Czy ogłoszony przed weekendem spadek inflacji, według GUS wskaźnik CPI wzrósł we wrześniu jedynie o 8,2 proc., to faktycznie taka dobra wiadomość?
Henryka Bochniarz: Dziwię się tym, którzy się dziwią, że inflacja tak spadła. Gdy ktoś wsłuchiwał się w wypowiedzi prof. Glapińskiego, można było mieć gwarancję, że w październiku na dwa tygodnie przed wyborami będziemy mieć jednocyfrową inflację.
Nie spodziewaliśmy się takich instrumentów, które zostały wdrożone, a o których prezes NBP dobrze już wiedział, czyli 12-procentowych wyrównań do cen energii od początku roku, przyjętych rozporządzeniem, które wprowadziło upust dla gospodarstw domowych w opłatach za energię elektryczną w 2023 roku. Nie mogliśmy także wcześniej przewidzieć polityki handlowej Orlenu, który obniża ceny paliw, czym idzie pod prąd podwyżkom cen ropy naftowej na świecie. Nie dziwię się więc mocnemu spadkowi inflacji, bo żyjemy w świecie, w którym musimy mieć coraz większy dystans do danych statystycznych. Takie manipulowanie danymi o gospodarce miało miejsce za czasów PRL. Obawiam się, że nie będziemy mieć rzetelnych danych, bo będą tak zafałszowane interwencjami, że nie będzie można wyciągać żadnych wniosków.
Czytaj więcej
Główna międzynarodowa korespondentka CNN podsumowuje cztery dekady relacjonowania przełomowych wydarzeń na całym świecie.
Co ta inflacja oznacza dla gospodarki?