Żadnych zamków błyskawicznych, guzików czy haftek – pomysł Diane von Furstenberg na sukienkę był prosty. Wymyśliła model, którym owija się ciało, wiążąc dwa paski wokół talii. Na wysokości biustu materiał krzyżuje się „na zakładkę”, przypominając zamknięcie koperty. Zarabia na niej od ponad pół wieku.
„Nie lubię wstydu, osądzania, złości. To wszystko jest toksyczne”
Jej matką była Liliane Halfin, pochodząca z żydowskiej rodziny z greckich Salonik. W czasie II wojny światowej, jako 20-letnia mężatka, została deportowana do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, a następnie do Ravensbrück. „Jej dwie wielkie lekcje brzmiały: strach jest bezużyteczny i nigdy nie wolno być ofiarą. Dodałbym jeszcze trzecią: nigdy nie wiesz, co może być dla ciebie dobre. Zanim trafiła do Auschwitz, moja matka poznała w więzieniu przyjaciółkę. Przysięgła, że nigdy nie opuści tej kobiety. Kiedy przybyła do obozu, nastąpiła selekcja. Jej przyjaciółce kazano iść na prawo, a mojej matce na lewo. Nie posłuchała i poszła za swoją przyjaciółką. Facet w bieli złapał moją matkę i wyrzucił ją z tej grupy. Powiedziała mi, że nigdy nikogo tak nie nienawidziła. Cóż, tym człowiekiem był Josef Mengele, anioł śmierci, który uratował jej życie. Wyciągnął ją z komory gazowej. To ważna lekcja. Kiedy przytrafia ci się coś, czego nie chciałeś, otwiera to kolejne drzwi” – mówi Diane von Furstenberg w wywiadzie dla „The New Yorkera”.
Po uwolnieniu w 1945 r. jej matka ważyła mniej niż 25 kg. Wbrew opiniom lekarzy 18 miesięcy później ważyła 45 kilogramów i urodziła córkę. „Moja matka była bardzo silna. Mawiała: ‘Bóg ocalił mnie, abym mogła dać ci życie. Dając ci życie, oddałeś mi moje życie. Jesteś moją pochodnią wolności’. Urodziłam się więc z pochodnią wolności w rękach. To może być ciężkie dla małej dziewczynki, ale wzięłam ją. Wszystko jej zawdzięczam” – wspomina w tej rozmowie.
Czytaj więcej
Sonia Szóstak to fotografka pracująca w Polsce i we Francji. Do swojego bogatego portfolio 34-letnia artystka dopisała właśnie kolejne zlecenie od znanej zagranicznej marki. Tym razem mowa o hiszpańskiej Zarze.
Po II wojnie światowej przeprowadzili się do Brukseli. Tam przyszła projektantka mody mieszkała do 14 roku życia, a następnie wyjechała do szkół z internatem w Szwajcarii i Anglii. Studiowała w Genewie. Szybko chciała się uniezależnić. „Moja pierwsza praca była w Paryżu. Pracowałam dla fotografa i w ten sposób zaangażowałam się w świat mody. Nie robiłam nic poza odbieraniem telefonów, aby powiedzieć ludziom, że go nie ma – albo fotografom, którym nie zapłacił, albo kobietom, których nie chciał widzieć” – opowiadała Michaelowi Schulmanowi.