- To dla mnie zaszczyt, niesamowite wyróżnienie. Praca lektorki jest pracą niezbyt widoczną, nie buduje jakiegoś szczególnego prestiżu, nie dotyczy osób z pierwszych stron gazet, a dla wielu ludzi to zajęcie, które daje ogromną przyjemność i zasługuje na rozpoznawalność, zwłaszcza, że staje się coraz bardziej popularne. I choć jest to dosyć specyficzny odłam zawodu aktorki, trochę inny, mniej widoczny, to nawet powiedziałabym, że czasem jest bardziej wymagający - mówi Paulina Holtz.
Nagrała prawie 200 audiobooków, dubbinguje także seriale, bajki, gry. Jej pierwszym lektorskim projektem była trylogia Lisy See. „To było bardzo dawno temu. Pamiętam, że nagrywaliśmy to z Piotrem Kuśmierkiem w studio, które nie było studiem audiobookowym, ale muzycznym. Wtedy po raz pierwszy w ogóle zetknęłam się z taką formą. Potem miałam chwilę przerwy, a następnie stałam się głosem Agathy Raisin i całej dwudziestokilkutomowej serii, która była do odsłuchania na Storytel. I tak naprawdę od tego na poważnie zaczęła się moja przygoda z audiobookami” - wspomina. „Jak zaczęłam czytać Agathę, okazało się, że całkiem nieźle mi to idzie. Dostawałam kolejne zlecenia, w tym czasie rynek audiobooków się rozrastał, było coraz większe zapotrzebowanie na lektorów”.
Paulina Holtz i jej praca lektorki
Paulina Holtz zaznacza, że praca ta różni się od typowej pracy aktorskiej. „To coś pomiędzy dubbingiem, radiem a sceną, gdzie trzeba umieć połączyć i pokazać, trochę namalować świat, o którym się czyta. Ale nie można tego zrobić zbyt wyraziście. To musi być delikatne, taki szkic piórkiem, głosem, bo jednak praca lektora to taka praca w tle. Musimy opowiadać ludziom historie, ale nie wybijać swojego aktorstwa na pierwszy plan. To też paradoksalnie praca bardzo wymagająca fizycznie, bo trzeba umieć pracować głosem, umieć odciąć go od ruchu ciała. Nagrywając książki trzeba nauczyć się rozluźniania mięśni, bo po pięciu godzinach nagrywania język i wszystkie mięśnie poruszające aparatem mowy są zwyczajnie zmęczone, gardło jest obciążone. To dla mnie trochę inny wymiar pracy, ale jest to niezwykle przyjemne, że także w ten sposób mogę opowiadać historie, nie tylko na scenie, ale także do ucha słuchaczy.”
Czytaj więcej
Magdalena Stużyńska jako dziecko marzyła, by być kosmonautką, Maria Seweryn, by mieć stadninę koni, Agnieszka Wielgosz chciała być zakonnicą, Joanna Żółkowska – akrobatką w cyrku. Po drodze, „coś poszło nie tak”. Paulina Holtz po latach odkryła i sfotografowała dziecięce marzenia aktorów i aktorek. Jej autorska wystawa „Co poszło nie tak?” to projekt, który łączy obraz i słowo.
Paulina Holtz: łączę w życiu wiele ról, jak wszystkie kobiety
Na scenie zadebiutowała jako 10-latka rolą Pazia w spektaklu „Romeo i Julia” w reżyserii Andrzeja Wajdy w warszawskim Teatrze Powszechnym. Sławę w wieku 19 lat przyniosła jej rola Agnieszki Lubicz w telenoweli „Klan”. Ukończyła Wydział Aktorski Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie i po studiach związała się z Teatrem Powszechnym. Obecnie występuje w różnych – od Teatru Polonia, przez Och-teatr, Teatr Kamienica, Capitol po wiele niezależnych przedstawień. Za nią chociażby premiera spektaklu wyprodukowanego przez Annę Muchę pod tytułem „Nadzieja”, z którym jeździ po całej Polsce. Aktualnie w warszawskim teatrze Komedia przygotowuje się do premiery „Snu Nocy Letniej” w reżyserii Michała Zadary. „To jest totalna przygoda! Każdy z aktorów i aktorek gra po kilka ról, uwielbiam tę pracę, ale chwilowo mogę skupić się tylko na tym, bo wymaga to naprawdę dużo energii. Stąd chociażby audiobooki zostały odłożone na chwilę. Cały marzec planuję nagrywanie kilku książek, bo wydawcy czekają. Jeśli więc chodzi o moje życie zawodowe, to zawsze tak jest, że wszystko się kumuluje (śmiech)” - mówi aktorka. Właśnie ogłoszono, że dołączy także do obsady serialu „Na Wspólnej”.