Kiedyś w definicji „dobrej matki” mieściło się głównie poświęcenie, oddanie i rezygnacja z siebie. Dzisiaj spojrzenie na tę kwestię jest już nieco inne.
– Człowiek powinien być dobry dla samego siebie, być kimś, kto siebie akceptuje, kto wie, jakie są jego ograniczenia. W tę definicję bycia dobrą matką nie jest wpisane przede wszystkim dziecko. Jeżeli ja jestem człowiekiem życzliwym dla siebie, jeżeli umiem sobie wybaczać błędy, to różnych pretensji do siebie nie będę przekładać na moje dziecko. Nie chcę dawać mu bagażu mojego poświęcenia. To jest nieco egoistyczna definicja, ale muszę być dobra dla siebie, żeby być dobrą matką. W tradycyjnym podejściu jest oczywiście ten element poświęcenia i skupienia na dziecku. Model „tracę siebie z oczu, w ogóle już nie jestem ważna, wyrzucam się jak zużytą chusteczkę i teraz tylko moje dziecko jest moim celem, projektem”, jest ryzykowny. Myślę, różni ludzie mają te oczekiwania wobec dzieci, które w gruncie rzeczy mogliby zastosować sami do siebie – mówi dr Wasilewska.