Kiedyś w definicji „dobrej matki” mieściło się głównie poświęcenie, oddanie i rezygnacja z siebie. Dzisiaj spojrzenie na tę kwestię jest już nieco inne.
– Człowiek powinien być dobry dla samego siebie, być kimś, kto siebie akceptuje, kto wie, jakie są jego ograniczenia. W tej definicji bycia dobrą matką nie jest wpisane przede wszystkim dziecko. Jeżeli ja jestem człowiekiem życzliwym dla siebie, jeżeli umiem sobie wybaczać błędy, to ja różnych pretensji do siebie nie będę przekładać na moje dziecko. Nie chcę dawać mu bagażu mojego poświęcenia. To jest nieco egoistyczna definicja, ale muszę być dobra dla siebie, żeby być dobrą matką. W tradycyjnym podejściu jest oczywiście ten element poświęcenia i skupienia na dziecku. Model „tracę siebie z oczu, w ogóle już nie jestem ważna, wyrzucam się jak zużytą chusteczkę i teraz tylko moje dziecko jest moim celem, projektem”, jest ryzykowny. Myślę, różni ludzie mają te oczekiwania wobec dzieci, które w gruncie rzeczy mogliby zastosować sami do siebie – mówi dr Wasilewska.
Dobra matka akceptuje wybory dziecka
– Widzimy własne dziecko jako człowieka sukcesu, który dobrze zarabia, ma piękną rodzinę, udane, szczęśliwe życie. Ale często nie pytamy, jak ono samo ten sukces swój postrzega i o czym ono marzy. Czy dla niego sukcesem będzie wysokie stanowisko w korporacji i szczęśliwa rodzina?. Kluczem do bycia dobrym rodzicem jest zaakceptowanie wyborów dziecka. A one nie zawsze są zgodne z tymi wyborami rodziców – podkreśla ekspertka.
– Dobrze jest mieć momenty z dzieckiem, kiedy człowiek przyjmuje jego punkt widzenia. Momenty konfliktu i niezgody są absolutnie doskonałym pretekstem do rozmów o życiu, głębokich i ważnych. „Ja mam takie racje, powiedz, jakie masz ty.”. W tym jest takie małe okienko uchylone, pewien rodzaj potencjalnej zgody, że jeżeli argumenty drugiej strony przekonają mnie, to ja raz na jakiś czas mogę ustąpić, coś zmienić.