Gdyby policzyć, ile kobiet i ilu mężczyzn wykonuje prawnicze zawody, proporcje byłyby mniej więcej równe. Gdy jednak spojrzeć na udział kobiet np. w organach zarządczych dużych kancelarii prawnych albo samorządów zawodowych adwokatów i radców – tu kobiety stanowią najwyżej 20-30 proc. A nawet gdy staną się liderkami – nie mają łatwo.
Wie o tym coś Maria Ejchart, którą prawnicza kariera doprowadziła do fotela wiceministra sprawiedliwości. Jak każdy członek ekipy rządzącej, jest oceniana za swoje wystąpienia i działania.
– Tylko, że mam wrażenie, że moje wypowiedzi są ostrzej komentowane, niż innych wiceministrów – twierdzi Maria Ejchart. A przecież jej koledzy z kierownictwa resortu też są znanymi postaciami (szczególnie Adam Bodnar i Krzysztof Śmiszek) i opinia publiczna ich nie oszczędza.
Śmiałość przebija szklany sufiut
Wiele się mówi o „szklanych sufitach” dla kobiet i dotyczy to także świata prawniczego. Ale, jak twierdzi adwokatka Małgorzata Krzyżowska, czasem po prostu warto śmiało informować otoczenie o swoich kompetencjach, by ułatwić sobie objecie funkcji, na jakie się zasługuje. Wspomina, że gdy przed kilku laty w samorządzie adwokackim zaczął urzędowanie obecny prezes Przemysław Rosati, sama zwróciła się do niego z gotowością pokierowania komisją spraw zagranicznych w Naczelnej Radzie Adwokackiej.
– Po prostu opowiedziałam nowo wybranemu prezesowi o moich dotychczasowym doświadczeniu na tym polu, przedstawiłam swoje umiejętności i niedługo potem objęłam funkcje przewodniczącej – wspomina Krzyżowska. I dodaje, że wiele koleżanek skromnie czeka na zaproszenie, a ich kompetencje pozostają niewykorzystane.