Co powinno znaleźć się w każdej szafie?
Na pewno sukienka dobrej jakości, którą można założyć zarówno na spotkanie biznesowe, jak i na kolację. Dobrze skrojona biała koszula, dżinsy bez przetarć i ozdobników, które pasują do naszej sylwetki. Dobrej jakości spódnica, wygodne mokasyny, sneakersy i para butów na niewielkim obcasie – najlepiej zamszowych, bo posłużą od rana do wieczora. Płaszcz typu trencz, który jest ponadczasowy i pasuje do wielu okazji. Nie zapominajmy o akcesoriach; odzwierciedlają one naszą osobowość – biżuteria ma ogromne znaczenie. Często rozmawiam z mężczyznami o tym, jak nas postrzegają - u kobiet w biznesie zwracają uwagę na makijaż i biżuterię. To atrybuty kobiecości, które są naszą siłą i powinnyśmy z nich korzystać.
Zdarzyło się pani, że w trakcie pracy nad czyimś wizerunkiem, ktoś odkrył w sobie coś, czego wcześniej nie był świadomy?
Takich historii jest naprawdę wiele. Często ludzie odkrywają w sobie rzeczy, o których wcześniej nie mieli pojęcia. Wynika to z nieświadomości – tego, jak postrzegają swoją sylwetkę. Boją się eksperymentować. Boją się mierzyć różne rzeczy, próbować nowości. A potem okazuje się, że to, co wydawało się im nieodpowiednie, idealnie do nich pasuje.
Kiedy dobrze zbudujemy wizerunek, to on nas niesie - wzmacnia pewność siebie i daje energię.
Nie możemy też lekceważyć faktu, że media społecznościowe przejęły dużą część funkcji związanych z robieniem pierwszego wrażenia. Z jednej strony wiemy o tym, z drugiej – często bagatelizujemy to, myśląc, że nie jest aż tak istotne. Tymczasem, gdy chcemy dowiedzieć się czegoś o kimś, pierwsze, co robimy, to sprawdzamy, jak ta osoba wygląda w mediach społecznościowych. Oceniamy innych – nawet podświadomie – na podstawie zdjęcia, które znajdujemy online. Dlatego pierwsze wrażenie wirtualne ma ogromne znaczenie, podobnie jak to, co mówimy o sobie w rzeczywistości.
W świecie mediów społecznościowych często prezentujemy wyretuszowane wersje samych siebie: idealne życie, podróże, wspaniałe hobby. Tymczasem w rzeczywistości chodzimy w dresach, bez makijażu i mamy problemy. Wizerunek może być maską, za którą ludzie ukrywają dramaty. Jak odróżnić autentyczność od kreacji?
Osobiście odnoszę się wyłącznie do wizerunku biznesowego, nie do prywatnego. Dla mnie główną platformą komunikacji jest LinkedIn, gdzie możemy opowiadać o tym, co robimy, jakie są nasze wartości i osiągnięcia. Skupiam się na wizerunku biznesowym. To, jak ktoś prezentuje swoje życie prywatne na Facebooku, jest jego osobistą decyzją. Jednak warto pamiętać, że LinkedIn również odgrywa kluczową rolę w procesie rekrutacji. Rekruterzy, oprócz sprawdzania umiejętności i sukcesów, zwracają uwagę na to, jakie mamy hobby, jak się rozwijamy i jakie wartości wyznajemy. To wszystko może wpłynąć na to, czy pasujemy do danej roli i zespołu. Znam sytuację, w której osoba aplikująca na dane stanowisko została „prześwietlona” przez rekrutera na podstawie swojego profilu na Facebooku. Rekruter zdecydował, że kandydatka nie pasuje do zespołu na podstawie informacji z jej prywatnego życia. To pokazuje, że nigdy nie wiemy, kto ogląda nasze media społecznościowe – nasz potencjalny szef, nauczyciel dziecka czy przyszły partner. Dlatego warto mieć na uwadze, że nasze życie prywatne, może być obserwowane przez osoby, które będą miały wpływ na życie zawodowe.
Ale też nasz wizerunek wpływa na nasze zdrowie psychiczne?
Oczywiście, że tak. Wizerunek podnosi samoocenę, a kiedy samoocena jest na odpowiednim poziomie, zupełnie inaczej się funkcjonuje.
Pamiętam sytuację, gdy klientka, zarządzająca zespołem, po zmianie wizerunku usłyszała od pracowników, że nigdy wcześniej nie widzieli jej tak uśmiechniętej. To zmieniło kulturę pracy w zespole – ludzie stali się bardziej otwarci. Dzięki temu, że ona czuła się dobrze sama ze sobą, miała pozytywny wpływ na innych. Przykład zawsze idzie z góry.
Jak to się stało, że zajęła się pani profesjonalnie budowaniem wizerunku i marki osobistej?
W latach 90. zostałam zaproszona do zespołu Mody Polskiej i pracowałam jako modelka. Szybko wyjechałam za granicę, to było dla mnie okno na świat. Sama praca modelki specjalnie mnie nie interesowała. Nie uważałam siebie za osobę wyjątkowo piękną. Fascynował mnie za to proces tworzenia ubrań, praca z tkaninami, obserwowanie, jak te projekty powstają od podstaw. Bycie modelką nauczyło mnie odpowiedzialności, organizacji czasu i budowania swojej marki osobistej. W tamtych czasach nie było internetu, więc wszystko musiałam organizować sama. Później Monika Jaruzelska zaprosiła mnie do zespołu stylistów „Twojego Stylu”; to był początek mojej pracy jako stylistki. Pracowałam też w magazynie „Elle” – pierwszym międzynarodowym magazynie w Polsce. Co miesiąc przyjeżdżała do nas stylistka z Paryża, która uczyła nas zawodu; krok po kroku rozwijałam swoją kreatywność i samodzielność. Wiedziałam jednak, że moda jako taka mnie nie interesuje. Moda to trendy, proponowane przez projektantów domów mody po to, żebyśmy co pół roku kupowali nowe, niekoniecznie potrzebne nam rzeczy. To, co robię, nie ma nic wspólnego z modą – zajmuję się rozmową o tożsamości, budowaniem jej. Przez lata pracowałam z kobietami na wysokich stanowiskach, rozwijając ich wizerunek i pomagając im zyskiwać pewność siebie.
Musiałam przekonać ludzi, że budowanie wizerunku to coś więcej niż moda, która zmienia się co sezon. Dziś, po 15 latach, świadomość znaczenia wizerunku w biznesie jest na szczęście znacznie większa.