Proszę opowiedzieć o początkach pani kariery zawodowej.
Są dość klasyczne – po ukończeniu studiów podjęłam pracę w MacroCash and Carry w dziale HR. O tym, że chcę zajmować się HR wiedziałam już w trakcie studiów. W tamtych czasach nie było jeszcze takiej specjalizacji, ani kierunków międzywydziałowych czy podyplomowych o tej tematyce. Dlatego poszłam na pedagogikę z myślą o skończeniu specjalizacji andragogika. Po pierwszym roku udało mi się przejść na indywidualny tok studiów, który pozwolił mi wybierać interesujące mnie przedmioty także na psychologii, zarządzaniu, oraz w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych, w którym ukończyłam specjalizację: negocjacje, mediacje i facylitacje.
Co było największym wyzwaniem i jak sytuacja wygląda teraz?
Największym wyzwaniem na początku było zdobycie zaufania i uznania w zdominowanym przez mężczyzn środowisku. Z czasem, dzięki zaangażowaniu i determinacji, zaczęłam awansować na kolejne stanowiska menedżerskie. Obecnie zarządzam dużym zespołem i podejmuję strategiczne decyzje.
Panuje powszechna opinia, że praca w sektorze finansowym to przede wszystkim domena mężczyzn. Na marginesie - nie zgadzam się z tym i niejako z przekory zdałam egzamin na maklera papierów wartościowych. Czy z pani obserwacji wynika, że sytuacja się zmienia? Czy odsetek kobiet na stanowiskach menedżerskich rośnie?