Badanie wykazało, że znaczna część respondentów popiera regulacje klimatyczne i łączy gwałtowne zjawiska atmosferyczne ze zmianami klimatu. Główne odkrycie badania jest jednak zaskakujące: wyznacznikiem poparcia dla przepisów klimatycznych nie było samo narażenie na zjawiska pogodowe, ale osobiste przekonania o przyczynach tych zdarzeń. Jak to tłumaczyć, mówi dr hab. Michał Parzuchowski, prof. USWPS.
Czy wyniki, które państwo otrzymali, były zgodne ze stawianymi hipotezami?
Dr hab. Michał Parzuchowski, prof. USWPS: Tylko częściowo. Badanie przyniosło rezultaty, które w wielu aspektach obaliły wyjściowe założenia. Nasza kluczowa hipoteza, zakładająca, że większa ekspozycja danego kraju na doświadczenia ekstremalnych zjawisk pogodowych powinna zwiększyć poparcie dla polityki klimatycznej, okazała się fałszywa, w większości przypadków. Dla pięciu z siedmiu badanych zjawisk (susze, burze zimowe, upały, powodzie, cyklony) nie znaleźliśmy żadnego związku między narażeniem na dane zjawisko a poparciem dla działań klimatycznych. Jedynie pożary zwiększały poparcie dla polityki klimatycznej, podczas gdy intensywne opady paradoksalnie je zmniejszały. Po głębszej analizie nawet te zależności okazały się statystycznie wątpliwe.
Bardziej obiecująco wyglądały wyniki dotyczące subiektywnej atrybucji (tego, czy ludzie łączą dane zjawisko ze zmianami klimatu). Tu zależności były nieco bardziej złożone:
• Przy upałach i cyklonach – zgodnie z hipotezą – przekonanie o związku ze zmianami klimatu wzmacniało wpływ narażenia na poparcie dla polityki.
• Przy suszach, powodziach i pożarach sytuacja była odwrotna: osoby już przekonane o związku klimatycznym popierały politykę niezależnie od narażenia, podczas gdy sceptycy zwiększali poparcie dopiero po bezpośrednim doświadczeniu.