Slow productivity. Na czym polega modna strategia "leniwego" zarządzania czasem?

Mniejszy stres, charakterystyczny dla slow productivity, oraz dbałość o dobrostan psychiczny i fizyczny przeciwdziałają wypaleniu zawodowemu, które jest dzisiaj wyzwaniem dla współczesnych organizacji – mówi dr Katarzyna Kulig-Moskwa.

Publikacja: 04.03.2024 14:02

Slow productivity staje się strategią dla lepszej efektywności pracy oraz drogą do bardziej zrównowa

Slow productivity

Slow productivity staje się strategią dla lepszej efektywności pracy oraz drogą do bardziej zrównoważonego i szczęśliwego życia - przekonuje dr Kulig-Moskwa.

Foto: Adobe Stock

Jedna z najpopularniejszych piosenek wokalisty Bruno Marsa, Lazy Song, powstała w wyniku kryzysu twórczego, kiedy po kilku dniach błąkania się po studio nagraniowym i bezskutecznych próbach stworzenia utworu na miarę The Beatles, wyznał swoim współpracownikom: Today I don't feel like doing anything. – Dziś nie mam ochoty nic robić. Wypowiedziawszy to zdanie doznał olśnienia, a następnie wkomponował je w refren popularnej piosenki, która od ponad dekady jest hymnem osób pragnących choć na moment zwolnić tempo w szaleńczym biegu między kolejnymi zobowiązaniami i po prostu nie robić nic. Czy takie podejście, slow productivity, można uznać za pożyteczne i, wsłuchując się w refren Lazy Song, po prostu pozwolić sobie na odrobinę lenistwa? Kto na tym skorzysta i dlaczego warto spróbować – wyjaśnia dr Katarzyna Kulig-Moskwa, doktor nauk ekonomicznych o specjalizacji zarządzanie, kierownik zespołu dydaktycznego zarządzania zasobami ludzkimi na Uniwersytecie WSB Merito we Wrocławiu.

Strategiczne zarządzanie energią

Liczne zobowiązania zawodowe i rodzinne, konieczność pracy ponad siły, oczekiwanie dyspozycyjności również po godzinach czy w dni wolne, a także wynikające z pracy zdalnej zacieranie granic między działalnością służbową a prywatną sprawiają, że łatwo o permanentne zmęczenie, a satysfakcja z wykonywanej pracy stopniowo zanika. Coraz więcej osób, mając tę świadomość, decyduje się na spowolnienie tempa i rezygnację z nadmiaru obowiązków, co przekłada się na pracę wyższej jakości, wykonywaną wprawdzie wolniej, ale staranniej i przy mniejszym niż dotychczas koszcie emocjonalnym. – Slow productivity można tłumaczyć jako bardziej jakościowe podejście do wydajności, w przeciwieństwie do ilości zadań, które odhaczamy na liście – wyjaśnia dr Kulig-Moskwa. – W slow productivity chodzi o rodzaj pracy głębokiej (deep work), w skupieniu, bez rozproszenia, z czasem na refleksję, ale również z poszanowaniem własnego dobrostanu i z zachowaniem równowagi życiowej w kontekście różnych ról, które pełnimy, np. rodzic, opiekun, partner itp. Slow productivity jest jak strategiczne zarządzanie swoją energią, zasobami psychofizycznymi i bardziej sprzyja świadomemu życiu – tłumaczy ekspertka.

Takie podejście nie musi odnosić się jedynie do sfery zawodowej. Odpowiedzią na szkodliwe skutki pośpiechu i nadmiaru zobowiązań, jest chęć zwolnienia tempa również w innych dziedzinach życia. – Slow productivity to trend, który stanowi odpowiedź na liczne dysfunkcje współczesnego świata – przyznaje dr Kulig-Moskwa. – Permanentny pośpiech i wzrost gospodarczy, podyktowany nieustannym generowaniem i wzrostem PKB bez refleksji nad kosztami społecznymi i środowiskowymi, wprowadził nas – ludzi – w zawrotny pęd za dobrami materialnymi, powodując, że łapiemy zadyszkę. Zorientowaliśmy się w tym pośpiechu, obracając się w kołowrotku codzienności, że gubimy sens, jesteśmy zmęczeni, brakuje nam równowagi między życiem zawodowym a prywatnym, nie możemy normalnie zasnąć, a nasza praca, mimo szybkiego tempa, często jest niższej jakości i nie przynosi nam satysfakcji. Odpowiedzią na to są ruchy i trendy SLOW: slow life, slow food, slow travel i slow productivity – wymienia ekspertka.

Czytaj więcej

Bed rotting - pokolenie Z pokochało kontrowersyjny sposób spędzania czasu

Slow productivity = mniejszy stres

W odróżnieniu od zjawiska toxic productivity oznaczającego nadmierne poświęcenie obowiązkom zawodowym kosztem własnego zdrowia, spowolnienie tempa pracy i życia niesie ze sobą szereg korzyści – Daje ono szansę na poprawę jakości pracy i życia, umożliwiając skupienie się na rzeczach, które są naprawdę ważne. Realizacja wielu zadań jednocześnie nie zawsze przekłada się na dobrą wydajność i jakość, a często wiąże się z dużym stresem – wyjaśnia der Kulig-Moskwa. – Życie z poszanowaniem odpoczynku tworzy przestrzeń na czerpanie radości z wykonywanych czynności, zwiększa jakość pracy i promuje skupienie, co sprzyja większej uważności i mniejszej liczbie błędów. Mniejszy stres, charakterystyczny dla slow productivity, oraz dbałość o dobrostan psychiczny i fizyczny przeciwdziałają wypaleniu zawodowemu, które jest dzisiaj wyzwaniem dla współczesnych organizacji – dodaje ekspertka.

Dr Kulig-Moskwa powołuje się też na dostosowane do tego hasło Kena Blancharda „kiedy zwalniasz przyspieszasz”. – Bez odpoczynku, refleksji i zdystansowania się, praca traci na jakości, ale również sam człowiek gubi sens i radość z życia, nawet jeśli wcześniej ją posiadał – wyjaśnia. – Aby nie dopuścić do wypalenia, slow productivity może stać się skutecznym środkiem prewencyjnym. Zachęca do przemyślanego zarządzania sobą w czasie i energią, zwracając uwagę na jakość życia, równowagę między pracą a odpoczynkiem oraz zdrowe relacje z otoczeniem. W ten sposób slow productivity staje się nie tylko strategią dla lepszej efektywności pracy, ale również drogą do bardziej zrównoważonego i szczęśliwego życia – dodaje.

Slow productivity nie promuje „obiboków”

Przy licznych korzyściach płynących z takiego podejścia w codziennym życiu, warto zwrócić też uwagę na benefity dla pracodawców, pamiętając przy tym, że slow productivity nie oznacza rezygnacji z obowiązków, a jedynie zwolnione tempo czy większą uważność w ich wykonywaniu. – Ważne jest podkreślenie, że ten trend nie promuje „obiboków” czy pasożytnictwa społecznego – podkreśla ekspertka. - Współczesny pracodawca nie może ignorować problemów związanych z nadmiernym stresem, słabą kondycją psychiczną pracowników, wypaleniem zawodowym czy agresją w miejscu pracy. Wysokie tempo pracy i nadmiar zadań wywołują dysfunkcje, które wpływają negatywnie na środowisko pracy i w dłuższej perspektywie generują koszty dla firmy, związane ze zwiększoną absencją, fluktuacją pracowników czy mobbingiem – dodaje ekspertka.

Czytaj więcej

Toksyczna produktywność. Niepokojące zjawisko dotyka coraz więcej pracowników

Wymieniając szereg pozytywnych aspektów wynikających z wprowadzenie polityki slow productivity, dr Kulig-Moskwa uwzględnia choćby zwiększenie zaangażowania i satysfakcji pracowników, poprawę jakości pracy oraz innowacyjności, obniżenie poziomu stresu i ryzyka wypalenia zawodowego, redukcję kosztów związanych z absencją i fluktuacją pracowników oraz budowanie pozytywnego wizerunku firmy jako pracodawcy dbającego o dobrostan pracowników – Wprowadzając politykę slow productivity, aspekty równowagi między życiem zawodowym a prywatnym oraz praktyki wellbeingowe, pracodawca zarządza ryzykiem związanym z brakiem dobrostanu i zdrowia pracowników, chroniąc tym samym firmę i strategicznie budując jej wzrost – wyjaśnia ekspertka. – Model ten opiera się na zrozumieniu, że dobry menedżer czy pracownik to taki, który potrafi żyć w równowadze, odreagowywać stresy, szanować swój czas i dbać o odpoczynek. Sfrustrowany, niedospany pracownik w konsekwencji dużo firmę kosztuje – konstatuje dr Kulig-Moskwa.

Szkodliwe nadinterpretacje

Przy licznych korzyściach zarówno z perspektywy pracownika, jak i pracodawcy, trudno jednocześnie wyzbyć się ryzyka nadinterpretacji tego zjawiska, niejednokrotnie błędnie postrzeganego jako unikanie pracy lub świadome działanie na szkodę firmy poprzez opóźnianie zadań. – Taka interpretacja może hamować rozwój osobisty i zawodowy. Istnieje również ryzyko, że zasada „robić mniej, ale lepiej” zostanie wykorzystana do usprawiedliwienia prokrastynacji, co może stać się przeszkodą w osiąganiu celów – zastrzega dr Kulig-Moskwa.

Czytaj więcej

Loud budgeting coraz bardziej popularne. Jak głośne planowanie wydatków uczy zarządzania finansami?

Warto zatem precyzyjnie zdefiniować to zjawisko i odróżnić je od postawy pasywnej, której celem jest unikanie wyzwań. Jeśli jednak w danym zespole nie każdy praktykuje takie podejście, to zadanie może okazać się niełatwe. – W środowisku, gdzie nie wszyscy członkowie zespołu lub organizacji podzielają filozofię slow productivity, mogą pojawiać się nieporozumienia i konflikty, ponieważ osoby praktykujące to podejście mogą być postrzegane jako mniej zaangażowane – przyznaje ekspertka. – Ważne jest, aby podkreślić, że slow productivity nie jest wezwaniem do stałej pasywności czy unikania wyzwań. Powinno być ono rozumiane jako świadome zarządzanie własnymi zasobami i czasem, by maksymalizować jakość pracy i życia, zachowując zdrową równowagę i otwartość na nowe doświadczenia i wyzwania – doprecyzowuje dr Kulig-Moskwa.

W rozpędzonym świecie przepełnionym codziennymi wyzwaniami, możliwość spowolnienia tempa i wykonywania obowiązków w sposób bardziej uważny, zaangażowany i skupiony, wydaje się jak najbardziej pożądana. Warto dostosować rytm działań do własnych potrzeb i zasobów energetycznych, zyskując przy tym poczucie dobrze wykonanej pracy charakteryzującej się wysoką jakością. Takie podejście odsuwa ryzyko popadnięcia w toksyczną produktywność, która z pewnością ma znacznie poważniejsze konsekwencje zdrowotne niż postawa, zgodnie z którą projekt wykonany jest przez zadowolonego z własnej pracy, wypoczętego i spokojnego pracownika praktykującego slow productivity.

Katarzyna Kulig-Moskwa

Doktor nauk ekonomicznych o specjalizacji zarządzanie. Kierownik zespołu dydaktycznego zarządzania zasobami ludzkimi na Uniwersytecie WSB Merito we Wrocławiu. Praktyk i teoretyk w obszarze zagadnień z zakresu zarządzania kapitałem ludzkim, public relations, zrównoważonego rozwoju i ESG. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy w zespołach projektowych oraz jako konsultant ds. zarządzania. Trener biznesu, wykładowca na studiach pierwszego, drugiego stopnia i podyplomowych. Naukowo interesuje się zagadnieniami zrównoważonego rozwoju i ESG, a także CSR w obszarze miejsca pracy oraz rozwojem pracowników. Na co dzień współpracuje z firmami w zakresie programów dydaktycznych i konsultingowych.

Rozwój
Work-life blending. Na czym polega nowa idea harmonii między sferą zawodową a prywatną?
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Rozwój
To praca marzeń dla pokolenia Z. Uczelnie oferują coraz więcej odpowiednich kursów
Rozwój
TEDxWarsawWomen 2024 już 22 listopada. Kto wystąpi w roli mówców?
Rozwój
Downshifting: świadome spowolnienie tempa pracy. Komu potrzebna taka strategia?
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Rozwój
Kuratorka 10. edycji TEDxWarsawWomen: Nie trzeba lecieć na księżyc, żeby zmienić świat wokół nas
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej