Reklama

"Przemoc i gwałt są największą bronią Rosjan". Nowy spektakl w Teatrze Powszechnym

- Rytuały przemocy wojennej wobec kobiet i cywili są niezmienne i nie mają końca. To skuteczniejsza broń niż zabójstwo, bo pozostaje trwale w żyjącej ofierze - mówi reżyserka spektaklu „Matki. Pieśń na czas wojny” Marta Górnicka.

Publikacja: 04.10.2023 12:05

Próba generalna spektaklu "Matki. Pieśń na czas wojny".

Próba generalna spektaklu "Matki. Pieśń na czas wojny".

Foto: Bartek Warzecha

Od 2009 r. stworzony przez panią Chór Kobiet, zapowiedział rosnące znaczenie kobiet w polskim teatrze, przemilczane tematy. Jaki impuls zdecydował o tym, że teraz oddaje pani głos kobietom ukraińskim i białoruskim?

Oczywiście impulsem była inwazja Rosji na Ukrainę w całej jej brutalności, a w konsekwencji również widmo kolejnej wojny w Europie. Mój teatr chórowy zawsze jest bezpośrednią reakcją na to, co najbrutalniejsze w rzeczywistości, na sytuację społeczno-polityczną. Zawsze chór pojawiał się w miejscach największego politycznego konfliktu, w miejscach zapalnych, Tak było w przypadku “Konstytucji na chor Polaków” w Nowym Teatrze, “Grundsetz” w Berlinie, “Jedem das seine” w Monachium, czy – bezpośrednio po objęciu przez PiS władzy i pierwszych atakach mowy nienawiści skierowanej we wszystko, co “obce” – w przypadku “Hymnu do miłości” w Teatrze Polskim w Poznaniu.

Od kliku miesięcy prowadzę warsztaty i próby z kobietami, które uciekły z Ukrainie ze względu na wojnę. Z kobietami, które uciekły z Białorusi przed politycznymi prześladowaniami. Wreszcie, z kobietami, które udzieliły im schronienia w Polsce. Składają się one na grupę w wieku od 9 do 71 roku życia. Są wśród nich uchodźczynie, „przeżywczynie” z Mariupola, Kijowa, Irpienia, Charkowa.

Chór jest dla mnie metonimią ludzkiej różnorodności, pluralitas, ucieleśnia istniejące w społeczeństwie napięcia polityczne i antagonizmy. Tym razem chciałam stworzyć wspólnotę, która połączy kobiety, które uciekły przed wojną i bombami, z tymi, które oficjalna polityka definiuje jako wrogów – Białorusinkami i Polkami, które symbolicznie otworzyły przed nimi domy.

Czy wydarzenia w Białorusi i wojna w Ukrainie potwierdziły, że od początku ludzkości wojna dotyka najdotkliwiej kobiety?

Reklama
Reklama

Rytuały przemocy wojennej wobec kobiet i cywili są niezmienne i nie mają końca. Jak mówi Brecht: nie ma historii poza wojną i przemocą. Przemoc i gwałt – polityczny i jednostkowy – są największą bronią Rosjan, i narzędziem tortur świadomie wykorzystywanym w tej wojnie – jedną z najpotężniejszych broni. Skuteczniejszą bardziej niż zabójstwo, bo pozostającą trwale w żyjącej ofierze.

Czytaj więcej

Teraz nie wolno nam zamknąć się w prywatności. Agnieszka Holland o tym, co ważne w życiu i sztuce

Gwałt wojenny, gwałt na cywilach, na dzieciach – to unicestwianie bez pomocy pocisków. Nasze babki opowiadały nam historie o gwałtach Rosjan jako historie wojenne sprzed 70 lat. Kiedy te historie stają się realnością – reakcja na nie jest czymś niezbędnym. Pojawia się wściekłość i solidarność. Jaka może być współczesna anasyrma, czyli pieśń kobiet wykonywana przeciwko wrogowi? W antycznych tragediach kobiety stawały naprzeciwko wzburzonego morza wojsk i podnosiły swoje spódnice w geście odstraszającej gorgony, siostry o groźnym wyglądzie. Jak Europa reaguje na wojnę? Jaką pieść nam śpiewa? Jakie są nasze reakcje obronne? Dziś, kiedy wojny nie ma już na nagłówkach Onetu, Polska nie była w stanie oficjalnie pomóc wielu kobietom, którą są „war rape survivors”. To są wstrząsające fakty.

Praca chóru ma też wydobyć to, co ukryte i pokazać – czasem w monstrualnym stężeniu – to, co pogrzebane, nieobecne w oficjalnym dyskursie. W tradycji antycznego dramatu i chóru – matki w reakcji na wojnę i śmierć albo zostawały mścicielkami, i zabijały wrogów, albo zostawały płaczkami. To stara tradycja lamentu chóru w teatrze. My szukamy nowej drogi w tym spektaklu. Z pomocą śpiewu, pracy z głosem i narzędzi chórowych próbujemy też wyzwolić to, co życiodajne, to co odżywcze.

Jakie historie złożą się na spektakl?

Nie pracuję z historiami jako osnową dramaturgiczną spektaklu. Libretto jest złożone, jak zwykle w mojej pracy, z miksu tekstów. Polityczne wypowiedzi spotykają się z wierszykami dziecięcymi, pop songami, kołysankami, słowami Łesi Ukrainki oraz największych poetów dramatu i chórów Sofoklesa i Eurypidesa. Traktuję język jako materię, w którą wkracza muzyka, i którą muzyka może przekształcać, podważać, unieważniać, demonstrować. Komponuję tą materie, ona jest polem pracy znaczeniowej w moich spektaklach. Ważny jest nie tylko tekst, ale też sposób, w jaki jest wypowiadany, i sąsiedztwo, montaż językowych estetyk.

Reklama
Reklama

Sercem spektaklu, momentem, który wywraca formę, jest scena monologów naszych matek. Odsłaniają się w nich nie jako performerki, ale jako kobiety, które biorą udział w przedstawieniu oraz dzielą się swoimi osobistymi refleksjami i historiami życiowymi.

Wierszyk, który znalazła na wsi Łesia Ukrainka, a który, jak opowiadała mi Oksana Zabużko – ona sama wypowiada, kiedy posprzecza się z mężem. To bardzo znany ukraiński motyw:

POKÓJ POKÓJ

– piernik

na deser jest

– sernik

Reklama
Reklama

i pierogi w maśle, w maśle –

drodzy skończmy waśnie!

On był punktem startu.

Połączyła pani swoje wykształcenie w Akademii Teatralnej i Akademii Muzycznej właśnie w formie Chóru Kobiet. Jakie nowe istotne elementy teatralne i muzyczne wnoszą Białorusinki i Ukrainki?

To głos – transgeneracyjny. Niesamowita muzykalność, łatwość śpiewania w harmoniach. Mądrość i doświadczenie. Tradycja żywego śpiewu wciąż jest kultywowana na ukraińskiej i białoruskiej wsi. Nasze aktorki wnoszą niezniszczalną siłę żywego śpiewu, coś co jest przeciwstawne wojnie i unicestwianiu. Trzeba tego posłuchać! Chór rozpocznie swoją pieśń na czas wojny od szczedriwki, ukraińskiego gatunku pieśni obrzędowej. Jego historia sięga czasów przedchrześcijańskich i prawdopodobnie liczy tysiące lat. Rytuał śpiewania szczedriwek wykonywały wyłącznie kobiety i dzieci, zawsze dla konkretnej osoby. Kolorowa rozśpiewana grupa z atrybutami szczedriwki, gwiazdami i instrumentami, wędrowała od domu do domu, i śpiewała każdemu człowiekowi na jego „zdrowie i szczęście”. Ale też najuboższym, samotnym, i tym którzy służyli w wojsku. Ta pieśń była śpiewana, kiedy cały świat budził się do życia, kiedy przylatywały ptaki.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Haśka Szyjan: Ukraińcy nie tracą ducha. Nocą schodzą do schronu, rano otwierają kawiarnię

Pani próby przypadły na czas, gdy rząd pewnie na podstawie badań elektoratu zinstrumentowalizował kwestię eksportu zboża z Ukrainy tuż przed wyborami. Czy echa tej gry politycznej dotarły do was?

Na szczęście nie docierają do nas te echa. Mierzymy się za to z konkretnymi efektami tej barbarzyńskiej wojny, ze śmiercią osób bliskich naszych aktorek, z zagrożeniem życia ich rodzin, które pozostały w miejscach okupowanych, gdzie wciąż mieszkają starsze osoby, mamy naszych mam, bliscy, którzy nie mogli wyjechać z Ukrainy

Pani nowy spektakl miał premierę czytaną w Awinionie, a zanim tam gotowy powróci w 2024 r., odbędzie tournée po Europie. Jak zachodni odbiorcy reagują na problemy Białorusi i Ukrainy. Jaki był ich odbiór?

W Awinionie wiele osób bardzo emocjonalnie odebrało tekst. Tak więc zrozumiałam, że pomysł Tiago Rodriguesa, dyrektora festiwalu, żeby przeczytać sam tekst, był dobrym pomysłem, i zarazem testem odbioru. Umuzyczniły go zaledwie dwie aktorki – Laure Matisse z Francji i Polina Shkliar z Ukrainy, nasza 10-letnia aktorka, wspaniała dziewczynka z Kijowa. W Awinionie uczestniczyłam w kilku debatach poświęconych wojnie w Ukrainie, sytuacji w Polsce i Białorusi, cieszyły się one żywym zainteresowaniem. Ale poczucie samych Ukraińcow na Zachodzie i we Francji jest takie, że już nikt wojną się nie interesuje, że wojna jest nieobecna. My będziemy teraz głosem, który o niej przypomina.

Reklama
Reklama

Jesteśmy na kilka dni przed francuską premierą w Strasburgu w Le Maillon, i na miesiąc przed premierą w Berlinie w Maxim Gorki Theater. Potem jedziemy do teatru Liure do Barcelony i Utrechtu. Liczę na dobry odbiór publiczności w Europie. Proszę trzymać kciuki.

Sprawy kobiet mocniej brzmią w publicznej debacie, w sztuce. Jakie kwestie chce pani podjąć w najbliższej przyszłości?

Będę pracować znów w Berlinie, z najstarszym niemieckim chórem Rundfunkchor, który pamięta czasy nazizmu i tego, jak naziści wykorzystywali go do własnej propagandy. Napiszę dla nich tekst z okazji 100-lecia tego zespołu i stworzę spektakl wokół idei wolności. Czekają też na mnie projekty w Schauspiel Leipzig na otwarcie ich nowej sceny Agora. Zrealizuję w nowym sezonie projekt w Maxim Gorki Theater w Berlinie i prowadzonym przeze mnie Instytucie Politycznego Głosu. I są też plany, żeby wystawić amerykańską Konstytucję w trzech miastach w USA w 2026.

Czy wyobraża sobie pani funkcjonowania takich instytucji jak Teatr Powszechny, gdy Zjednoczona Prawica wygra wybory? Lista spacyfikowanych instytucji jest coraz dłuższa…

Byłby to symboliczny koniec teatru w Polsce, gdyby Powszechny został przejęty. 29 października na scenie tego teatru stanie 20 kobiet w większości z Ukrainy oraz Białorusi i Polski, a także 15 dzieci ukraińskich. Wiele z nich stanie na deskach teatru po raz pierwszy. Ten głos jest politycznym wezwaniem, do solidarności i do odpowiedzialności. Są jeszcze ostatnie bilety. Zapraszamy serdecznie.

Kultura
Emily Blunt dołączyła do apelu środowiska filmowego w sprawie aktorki AI. Padły mocne słowa
Kultura
Dysproporcje w wycenie obrazów. Dlaczego kobiece dzieła są tańsze od męskich?
Kultura
Jak aktorka Renée Zellweger ocenia pomnik Bridget Jones?
Kultura
Żona Stevena Spielberga Kate Capshaw stworzyła unikatowy portret reżysera. Wybitne dzieło?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Kultura
Przełom w świecie sztuki. Pierwsza żyjąca artystka doczekała się swojej stałej wystawy w Luwrze
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama