Billie Eilish w wywiadzie dla magazynu „Variety” opowiedziała o tym, jak to jest dojrzewać na oczach opinii publicznej (i hejterów).
„Ocean Eyes”, eteryczny utwór, który nagrała ze swoim starszym bratem Finneasem w jego małej sypialni, stał się wiralem w serwisie SoundCloud, a zaraz potem jej kariera nabrała rozpędu. Ona sama była zmuszona przeżyć okres dorastania na oczach całego świata. Komentowano wszystko: jej wygląd, obszerne ubrania, seksualność. Sugerowano, że jest czcicielką szatana. Kiedy odważyła się i pokazała publicznie w podkoszulku na ramiączkach, od razu pojawiły się głosy oceniające jej piersi. „Od dziewiątego roku życia mam duże piersi i już taka jestem” – odpowiada artystka, zwracając uwagę, że mężczyzn nikt nie ocenia pod kątem ich wyglądu.
Mężczyźni mają łatwiej
„Nikt nigdy nie mówi o ciałach mężczyzn. Jeśli jesteś muskularny, to spoko. Jeśli nie, to też spoko. Jesteś chudy jak patyk, spoko. Masz ciało tatuśka, spoko. Jesteś pulchny, super! Wszystkim to pasuje. Wiesz, dlaczego ? Bo dziewczyny są miłe.(...)Widzimy ludzi takimi, jakimi są!”, powiedziała w rozmowie z Katcy Stephan.
„Jeśli mam być szczera, nigdy nie czułam się jak kobieta. Nigdy nie czułam się kobieco. Muszę sama siebie przekonać, że jestem ładną dziewczyną. Identyfikuję się jako ‘ona’, ale tak naprawdę nigdy nie czułam się dziewczyną”, wyznała. „Może to, że nie przejmuję się seksualizacją, wynika właśnie z tego, że nigdy nie czułam się pożądana. Ale nie chciałam też, żeby ludzie mieli dostęp do mojego ciała, nawet wizualnie. Nie byłam wystarczająco silna i bezpieczna, żeby je pokazać”.
Czytaj więcej
Bycie feministką nie oznacza dziś po prostu bycia czujną i uważną na zachowania mężczyzn w swoim środowisku zawodowym, rodzinnym czy małżeńskim. To także myślenie o tym, jak wychowujesz syna czy synów – mówi francuska filozofka Sophie Galabru w wywiadzie dla „Madame Figaro”.