Toksyczne dzieciństwo. Specjalistka o tym, co może zrobić dla siebie dorosły skrzywdzony przez rodziców

Toksyczni rodzice - konsekwencje ich oddziaływania odczuwa wielu ludzi, a nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. - Każda chwila jest odpowiednia, aby zastanowić się nad tym, jakie przekonania napędzają codzienne decyzje, reakcje i postawy – mówi Sylwia Sitkowska, psychoterapeutka.

Publikacja: 21.09.2023 09:49

Uzdrawianie starych ran to proces.

Uzdrawianie starych ran to proces.

Foto: Adobe Stock

Kim są rodzice nazywani energetycznymi wampirami? Czy żeby się od nich uwolnić, konieczna jest terapia?

Sylwia Sitkowska: Rodzice określani mianem "energetycznych wampirów" to osoby, które – często nieświadomie – czerpią energię życiową ze swoich dzieci. Mogą to robić poprzez nadmierną kontrolę, manipulację, ciągłe krytykowanie, czy wzbudzanie w dziecku poczucia winy. Często są to osoby, które same miały trudne relacje z własnymi rodzicami i nie potrafią nawiązać zdrowych relacji z własnymi dziećmi. Dziecko w takiej relacji może czuć się wyczerpane, przestraszone, niekochane czy niezrozumiane.

Terapia może być bardzo pomocna, ale nie jest jedyną drogą uwolnienia się od cienia trudnego dzieciństwa. Dla wielu ludzi wsparcie psychoterapeuty jest kluczowe, ponieważ pomaga zrozumieć mechanizmy, które rządzą taką relacją, oraz pracować nad poczuciem własnej wartości i granicami. Jednakże samo podjęcie decyzji o poszukiwaniu wsparcia, czy to w postaci terapii, wsparcia grupowego czy też psychoedukacji, jest krokiem w kierunku uwolnienia się od wpływu przeszłych doświadczeń. Ważna jest nauka budowania zdrowych relacji z ludźmi i zauważania oraz docenianie tych, którzy nas wspierają i rozumieją. Dla dzieci, a później dla dorosłych, którzy mieli trudnych rodziców nie zawsze jest to oczywiste.

Sylwia Sitkowska

Sylwia Sitkowska

Archiwum prywatne

Dlaczego rodzice mają władzę nad dziećmi, nawet kiedy te są samodzielne i dawno już wyfrunęły z domu?

Relacja między rodzicami a dziećmi jest jedną z najważniejszych i najbardziej wpływowych w życiu człowieka. Władza rodziców nad dziećmi wynika przede wszystkim z tego, że od chwili narodzin są oni naszymi głównymi nauczycielami i opiekunami. To oni wprowadzają do życia normy, wartości i przekonania, które często zostają z nami na całe życie. Nawet jako dorośli z trudem odrzucamy pewne nauki, również wtedy, gdy zdajemy sobie sprawę z ich potencjalnie destrukcyjnej natury.

Dodatkowo więź emocjonalna między rodzicem a dzieckiem jest niezwykle silna. Również, a może nawet szczególnie w sytuacji, gdy relacja jest skomplikowana. Wiele osób dorosłych w głębi duszy, nie przyznając się przed sobą, nadal pragnie akceptacji i aprobaty od rodziców. To uczucie jest często pogłębione przez kulturowe i społeczne normy, które podkreślają poszanowanie i słuchanie rodziców, niezależnie od wieku dziecka.

W niektórych przypadkach młodzi dorośli w pewnym stopniu są także zależni od rodziców finansowo, co dodatkowo utrudnia im stawianie granic w relacji z nimi. Lęk przed odrzuceniem czy strach przed utratą miłości rodzicielskiej może również odgrywać dużą rolę w podtrzymywaniu tej władzy.

Czytaj więcej

Przytulanie wpływa na zdrowie? Oto, dlaczego nie powinniśmy rezygnować z bliskości

Co robić zatem, by stać się niezależnym?

Aby stać się bardziej niezależnym w relacji z rodzicami, ważne jest, aby dorosłe dzieci rozpoznawały i akceptowały swoje uczucia i potrzeby, pracowały nad umacnianiem swojego poczucia własnej wartości i stawiały zdrowe granice.

Czy w takim razie jest sens wracać do dzieciństwa, kiedy wiadomo, że nie da się go odzyskać?

Wracanie do dzieciństwa w kontekście terapii nie polega na próbie odzyskania przeszłości, ani zmieniania tego, co się już wydarzyło. Chodzi raczej o zrozumienie i przetworzenie doświadczeń, które mogły wpłynąć na nasze obecne zachowania, przekonania i emocje. W terapii poznawczo-behawioralnej (CBT) skupiamy się na zrozumieniu tego, jak nasze doświadczenia i przekonania z dzieciństwa mogą wpływać na nasze obecne reakcje i działania. Jeżeli te negatywne schematy myślowe lub przekonania zostały utworzone w dzieciństwie, mogą one kształtować naszą dorosłość w sposób, który nie zawsze jest dla nas korzystny.

Dlatego też powrót do tych wczesnych doświadczeń może pomóc w zrozumieniu siebie i własnych reakcji. Pozwala to na rozpoznanie tych przekonań i - jeśli to konieczne - na ich modyfikację w celu poprawy jakości życia w teraźniejszości. Chociaż nie możemy zmienić przeszłości, możemy zmienić to, jak ją interpretujemy i jakie znaczenie jej przypisujemy w swoim obecnym życiu.

Nie wszystkie wspomnienia wyniesione z domu są złe, ale na skutek traumatycznych przeżyć możemy pamiętać tylko takie. Co zrobić, by przestać rozdrapywać stare rany? Jak je uleczyć

Faktycznie: nie wszystkie wspomnienia z dzieciństwa są negatywne. W rzeczywistości wiele osób ma wiele pozytywnych wspomnień i doświadczeń z wczesnych lat życia. Jednak traumatyczne wydarzenia czy negatywne doświadczenia mogą rzutować cień na te pozytywne wspomnienia, czyniąc je mniej dostępnymi lub przysłaniając je całkowicie. To, co jest ważne, to zrozumienie, że ludzki umysł ma skłonność do skupiania się na negatywnych doświadczeniach, ponieważ służyło to naszym przodkom jako mechanizm obronny.

Kluczem do tego, żeby przestać "rozdrapywać" stare rany, jest przede wszystkim ich rozpoznanie i zaakceptowanie. Ukrywanie bólu lub próba zapomnienia go, często prowadzą do jego intensyfikacji. W terapii poznawczo-behawioralnej uczymy pacjentów, jak rozpoznawać negatywne myśli i przekonania powstałe na skutek traumatycznych doświadczeń oraz jak je zastępować bardziej zdrowymi i realistycznymi.

Uzdrawianie starych ran to proces. Może wymagać przepracowania traumatycznych wspomnień, rozwijania umiejętności radzenia sobie z trudnymi emocjami oraz budowania zdrowych i wspierających relacji. Dla wielu ludzi wsparcie terapeuty jest kluczowe w tej podróży. Pomaga on w zrozumieniu i przetworzeniu trudnych doświadczeń, a także w rozwijaniu zdrowych strategii radzenia sobie z bólem w przyszłości. Ostatecznym celem jest życie pełniejsze i bardziej satysfakcjonujące, nieobciążone ciężarem przeszłości.

Jakie nadużycia ze strony rodziców lub ich błędy wychowawcze sprawiają, że dorosły, skrzywdzony jako dziecko trafia na terapię?

W gabinecie spotykam się z wieloma pacjentami, którzy przynoszą  ze sobą różnorodne historie i doświadczenia z dzieciństwa, wiele z nich dotyczy trudnych relacji z rodzicami. Często słyszę o nadużyciach emocjonalnych, gdzie rodzic ciągle krytykował, wyśmiewał, ignorował lub odrzucał swoje dziecko. Długotrwałe narażenie na takie traktowanie może prowadzić do niskiego poczucia własnej wartości i problemów w nawiązywaniu relacji. Przemoc fizyczna ze strony rodzica to kolejne bolesne doświadczenie, które nie tylko pozostawia ślady na ciele, ale i w duszy dziecka, prowadząc często do lęku czy agresji. Nadużycia seksualne są jednymi z najbardziej traumatycznych doświadczeń, głęboko wpływając na postrzeganie przez ofiarę własnego ciała i relacji z innymi. Zaniedbanie, czy to emocjonalne, fizyczne czy związane z bezpieczeństwem, także pozostawia trwałe ślady, manifestujące się w dorosłym życiu trudnościami w radzeniu sobie z codziennymi wyzwaniami czy poczuciem odrzucenia. Bardzo ważne są też sytuacje, w których rodzice inwalidują uczucia dziecka, nie pozwalając mu na ich wyrażanie czy krytykując je za to, co czuje. Takie doświadczenia mogą prowadzić do problemów z rozpoznawaniem i wyrażaniem własnych emocji w dorosłości.

Innym, często spotykanym problemem jest niekonsekwencja w wychowaniu czy zbytnia kontrola nad dzieckiem, co może prowadzić do uczucia niepewności, lęku czy braku kompetencji w dorosłym życiu. Znaczącym problemem, o którym nie można zapomnieć, jest nadopiekuńczość. Rodzice, którzy w nadmierny sposób chronią swoje dzieci, starają się kontrolować każdy ich krok, często w dobrej wierze chcąc zapewnić im bezpieczeństwo i ochronę. Jednak taka nadmierna kontrola i opiekuńczość może prowadzić do problemów z samodzielnością, trudności w podejmowaniu decyzji i braku wiary w własne umiejętności w dorosłym życiu. Wszystkie te doświadczenia, choć różne, mają wspólną cechę: głęboki wpływ na psychikę osoby i jej funkcjonowanie w dorosłości. Dlatego tak ważne jest poszukiwanie wsparcia i pracy nad przetworzeniem tych trudnych przeżyć.

Czytaj więcej

Weź oddech. Twoja praca na tym skorzysta

Przemoc ma wiele twarzy. Najłatwiej zauważyć tę fizyczną czy werbalną, ale dziecko nie jest w stanie rozpoznać, na przykład, manipulacji. W jakim wieku syn czy córka zauważają, że zostają wykorzystani? Są w stanie sami to rozpoznać?

Przemoc rzeczywiście ma wiele twarzy i nie zawsze jest łatwa do rozpoznania, zwłaszcza dla młodej, rozwijającej się osoby. Fizyczne i werbalne nadużycia są bardziej oczywiste i konkretne, dlatego łatwiej je zidentyfikować. Natomiast manipulacja jest bardziej subtelna, bardziej ukryta, i często zakorzeniona w relacjach, które powinny być źródłem wsparcia i bezpieczeństwa. Dziecko, będące ofiarą manipulacji, często nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest wykorzystywane. Jego postrzeganie rzeczywistości jest kształtowane przez relacje, które ma z otoczeniem, zwłaszcza z opiekunami. Dlatego może ono wierzyć, że pewne zachowania są "normalne" lub "zasłużone", nawet jeśli są szkodliwe.

Co do wieku, w którym syn czy córka mogą zdać sobie sprawę z bycia wykorzystywanym, to jest to bardzo indywidualna kwestia. Niektóre dzieci mogą zauważyć nieprawidłowości już w młodszym wieku, zwłaszcza jeśli mają możliwość porównania swojej sytuacji z innymi rówieśnikami. Inne osoby mogą nie rozpoznać sytuacji, dopóki nie dorosną i nie zdobędą wiedzy lub perspektywy, które pozwolą im zreflektować się nad swoimi doświadczeniami.

I choć niektóre osoby są w stanie samodzielnie zidentyfikować manipulację, dla wielu jest to trudne bez zewnętrznego wsparcia. Z tego powodu tak ważna jest edukacja na temat zdrowych relacji i umiejętność rozmowy o uczuciach. Zrozumienie, co to znaczy być traktowanym z szacunkiem i co stanowi zdrową interakcję, może pomóc dzieciom i młodzieży w rozpoznaniu i zrozumieniu sytuacji, w której mogą się znaleźć.

Z domu wynosimy różne przekonania. Które nam służą, a które szkodzą?

Z domu rodzinnego wynosimy cały bagaż przekonań, które kształtują nasze myśli, postawy i zachowania przez całe życie. Te przekonania są jak okulary, przez które patrzymy na świat. W zależności od tego, jakie są te okulary, różnie postrzegamy siebie, innych ludzi i różne sytuacje w życiu.

Przekonania, które nam służą, zazwyczaj są pozytywne i wspierające. Na przykład, jeśli wychowaliśmy się w domu, gdzie byliśmy zachęcani do wyrażania swoich uczuć i myśli, możemy wierzyć, że nasze uczucia są ważne i że warto się nimi dzielić. Jeśli byliśmy chwaleni za nasze osiągnięcia, możemy mieć przekonanie, że jesteśmy kompetentni i zdolni do radzenia sobie z wyzwaniami.

Z drugiej strony, mamy też przekonania, które mogą nam szkodzić. Jeśli na przykład słyszeliśmy w dzieciństwie, że "dzieci powinny być ciche", możemy w dorosłym życiu mieć trudności z wyrażaniem swojego zdania lub stać się zbyt ulegli. Jeśli byliśmy często krytykowani, możemy nabyć przekonanie, że niczego nie robimy dobrze i że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy.

Warto zaznaczyć, że nie wszystkie negatywne przekonania wyniesione z domu są równie szkodliwe. Niektóre mogły działać jako mechanizmy obronne, które pomogły nam przetrwać trudne sytuacje w dzieciństwie, ale w dorosłym życiu stają się zbędne i mogą utrudniać nam funkcjonowanie. Kluczem jest rozpoznanie tych przekonań i zastanowienie się, które z nich są nadal aktualne i służą nam, a które warto by było przemyśleć i ewentualnie zmienić.

Czy da się pracować z przekonaniami jeśli jesteśmy w dojrzałym wieku i większość życiowych decyzji, takich jak założenie rodziny, czy wybór pracy, mamy za sobą?

Bez wątpienia, wiele osób zastanawia się, czy w dojrzałym wieku możliwa jest praca nad przekonaniami i czy rzeczywiście może to przynieść jakąkolwiek zmianę, zwłaszcza gdy większość ważnych życiowych decyzji została już podjęta. Odpowiedź brzmi: tak, decydowanie da się pracować nad swoimi przekonaniami niezależnie od wieku.

Prawda jest taka, że nasz mózg jest plastyczny i zdolny do uczenia się przez całe życie. To, co nazywamy neuroplastycznością, to zdolność mózgu do reorganizacji i adaptacji, nawet w starszym wieku. Oznacza to, że nigdy nie jest za późno na zmianę pewnych nawyków myślowych czy przekonań, które kształtowały nas przez lata.

W rzeczywistości wiele osób w dojrzałym wieku zaczyna pracować nad sobą właśnie wtedy, gdy ma więcej czasu na refleksję oraz dostrzega, jak przekonania z przeszłości wpływają na ich obecne życie, relacje z rodziną, wnukami czy na podejście do emerytury. Może to być czas, gdy czujemy potrzebę rozwiązania nierozstrzygniętych kwestii lub zastanowienia się nad tym, co naprawdę jest ważne w życiu.

Nawet jeśli większość ważnych decyzji została podjęta, wciąż jest wiele aspektów życia, które można ulepszyć i poprawić, na przykład jakość naszych relacji, nasze poczucie własnej wartości, czy nasze nastawienie do przyszłości i starzenia się. Każda chwila jest odpowiednia, aby zastanowić się nad tym, jakie przekonania napędzają nasze codzienne decyzje, reakcje i postawy.

W praktyce terapeutycznej często widzę osoby w dojrzałym wieku, które zaczynają odkrywać swoje przekonania, kwestionować je i wprowadzać pozytywne zmiany. Proces ten może być wyzwalający i dawać ogromne poczucie spełnienia. Wspieram więc każdego, kto myśli o tej drodze rozwoju, niezależnie od wieku. Pamiętajmy, że życie to ciągła podróż, a zdolność do rozwoju i zmiany jest jednym z największych darów ludzkiej natury.

Pani książka nosi tytuł „Dzieciństwo do poprawki. Uwolnij się od cienia rodziców, energetycznych wampirów”. Wiem, że nie każdy może pozwolić sobie na terapię. Wpływ mają czynniki ekonomiczne czy też czysto ludzkie – ciężko jest się dostać do dobrego terapeuty. Czy książka może być substytutem pracy w gabinecie? Jakie informacje zwrotne Pani dostaje od osób, które ją przeczytały? Chociaż powinnam powiedzieć „przepracowały”, bo mogą znaleźć tu wiele ćwiczeń i aktywności, które pozwolą stanąć na nogi.

Zgadza się, niestety nie każdy może pozwolić sobie na regularną terapię z wielu przyczyn, zarówno ekonomicznych, jak i praktycznych. Moja książka została napisana z myślą o tych osobach, które szukają wsparcia, ale z różnych względów nie mogą skorzystać z tradycyjnej terapii. Chciałam, aby była ona pewnym przewodnikiem, narzędziem pomagającym w zrozumieniu własnej historii i wzorców, jakie wynieśliśmy z domu rodzinnego. Książka może być bardzo pomocna dla osób, które same chcą pracować nad sobą. Daje konkretne narzędzia, ćwiczenia i wskazówki, jak zacząć rozumieć siebie lepiej i jak pracować nad przekonaniami czy wzorcami, które nas ograniczają.

Odpowiadając na pani pytanie o informacje zwrotne - otrzymuję wiele pozytywnych reakcji od osób, które "przepracowały" tę książkę. Wielu czytelników dzieli się ze mną swoimi historiami, mówiąc, że pomogła im ona dostrzec pewne kwestie z zupełnie innej perspektywy i zainspirowała do dalszej pracy nad sobą. Często słyszę, że dzięki ćwiczeniom zawartym w książce udało się im przełamać pewne bariery, odbarczyć z błędów rodziców czy spojrzeć na siebie w bardziej przyjazny, łagodniejszy sposób.
Jedna z bardziej niesamowitych informacji jaka do mnie dotarła to ta, że na jednym z oddziałów szpitalnych moja książka stała się podstawowym protokołem do pracy z pacjentami, którzy mieli trudne dzieciństwo. Otrzymała wiele pozytywnych opinii od specjalistów pracujących na tym oddziale, którzy zauważyli, że dzięki użyciu materiałów w niej zawartych, pomagają pacjentom w zrozumieniu swoich
doświadczeń i radzeniu sobie z nimi w bezpiecznym środowisku szpitalnym, została więc wdrożona do regularnej pracy z pacjentami. Ponadto, jedna z najbardziej wzruszających historii, które otrzymałam, dotyczyła grupy wsparcia powstałej na bazie mojej książki. Pewna pani napisała do mnie z informacją, że wraz z trzema znajomymi, którzy mieli podobne doświadczenia, postanowili przejść przez lekturę razem, tworząc nieformalną grupę wsparcia. Spotykali się regularnie przez wiele miesięcy, przerabiając rozdział po rozdziale, dzieląc się swoimi przeżyciami i refleksjami. Byli dla siebie nieocenionym wsparciem w trudnych chwilach. To doświadczenie stało się dla nich nie tylko sposobem na zrozumienie swojego dzieciństwa, ale również okazją do budowania głębokich, autentycznych relacji i wzajemnej pomocy.

Takie historie przypominają mi, jak ważna jest praca, którą wykonujemy jako terapeuci, ale również jak potężny może być wpływ dzielenia się własnymi doświadczeniami i wiedzą z innymi. Książka, chociaż jest tylko narzędziem, może stać się katalizatorem dla głębokich zmian i leczenia.

Sylwia Sitkowska

Aktywna psychoterapeutka, psycholożka, prezeska fundacji Terapeutyczna, autorka książek, właścicielka i współwłaścicielka kilkunastu poradni psychologicznych w całej Polsce.

Psychologia
Breadcrumbing, czyli okruchy związku. Co to za manipulacja i jak się z niej uwolnić?
Psychologia
Czy poślubiłam/em właściwą osobę? Słowa terapeutki Esther Perel dają do myślenia
Psychologia
Fizycznie zdrowa 28-letnia Holenderka dokona eutanazji. Psycholożka krytycznie o decyzji lekarzy
Psychologia
Shannen Doherty opowiedziała, jak przygotowuje się do śmierci. "Ma do tego pełne prawo"
Psychologia
Lubię siebie - to da się zrobić. Psycholożka o budowaniu samoakceptacji
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił