Prof. Elżbieta Marciszewska: Inwestowanie w sektor kosmiczny to bardzo efektywne wydawanie pieniędzy

Jak można mówić, że pieniądze, które się w to inwestuje, to pieniądze stracone? One się zwrócą nam jako społeczeństwu, bo przyczynią się do poprawy dobrostanu życia na Ziemi, a jednocześnie służą gospodarce światowej – mówi pełnomocnik rektora Szkoły Głównej Handlowej do spraw Akademickiej Sieci Kosmicznej.

Publikacja: 15.07.2025 15:01

Prof. dr hab. Elżbieta Marciszewska: Wszystkie badania, które robił Sławosz, są nieocenione w kontek

Prof. dr hab. Elżbieta Marciszewska: Wszystkie badania, które robił Sławosz, są nieocenione w kontekście rozwoju społeczno-gospodarczego i nauki związanej z sektorem kosmicznym.

Foto: M. Górski SGH

Czy pani profesor dostrzega jakieś ważne zależności pomiędzy tym, co właśnie wydarzyło w kosmosie z udziałem Polaka a ekonomicznym wymiarem funkcjonowania naszej gospodarki i społeczeństwa? Na co warto tu zwrócić uwagę?

Prof. dr hab. Elżbieta Marciszewska: Bez wątpienia misja Ignis, z udziałem drugiego w historii Polaka astronauty, Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, ma bardzo ważny wymiar ekonomiczny. Po pierwsze: wiele firm i instytucji naukowych zgłosiło propozycje ponad 60 eksperymentów do przeprowadzenia na ISS. Spośród nich wybrano 13, które wykonano na orbicie. Po drugie: ważną rolę w przygotowaniu misji odegrały instytucje akademickie. I wreszcie po trzecie – to, co jest wynikiem dwóch poprzednich punktów – to fakt, że na nowo spojrzeliśmy na eksplorację kosmosu i jej wykorzystanie w bardzo wielu dziedzinach życia na Ziemi. Medycyna, bezpieczeństwo międzynarodowe, działania w warunkach mikrograwitacji, ochrona planety przed różnymi zagrożeniami – to obszary, dla których ta misja ma znaczenie. Co w ogóle zyskujemy „z kosmosu”? Na przykład możliwość mitygacji różnych ryzyk dzięki satelitarnej obserwacji Ziemi, pozyskiwania danych dotyczących chociażby zmian pogodowych, przyrodniczych, ognisk pożarów, pustynnienia obszarów uprawnych, a także ważnych informacji związanych chociażby z obronnością. To nie jest nadużycie, że mówi się, iż wojny – w tym rozgrywająca się tuż za granicą Polski wojna w Ukrainie – mają dziś wymiar kosmiczny. Satelity pokazują, jak poruszają się wojska. Przekazywane z nich dane pozwalają odpowiednio szybko zareagować na ataki wroga. W sytuacji geopolitycznej, w której się znajdujemy, nie można o tym zapominać.

Udział Polaka w misji kosmicznej – w kontekście powiązań z gospodarczymi aspektami funkcjonowania kraju – to bardziej szanse, czy wyzwania?

I jedno, i drugie. Wyzwania do tej pory polegały na tym, że nie mieliśmy okazji uczestniczenia w tego rodzaju projektach, ale – co należy podkreślić – kiedy pojawiła się taka szansa, umiejętnie z niej skorzystaliśmy. Kiedy wzrosła nasza składka do ESA i pojawiła się możliwość bezpośredniego udziału polskiego astronauty w misji, doświadczyliśmy tzw. sławoszomanii: stopień zainteresowania sektorem kosmicznym znacznie wzrósł w całym społeczeństwie. I nie chodzi tylko o to, że firmy i instytucje naukowe zmobilizowały swoje moce intelektualne, aby przedstawić projekty, które Sławosz mógłby realizować w kosmosie i przyczyniać się do rozwoju nauki w zakresie technologii kosmicznych. Zdecydowanie wzrosła świadomość pożytków z technologii kosmicznych dla sfery zdrowia, bezpieczeństwa, ESG i wielu innych obszarów. Wystarczy wspomnieć chociażby prace nad stworzeniem czepka, który pozwoli bezdotykowo sterować komputerami, jak również urządzenia pozwalające na zastosowanie sztucznej inteligencji w przestrzeni kosmicznej. To jest to, co na pewno spowoduje, że polska nauka przyspieszy i będzie świadectwem tego, że warto inwestować w sektor kosmiczny. Dzisiaj mówimy, że średnio każda przysłowiowa złotówka zaangażowana w tę branżę zwraca się na poziomie 7, 8, a niektórzy mówią już o 9 zł. To jest bardzo efektywne wydawanie pieniędzy.

Czytaj więcej

Aleksandra Uznańska-Wiśniewska: Obowiązkiem Polski jest wykorzystanie misji Sławosza dla obronności kraju

Co jeszcze ważne: w skali globalnej rośnie liczba małych firm, często start-upowych, które prowadzą badania i proponują rozwiązania w często bardzo niszowych aspektach technologii kosmicznych. To system naczyń połączonych. W Akademickiej Sieci Kosmicznej działamy pod hasłem „Kosmos dla Ziemi i ludzkości”. Podkreślamy, że nie są to badania czy działania, które służą tylko eksploracji kosmosu i kolejnych planet. Owszem: mówimy o Marsie, o Księżycu jako o realnych już perspektywach kolonizacji, ale przede wszystkim to, co dzieje się na orbicie, ma służyć tutaj – na Ziemi. Przykład? To, że mamy dzisiaj możliwość zdalnego obrazowania organizmu, zmierzenia temperatury czy zdiagnozowania ciała ludzkiego pod kątem różnych chorób, to efekt rozwoju technologii kosmicznych. Dzięki nim możliwe jest ograniczanie kosztów diagnostyki medycznej i zahamowanie rozwoju różnych chorób. Rosną szanse na zwiększenie efektywności działania służby zdrowia, a to z kolei oznacza, że można inaczej zagospodarować środki publiczne.

W internecie jest wiele komentarzy, których autorzy krytycznie oceniają to, że Polska jako państwo poniosła ogromne wydatki w związku z udziałem Sławosza w misji. Przeczytałam na przykład coś takiego: „Wpompowano w to niesamowite ilości pieniędzy, a co z tego będzie, nie wiadomo”. Co tym ludziom odpowiadać?

Że są w błędzie – z wielu powodów. Po pierwsze: to wielka promocja naszego kraju i nauki polskiej. Wszystkie badania, które robił Sławosz, są nieocenione w kontekście rozwoju społeczno-gospodarczego i nauki związanej z sektorem kosmicznym. W Polsce działa ponad 500 firm związanych z szeroko pojętą tematyką kosmosu i ta liczba wciąż rośnie. Wiele uczelni otwiera studia z zakresu technologii kosmicznych i pokrewnych. Rozwijają się takie dziedziny wiedzy jak logistyka kosmiczna, medycyna kosmiczna, bezpieczeństwo z wykorzystaniem technologii kosmicznych czy ESG. Właściwie we wszystkich aspektach życia technologie kosmiczne odgrywają dziś bardzo ważną rolę. Jak można mówić, że pieniądze, które się w to inwestuje, to pieniądze stracone? One się zwrócą nam jako społeczeństwu, bo przyczynią się do poprawy dobrostanu życia na Ziemi, a jednocześnie służą gospodarce światowej. Dzięki sektorowi kosmicznemu rosną inwestycje w nowe technologie, rozwijają się badania w różnych dziedzinach, wiele branż rośnie w siłę. Potrzeba specjalistów IT, prawników, programistów, ekonomistów i socjologów. Wiele badań w sektorze kosmicznym ma charakter międzynarodowy. Trzeba zderzyć różne regulacje i wypracować konsensus w zakresie prawa kosmicznego.

Reklama
Reklama

Pani uczelnia – Szkoła Główna Handlowa – oferuje kierunki związane z branżą kosmiczną, prawda?

Mamy obecnie jedną ofertę stricte związaną z sektorem kosmicznym: Podyplomowe studia zarządzania przestrzenią kosmiczną w nowej gospodarce. Zainicjowałam ich uruchomienie, kiedy Polska przystępowała do Europejskiej Agencji Kosmicznej, kiedy powstawała Polska Agencja Kosmiczna. Dziś ich absolwenci to cenieni eksperci wielkich firm związanych z sektorem kosmicznym i założyciele nowych ważnych podmiotów działających w tym sektorze.

Czytaj więcej

Astronauci będą jeść w kosmosie pierogi Polek. „Trzeba było je specjalnie nakłuwać”

Jak wielu kandydatów zgłasza się na te studia?

Ostatnio zainteresowanie było mniejsze, ale wiem, że dotyczyło to nie tylko naszej uczelni i nie tylko „kierunków kosmicznych”. Ta tendencja odczuwana była na wielu innych typach studiów podyplomowych. Teraz znowu widać wzrost zainteresowania. Na pewno ma na to wpływ „polskie przyspieszenie w kosmosie”. Myślę, że w najbliższym roku akademickim uda się uruchomić kolejną edycję tych studiów.

Czy wyobraża sobie pani coś takiego, jak zbyt wysoki koszt, jaki musiałoby ponieść państwo, żeby angażować się w światowy rozwój technologii kosmicznych? Mam na myśli Polskę.

Trudno określić taki próg, powyżej którego można jednoznacznie powiedzieć, że nie wchodzimy. Wszystko zależy od tego, jaki jest cel ostateczny projektu. Dziś już wiadomo i mówi się o tym, że Polsce marzy się wylądowanie na Księżycu. Tego rodzaju projekty nie są finansowane tylko przez jeden podmiot czy kraj. Z reguły korzysta się z kilku źródeł: kapitału państwowego, kapitału Europejskiej Agencji Kosmicznej i NASA oraz kapitału prywatnego. W misji, w której wziął udział Sławosz, mamy właśnie taką hybrydę finansowania: Axiom, NASA, ESA i nasza polska składka do ESA. To wszystko musi się spiąć kosztowo. Szkoła Główna Handlowa podjęła się stworzenia raportu pokazującego wpływ sektora kosmicznego na rozwój gospodarki, jego wieloaspektowość i możliwość przeliczenia go nie tylko na złotówki, ale na wspominany już dobrostan społeczeństwa. Jestem przekonana, że między innymi dzięki temu będziemy wchodzić w ten sektor z podniesioną głową i tak jak do tej pory w innych dziedzinach osiągaliśmy sukcesy, tak tutaj też te sukcesy będą budowane z powodzeniem.

Czy jest jakieś poważne ryzyko ekonomiczne związane z angażowaniem się Polski w rozwój technologii kosmicznych?

Ryzyka są zawsze i w każdej dziedzinie, ale myślę, że umiemy je już mitygować i sądzę, że konkretnie w sektorze nowych technologii, którego częścią jest sektor kosmiczny, zarówno my, jak i nasi partnerzy, mamy już pewne doświadczenia, które pozwalają te ryzyka minimalizować. Szczęśliwe lądowanie kapsuły Dragon z naszym astronautą potwierdza zasadność optymizmu, z jakim oceniam perspektywę rozwoju branży kosmicznej w Polsce.

Czy pani profesor dostrzega jakieś ważne zależności pomiędzy tym, co właśnie wydarzyło w kosmosie z udziałem Polaka a ekonomicznym wymiarem funkcjonowania naszej gospodarki i społeczeństwa? Na co warto tu zwrócić uwagę?

Prof. dr hab. Elżbieta Marciszewska: Bez wątpienia misja Ignis, z udziałem drugiego w historii Polaka astronauty, Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, ma bardzo ważny wymiar ekonomiczny. Po pierwsze: wiele firm i instytucji naukowych zgłosiło propozycje ponad 60 eksperymentów do przeprowadzenia na ISS. Spośród nich wybrano 13, które wykonano na orbicie. Po drugie: ważną rolę w przygotowaniu misji odegrały instytucje akademickie. I wreszcie po trzecie – to, co jest wynikiem dwóch poprzednich punktów – to fakt, że na nowo spojrzeliśmy na eksplorację kosmosu i jej wykorzystanie w bardzo wielu dziedzinach życia na Ziemi. Medycyna, bezpieczeństwo międzynarodowe, działania w warunkach mikrograwitacji, ochrona planety przed różnymi zagrożeniami – to obszary, dla których ta misja ma znaczenie. Co w ogóle zyskujemy „z kosmosu”? Na przykład możliwość mitygacji różnych ryzyk dzięki satelitarnej obserwacji Ziemi, pozyskiwania danych dotyczących chociażby zmian pogodowych, przyrodniczych, ognisk pożarów, pustynnienia obszarów uprawnych, a także ważnych informacji związanych chociażby z obronnością. To nie jest nadużycie, że mówi się, iż wojny – w tym rozgrywająca się tuż za granicą Polski wojna w Ukrainie – mają dziś wymiar kosmiczny. Satelity pokazują, jak poruszają się wojska. Przekazywane z nich dane pozwalają odpowiednio szybko zareagować na ataki wroga. W sytuacji geopolitycznej, w której się znajdujemy, nie można o tym zapominać.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Biznes i prawo
AI przyczynia się do pogłębiania nierówności płciowych? Wyniki raportu
Prawo
Co zrobić, gdy zostało się okradzionym i straciło dokumenty na wakacjach za granicą?
Biznes i prawo
Raport Światowego Forum Ekonomicznego nt. równości płci. Polska coraz bliżej ideału?
Biznes i prawo
W mobbingu w Polsce prym wiodą kobiety. Wyniki raportu „Pracować po ludzku”
Biznes i prawo
Czego pracownik oczekuje dziś od firmy? Punkty widzenia kobiet i mężczyzn różnią się
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama