Operowe kolacje
Scalia i Ginsburg po raz pierwszy pracowali razem w latach 80. XX w. sądzie apelacyjnym w Waszyngtonie, uważanym za drugi pod względem znaczenia w USA. Połączyła ich miłość do opery, o której lubili dyskutować przy dobrej kolacji i winie, wspominając dziecięce lata spędzone w Nowym Jorku.
Także małżonkowie sędziów oraz ich dzieci zaprzyjaźniły się, czego dawały częsty dowód, witając wspólnie Nowy Rok. Więzów przyjaźni nie naruszyła nawet nominacja Scalii do Sądu Najwyższego w 1986 r. w czasach prezydentury Ronalda Reagana, gdzie Ginsburg trafiła w 1993 r., zawsze później wspierana przed demokratów.
Mógł ich poróżnić m. in. pozew przeciwko stanowi Virginia. Ginsburg napisała opinię większości, przekonując że wykluczenie kobiet z uniwersytetu stanowego narusza konstytucyjną gwarancję równej ochrony. Ginsburg jeszcze jako adwokatka, dążyła do podważenia przepisów opartych na stereotypach związanych z płcią.
Co zrobił Scalia? Podzielił się swoimi uwagami z przyjaciółką, pomimo rozbieżności poglądów, to zaś pomogło dostrzec w opinii Ginsburg słabe strony argumentacji, wyostrzyć je, dzięki czemu opinia większości stała się bardziej przekonująca.
Jak wspominają amerykańskie dzienniki, w ciągu prawie 40 lat wspólnej pracy Scalia i Ginsburg tylko kilka razy zmieniali zdanie, zawsze jednak wiedzieli, jak debatować i dyskutować o różnych kwestiach, by nie uderzać w ludzi.
W książce „The Essential Scalia” sędzia Jeffrey Sutton, były współpracownik prawny Scalii, wspomniał sytuację z dwoma tuzinami róż, które Scalia miał dostarczyć Ginsburg na jej urodziny, a było to tradycją od wielu lat. Sutton zauważył: „Co dobrego przyniosły ci te wszystkie róże? Wymień jakąkolwiek sprawę, w której pozyskałeś głos Ginsburg?”. Scalia odpowiedział: „Niektóre rzeczy są ważniejsze niż zdobycie poparcia”.