne, że tak wiele osób realizuje swoje marzenia. Rozpiera mnie duma i odczuwam ogromną satysfakcję: Polska! Zrobiliśmy to!

Podpułkownik lekarz Magdalena Kozak

Podpułkownik lekarz Magdalena Kozak

Foto: Archiwum prywatne

„Będę na ogromnej bombie, która wybuchnie w kontrolowany sposób, by wynieść mnie na orbitę”. Takimi słowami komentował start rakiety Sławosz Uznański-Wiśniewski. Myślę, że to może być ogromny wstrząs dla organizmu. Czy mam rację?

Ppłk lekarz Magdalena Kozak: Rozumiem, że dla Sławosza jest to imponujące psychiczne przeżycie. Do tego dochodzi niepewność, czy misja się powiedzie. Rzeczywiście ma dużo racji, twierdząc, że jest na bombie, bo przecież w rakiecie znajduje się gigantyczna ilość paliwa. Widzieliśmy różne katastrofy. Ale przeciążenia w Falconie 9 nie były szczególnie zabójcze.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wywiad
Astronauci będą jeść w kosmosie pierogi Polek. „Trzeba było je specjalnie nakłuwać”
Wywiad
Saperka z Ukrainy: Na polu minowym czuję się bezpieczniej niż w mieście
Wywiad
Anna Szewczyk: Nie sądzę, by sztuczna inteligencja miała zastąpić inżynierów
Wywiad
Strażak Agnieszka Wojciechowska: Rodzina jest jedyną odpowiedzią na kruchość życia
Wywiad
Dr Anna Topol o przyszłości komputerów kwantowych: Nastąpi coś na wzór „momentu ChatGPT”