Już za 19 zł miesięcznie przez rok
Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.
Czytaj, to co ważne.
Aktualizacja: 26.08.2025 15:12 Publikacja: 10.04.2025 13:10
Marta Gryczko: Nastawienie to moim zdaniem 80 procent sukcesu. Jeśli skupiamy się na tym, co może się nie udać, że będzie ciężki podjazd, że boimy się wiatru, że czekają nas zjazdy, to wtedy myśli bolą bardziej niż nogi.
Foto: Archiwum prywatne
Moja historia jest dość zabawna, bo na początku uczyła mnie jeździć na rowerze mama. A przynajmniej próbowała. Byłam wtedy w trzeciej albo czwartej klasie szkoły podstawowej, tuż przed egzaminem na kartę rowerową. Niestety, nauka kompletnie nam nie wyszła. Mama uznała, że może lepiej będzie kupić mi hulajnogę. I faktycznie przesiadłam się na hulajnogę. Na rower nie wsiadłam aż do 27 roku życia. Trudno w to uwierzyć, ale tak było. Dopiero gdy zamieszkałam w Warszawie, zobaczyłam rowery miejskie i pomyślałam: „Może bym spróbowała…”. Mój ówczesny chłopak bardzo mnie do tego zachęcał. Pierwsze próby znowu były nieudane. Rzucałam rowerem, płakałam, bo bardzo trudno było mi utrzymać równowagę. Jako mała dziewczynka nie miałam zbyt wiele wspólnego ze sportem, nie opanowałam podstawowych wzorców ruchowych i do dziś wiele z tych rzeczy jest dla mnie wyzwaniem. Nie gram w gry zespołowe; jestem w tym po prostu kiepska. Utrzymanie balansu na rowerze też było dla mnie bardzo trudne. Ale się zawzięłam. Próbowałam rowerów miejskich, próbowałam... I zaczęło mi się to nawet podobać. To był fajny sposób na dojazd do pracy. Po około pół roku kupiłam sobie damkę. Pamiętam, że pierwsza jazda na niej to była trasa z Mokotowa na Żoliborz, gdzie wtedy mieszkałam. Pod domem spektakularnie się wywróciłam. Przez miesiąc nie wsiadałam na ten rower. Smutna wróciłam do rowerów miejskich, bo do tych rowerów byłam już przyzwyczajona. Damka jest trochę inna, siedzi się na niej jak na krześle, więc zmieniona pozycja sprawiała, że jeszcze trudniej było mi utrzymać równowagę. Ale później już poszło. Zawsze miałam dobrą wytrzymałość, więc dłuższe dystanse nie były dla mnie problemem, nawet na damce. W tym samym czasie mój chłopak wkręcił się w jazdę na kolarce, więc pomyślałam, że może i ja spróbuję, żebyśmy mogli spędzać razem czas. To był 2019 rok – kupiłam sobie na urodziny ekonomiczną szosówkę. Wprawdzie była karbonowa, ale jedna z najtańszych, jakie znalazłam wtedy w internecie. I tak zaczęłam jeździć. Na początku nie działo się wiele – najczęściej jeździłam do mekki warszawskiego kolarstwa czyli do Góry Kalwarii i z powrotem. Tę trasę pokonywałam prawie co weekend. Dopiero później, kiedy zaczęła się pandemia, trafiłam na swojego pierwszego trenera spinningu na siłowni i tam uczyłam się jazdy w grupie. Poznałam kolegę, który wkręcił mnie w bardziej przygodową jazdę – w bikepacking.
Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.
Czytaj, to co ważne.
Balet nauczył mnie robienia wszystkiego na sto procent. Na początku sama układałam serwetki, bo chciałam zbudowa...
Nigdy nie powinniśmy demotywować młodych ludzi, którzy chcą działać, bo to w nich tkwi ogromna siła – mówi licea...
14 sierpnia odbyła się światowa premiera filmu „Skrzat. Nowy początek". Adresowany do młodzieży obraz porusza kw...
Nie warto się zamykać na nowe wyzwania. Trzeba realizować marzenia. Głęboko wierzę, że można działać zgodnie ze...
Polki są niesamowitymi kobietami. Potrafią łączyć aktywne życie zawodowe, z wychowywaniem dzieci i prowadzeniem...
Kiedyś dotacje, teraz raczej kredyty na preferencyjnych warunkach. Podejście Brukseli do finansowania rozwoju przedsiębiorstw z branży rolno-spożywczej ewoluuje, ale niezmienne jest to, że wciąż firmy mogą liczyć na wsparcie. Co więcej, już nie tylko ze środków unijnych, ale także krajowych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas