Festiwal Filmów Fabularnych w Gdyni trwa w najlepsze. O statuetkę Złotego Lwa ubiega się 16 filmów. Jednym z nich jest „Święto ognia” w reżyserii Kingi Dębskiej.
- Wszyscy wiedzieliśmy, że robimy coś niesamowitego, że jest ważna sprawa, o której chcemy opowiedzieć. Dziennikarze pytają mnie, o czym jest "Święto ognia", a to jest takie trudne. Dla mnie chyba najbardziej jest to film o innym w naszym życiu. O tym, żebyśmy bez żadnej demagogii, nauczania otworzyli się na świat i ludzi, którzy mogą być inni od nas, inaczej postrzegać rzeczywistość i mogą mieć swoje racje. I mogą być to Afgańczycy, osoby niepełnosprawne. Po prostu nie jesteśmy pępkami świata, choć często nam, Polakom, wydaje się, że tak jest – powiedziała reżyserka podczas czwartkowej konferencji.
Czytaj więcej
27 września swoją premierę w serwisie Netflix będzie miał tytuł, na który czekają wszyscy Polacy. Mowa o „Znachorze”, czyli filmie będącym adaptacją książki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza z 1937 roku. Okoliczności, w których pojawił się pomysł na jego stworzenie, były dość niezwykłe. Opowiada nam o nich Magdalena Szwedkowicz, producentka filmu.
"Święto ognia": Różne ścieżki kobiet wychowanych w tym samym domu
Fabuła filmu „Święto ognia” skupia się wokół dwóch bohaterek – sióstr wychowywanych wyłącznie przez ojca. Starsza to utalentowana, ambitna baletnica, która ubiega się o główną rolę w spektaklu. Młodsza cierpi na porażenie mózgowe i komunikuje się z bliskimi za pomocą specjalnego programu. Wbrew pozorom to ona patrzy na świat bardziej optymistycznie. Uwielbia spędzać czas na spacerach lub na balkonie, obserwując otoczenie. Jej marzeniem jest znalezienie miłości i zdanie matury. Szuka kogoś, kto jej w tym pomoże. Film jest oparty na powieści Jakuba Małeckiego o tym samym tytule.
- Wzruszyłam się. To jest tak piękna rzecz. Potem odkryłam Kubę Małeckiego z jego innymi wspaniałymi powieściami – opowiadała Kinga Dębska o momencie, w którym sięgnęła po powieść.