Szydełkowanie i haftowanie mają wpływ na zdrowie psychiczne. Psycholog wyjaśnia

Zajęcia zwykle praktykowane przez seniorów wracają do łask. Jak szydełkowanie czy haftowanie wpływa na zdrowie psychiczne i czy brak odpowiednich umiejętności w tym zakresie powinien stanowić blokadę przed podjęciem próby?

Publikacja: 05.06.2025 12:15

Dr Małgorzata Ossowiecka-Szczygieł: Nazwa grandma hobbies jest dość ciekawa i przewrotna, ponieważ o

Dr Małgorzata Ossowiecka-Szczygieł: Nazwa grandma hobbies jest dość ciekawa i przewrotna, ponieważ obecnie nieco odwróciły się tendencje: osoby starsze na uniwersytetach trzeciego wieku uczą się obsługi komputera i sprawnego poruszania się w świece wirtualnym, a osoby młodsze uczą się szydełkować. Odbywa się to z korzyścią dla obu stron.

Foto: Adobe Stock

Jednostajne, wyciszające i pozwalające skupić się na jednej konkretnej czynności – to główne zalety prac manualnych takich jak szydełkowanie, haftowanie, rysowanie, rzeźbienie czy ogrodnictwo. Poza możliwością skoncentrowania uwagi na aktywności innej niż ta, zwykle wykonywana w ramach działalności zawodowej, pozwalają też twórczo się rozwijać, pokonywać własne ograniczenia, a także poszerzać grono znajomych. Dlaczego zatem dorosłym osobom często zdarza się wzbraniać przed podjęciem takiej aktywności? Jak reagują, gdy podczas warsztatów twórczych dostają do wykonania zadanie, w którym brakuje konkretnych wytycznych? Ciekawe zagadnienia związane z podejmowaniem czynności zwykle i, jak się okazuje niesłusznie przypisywanych seniorom, omawiamy z dr Małgorzatą Osowiecką-Szczygieł z Uniwersytetu SWPS, zajmującą się psychologią twórczości.

Czytaj więcej

Najlepsze hobby? W duchu eudajmonii. Psycholog wyjaśnia, co to znaczy

Zajęcia, które zwykle utożsamiamy z osobami w dojrzałym wieku – tak zwane grandma hobbies – zyskują obecnie na popularności. Co, pani zdaniem, może być tego powodem?

Z moich obserwacji wynika, że może mieć to związek z czasem pandemii, kiedy coraz więcej osób zaczęło dowiadywać się, jak można taką działalność podjąć, gdzie w najbliższej okolicy znajdują się miejsca, w których można się spotkać i nauczyć się czegoś nowego. Pamiętam, że wtedy też sporo dziennikarzy, dziennikarek pytało o takie działania kreatywne, więc rzeczywiście był to czas, gdy ludzie zaczęli dostrzegać takie potrzeby i to zainteresowanie trwa do teraz. Dotyczy ono nie tylko rękodzieła, ale stylu życia w duchu slow life. Ludzie zaczynają interesować się dziełami własnych rąk, wolniejszym życiem. Szukają zajęć, które pozwolą nie tylko mniej frustrować się codziennością, ale też wyciszyć się i skoncentrować na czymś pojedynczym. Działania technologiczne, z którymi mamy do czynienia w pracy zawodowej czy na studiach, są zwykle wielozadaniowe. Zazwyczaj przy okazji ich wykonywania otwieramy wiele zakładek w przeglądarce.

Ja sama robiłam na uczelni badania nad wielozadaniowością i wiem jak wiele różnych zakładek można mieć otwartych jednocześnie. Zatem czynności, które tak różnią się od tych wykonywanych na co dzień, przynoszą prawdziwą ulgę. One interesują, wciągają i są jednozadaniowe. W tym wielozadaniowym świecie wiele osób może obecnie poszukiwać czegoś, co jest odmienne. Ma to znaczenie zwłaszcza dla osób z deficytami uwagi. Poza tym, jeśli na co dzień spotykamy się z czymś powtarzalnym, z czymś, co jest już nam dobrze znane lub zostało wykonane taśmowo, to ciekawą alternatywą jest wytwarzanie czegoś zupełnie nowego. To daje satysfakcję, poczucie sprawczości i kontroli: to, co ja tworzę, jest nie tylko moim własnym dziełem, które samodzielnie wymyśliłem czy wymyśliłam, ale efekt mojej pracy jest widoczny, mogę się nim pochwalić.

W jaki sposób takie czynności stymulują nasz mózg?

Z punktu widzenia funkcjonowania naszego mózgu, jeżeli coś tworzymy „wielozmysłowo”, wymyślając projekt czy tworząc jego konspekt, a następnie wytwarzając go własnymi dłońmi, to takie działanie multisensoryczne przynosi naprawdę wiele korzyści i rozwija nasze mózgi. My to dostrzegamy, wiemy, że to nam sprzyja, działa na nasz rozwój dobrze i chcemy robić tego więcej. Poczucie sprawczości i przekonanie, że potrafię coś zrobić, mimo że wcześniej wydawało mi się to niemożliwe, dodatkowo motywuje do działania. Okazuje się jednak, że po przygotowaniu czy serii prób pod okiem kogoś bardziej doświadczonego, to mi dobrze wychodzi i mogę się tym pochwalić. Myślę, że pochwalenie się swoją twórczością: wykonanym na drutach szalem czy dziełem wizualnym, może być bardziej efektowne dla innych osób niż na przykład stworzenie ładnej grafiki komputerowej czy sfinalizowanie projektu – przynajmniej teraz, bo kiedyś bywało odwrotnie.

Czytaj więcej

Dla własnego dobra każdy czasami powinien być artystą. Ciekawe wyniki badania

Co dokładnie ma pani na myśli?

Nazwa grandma hobbies jest dość ciekawa i przewrotna, ponieważ obecnie nieco odwróciły się tendencje: osoby starsze na uniwersytetach trzeciego wieku uczą się obsługi komputera i sprawnego poruszania się w świece wirtualnym, a osoby młodsze uczą się szydełkować. Odbywa się to z korzyścią dla obu stron. Starsze osoby rzeczywiście potrzebują odmiany w swoich dotychczasowych zajęciach, korzystając z nowości technologicznych i ucząc się od młodszych. A młodszym trzeba właśnie wytchnienia od świata wirtualnego.

Jeśli jednak brakuje nam umiejętności niezbędnych do podjęcia takich działań, czy w jakimś sensie możemy czuć się ubożsi o doświadczenia, o których pani mówi?

Wydaje się to być może trochę pozornym problemem, ponieważ dzisiejszy świat oferuje nam tak wiele różnych aktywności, że naprawdę czasami nie trzeba zbyt wiele umiejętności, aby coś robić – a już z pewnością nie muszą one być na poziomie wybitnym. Wiele teorii kreatywności powołuje się na tak zwaną twórczość dnia codziennego, więc każdy z nas jest w stanie coś wytworzyć. I chodzi tutaj nie tylko o pomysł, ale i jego realizację. Oczywiście jeśli nie czujemy się swobodnie w danej dziedzinie, warto nauczyć się pewnych czynności od podstaw. Jeśli natomiast chodzi o dzieła rysowane, to uważam, że nie ma osoby, która posługując się lewą lub prawą ręką, mając do dyspozycji kartkę i ołówek, niczego nie byłaby w stanie narysować. Mamy wprawdzie tablety do rysowania, ale polecam wykonywanie tej czynności w sposób naturalny, na kartce. Ja sama działając w dziedzinie psychologii twórczości i organizując warsztaty twórcze, nigdy nie spotkałam się z takim przypadkiem, żeby ktoś nie był w stanie nic narysować. Czasami oczywiście nie jest to dzieło sztuki, ale zawsze ma charakter niepowtarzalny.

W psychologii twórczości oceniamy właśnie to, że ktoś wyjdzie poza schemat, zauważa jakiś ciekawy element, narysuje coś w inny sposób, taki nieoczywisty. I nie liczy się to, czy coś jest ładne, dobrze zrobione, poprawne. Wydaje się, że ludzie często mogą sami wpaść w pułapkę myślenia, że coś musi być wykonane podobnie do innych, perfekcyjnie. Tymczasem często właśnie te błędy, te nieoczywiste rozwiązania, prowadzą wbrew pozorom do czegoś niezwykle interesującego. Dlatego osoby, które rezygnują z zajęć manualnych, rysowniczych, rzeźbiarskich czy tanecznych, rzeczywiście sporo tracą. Na pewno nie można tego oceniać negatywnie, bo każdy ma swoją decyzyjność. Ale może warto chociaż podjąć próbę. Ponadto, w świecie technologii działamy zwykle samodzielnie, natomiast czynności manualne często można wykonywać w grupie, więc rezygnacja z tego obszaru naszego życia oznacza ograniczenie kontaktów z innymi, z dzielenia się z nimi, z czerpania inspiracji od nich. Wiąże się też z zaprzestaniem wykonywania czynności, które kiedyś były dla wszystkich oczywiste. Niektóre osoby mówią, że zapominają, jak należy pisać ręcznie. Więc ja stoję na stanowisku, że każdy, kto posługuje się rękami i nogami, jest w stanie rzeźbić, tańczyć, wykonywać różne rzeczy manualnie. Tylko pytanie, na co by miał największą ochotę. Może wystarczy sprawdzić, co się dzieje w najbliższej okolicy: wśród znajomych w pracy czy na moim osiedlu. Jaką ciekawą aktywność można rozpocząć właśnie tam?

Czytaj więcej

Rękodzieło cieszy dziś bardziej niż gotowy produkt. Na czym polega efekt IKEA?

Czym zwykle ludzie tłumaczą brak tego typu aktywności? Czy zdarza się, że używają często powtarzających się wymówek?

O tak, zdecydowanie. Najczęstszą wymówką, którą słyszę podczas prowadzonych przeze mnie warsztatów czy spotkań jest to, że ktoś nie potrafi czegoś zrobić i że takie działanie od razu skazane jest na porażkę. Pojawiają się przy tym lęki o negatywną ocenę ze strony innych uczestników. Liczne badania wykazały, że ludzie dosyć często boją nowych aktywności, łamania schematów. Większość osób świetnie odnajduje się w dziedzinach, które zna. Nie ma w tym nic złego, ale to też może nam czasami przeszkadzać. Drugą rzeczą jest lęk przed oceną, również ze strony prowadzącego zajęcia. Zastanawiamy się, czy prowadzący lub współuczestnicy powiedzą, że nasze dzieło jest ładne czy brzydkie. A przecież w tych zajęciach w ogóle nie o to chodzi. Dużo ważniejsze jest to, żeby czerpać z nich radość, zainspirować się nimi, poznać coś nowego. To, czy efekt naszej pracy przypadnie komuś do gustu, jest kwestią drugorzędną. Na moich warsztatach nigdy nie zwracam na to uwagi ani też nie oceniam estetyki pracy uczestników. Patrzę raczej na to, w jaki sposób dana praca przełamuje schemat i czy przedstawia coś nowego.

Jakie jeszcze obawy – poza negatywną oceną ze strony innych uczestników – zwykle wyrażają osoby podejmujące taką amatorską działalność artystyczną?

Ludzie często wyrażają pogląd, że dzieła twórcze, rzeźbiarskie, malarskie, projektowe mogą wydawać się niepotrzebne, ponieważ nie przynoszą zysku porównywalnego do pracy zawodowej. Uznają zatem, że nie warto się w to angażować. Uważam, że taki argument nie jest zasadny, ponieważ postrzeganie własnych działań przez pryzmat korzyści majątkowych też może mieć swoje negatywne konsekwencje. Inną częstą wymówką jest powtarzanie, że próbowałam czy próbowałem podjąć jakąś aktywność, która mi się nie spodobała, więc pewnie tak samo będzie z kolejnymi. Czasami jednak warto troszkę dłużej poszukać.

Niektórzy ludzie trafią za pierwszym razem, innym zajmuje to więcej czasu, ale też nie ma w tym nic złego. Zdarza mi się też usłyszeć na warsztatach taką uwagę, że uczestnik czy uczestniczka nie rozumie sensu danego zadania. No ale o co tutaj pani chodzi? Co ja mam tutaj stworzyć? Nie ma tutaj żadnej podpowiedzi, nie ma konkretu. Po prostu mam coś narysować? Po prostu mam napisać wiersz?” – takie uwagi do mnie docierają. Czyli twórczość artystyczna może wydawać się mało dookreślona, a my często w pracy jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że robimy coś schematycznego. Tymczasem zadania wykonywane na warsztatach mają inny charakter i gdy nie podaję konkretnych przykładów, wiele osób zaczyna się denerwować – jak nie ma wytycznych, to ja danej rzeczy nie robię.

Czytaj więcej

Zegarmistrzostwo wraca do łask? Zapomnianym rzemiosłem interesuje się pokolenie Z

Czy może pani podać przykłady takich zadań, które sprawiły, że uczestnicy zareagowali w taki właśnie sposób?

Ja często na przykład zadaję moim podopiecznym różne pytania, które są bardzo ogólne, ale niejasne. Na przykład: zastanów się, co by się stało, jakby Ziemię spowiła gęsta i nieprzenikniona mgła i ludzie widzieliby tylko swoje stopy. Jak według ciebie zmieniłoby się życie na Ziemi i jaka byłaby twoja rola w nowej rzeczywistości? Niektórzy uczestnicy są bardzo radośni:  Wow, super pytanie!”. Podają mnóstwo ciekawych przykładów i świetnie się rozmawia. A niektórzy zastanawiają się, co to za pytanie?  O co pani chodzi? Poproszę jakieś konkretne przykłady. Przecież tak nie będzie!” – próbują ucinać temat.

Gdy dzieci są w wieku przedszkolnym lub szkolnym, rodzice często wyręczają je z prac plastycznych, aby zadanie, które trafi do oceny nauczyciela, było wykonane perfekcyjnie, niemal od linijki. Czy jednak nie warto byłoby dać dzieciom trochę swobody i pozwolić im samodzielnie wykonać swoją pracę?

Oczywiście, że tak. Jasne. Pani pytanie przypomniało mi program  Odyseja umysłu” – międzynarodowy format polegający na wytwarzaniu ciekawych projektów manualnie. Dzieci i młodzież pracujący w grupach, mają do wykonania różne zadania, na które wyznaczono im termin kilku miesięcy. Na przykład muszą stworzyć statek kosmiczny, który miałby się sprawdzić w dalekiej kosmicznej podróży. Dzieci, które zaczynają swoją przygodę z tym programem, często czują się niepewnie. Ale potem, obserwując innych, przełamując schematy, tworząc coś nowego, zauważają, że właśnie o to chodzi w pracy kreatywnej: coś może być krzywe lub się odklejać, ale to nie ma znaczenia, bo i tak wspólnie tworzymy coś nowego. I widzę, że właśnie takie podejście procentuje. Uczestnicy programu często samodzielnie potem stają się osobami, które prowadzą warsztaty, wykonują prace projektowe czy architektoniczne, wymagające kreatywności. Więc ja doskonale rozumiem, że oczywiście my jako ludzie musimy funkcjonować w systemie. Musimy robić rzeczy od linijki, przychodzić na konkretną godzinę do pracy i kończyć o wskazanej porze. Jest to absolutnie naturalne, ale myślę, że może nie warto w wolnym czasie powielać tych schematów, tylko robić coś inaczej.

Czytaj więcej

Bookbinding: jak trend z TikToka pomaga ocalić zapomniane rzemiosło?

Czyli na przykład: jeśli ktoś pracuje w banku i zajmuje się liczeniem czy robieniem audytowów, warto, aby po godzinach poświęcił czas na naukę gry na skrzypcach?

Jasne! Kiedyś nazywano taki czas okresem inkubacyjnym: przyjemnym, bezpiecznym dla naszego umysłu niczym inkubator. Tutaj jest taki okres cieplarnianych warunków z tym, że dla naszego mózgu. I to może być moment, gdy na przykład zaczynamy pracę w ogrodzie czy rzeźbimy z masy solnej lub gramy na jakimś instrumencie. Takie zajęcia angażują nas bez reszty. Czas, który stwarza dla naszego umysłu zupełnie nowe możliwości, jest absolutnie kluczowy dla naszej kreatywności. Wielu autorów podkreśla to od kilkudziesięciu lat. Można to nazwać inkubacją lub po prostu odpoczynkiem, a nawet doświadczeniem katarktycznym: kiedy coś wykonujemy ekspresyjnie, bez konieczności działania schematycznego, jest to dla nas emocjonalnym odpoczynkiem i wentylem.

Zdarza się, że wybierając się na spotkanie w danej grupie po raz pierwszy popełnimy jakąś wpadkę – nieodpowiednio dobierzemy strój, nie przyniesiemy właściwych akcesoriów. Czy takie sytuacje również potrafią zdemotywować do dalszego działania?

Niekoniecznie. Takie sytuacje z jednej strony pokazują, jak bardzo nowe doświadczenia mogą być dla nas odmianą, ale też mobilizować nasze emocje w różny sposób, pomagając nam nawiązywać relacje. Wiele osób zaczynających nową aktywność, znalazło się w podobnej sytuacji. Wtedy też ważne jest, aby pozostali uczestnicy danej grupy zareagowali w odpowiedni sposób: jest nowa osoba, która wchodzi w jakąś aktywność, więc może warto zaoferować jej wsparcie, zaprosić do naszego grona i powiedzieć coś miłego. Takie doświadczenia uczą też wytrwałości, bo z jednej strony robimy coś nowego, więc się mylimy, a z drugiej, zaczynamy coś w sobie rozwijać i jesteśmy wytrwali, mimo przeszkód pokonując przeszkody i nabywając nowe umiejętności. Tak więc podejmowanie takich aktywności daje nam wiele różnorodnych benefitów, z których warto w dorosłym życiu korzystać. Taniec, rękodzieło, szydełkowanie, prace ogrodnicze czy inne tak zwane babciowo-dziadkowe” zajęcia, są idealnymi bodźcami, które pomagają nam się rozwijać.

Informacje o rozmówczyni

dr Małgorzata Osowiecka-Szczygieł

Zajmuje się psychologią twórczości. Członkini American Psychological Association (APA) i Association for Researching and Applying Metaphor (RaAM). Zajmuje się prowadzeniem szkoleń, warsztatów, dyskusji, debat dotyczących: treningu twórczości, treningu kreatywnego pisania, radzenia sobie z emocjami i stresem, psychologią miłości i relacji, psychologią poezji i czytelnictwa czy zarządzania sobą w czasie. Na Uniwersytecie SWPS prowadzi zajęcia m.in. z: diagnozy twórczości, treningu twórczości, psychometrii, statystyki i psychologii rozwoju, psychologii poznawczej oraz emocji i motywacji.

Jednostajne, wyciszające i pozwalające skupić się na jednej konkretnej czynności – to główne zalety prac manualnych takich jak szydełkowanie, haftowanie, rysowanie, rzeźbienie czy ogrodnictwo. Poza możliwością skoncentrowania uwagi na aktywności innej niż ta, zwykle wykonywana w ramach działalności zawodowej, pozwalają też twórczo się rozwijać, pokonywać własne ograniczenia, a także poszerzać grono znajomych. Dlaczego zatem dorosłym osobom często zdarza się wzbraniać przed podjęciem takiej aktywności? Jak reagują, gdy podczas warsztatów twórczych dostają do wykonania zadanie, w którym brakuje konkretnych wytycznych? Ciekawe zagadnienia związane z podejmowaniem czynności zwykle i, jak się okazuje niesłusznie przypisywanych seniorom, omawiamy z dr Małgorzatą Osowiecką-Szczygieł z Uniwersytetu SWPS, zajmującą się psychologią twórczości.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Psychologia
Oto, co się dzieje w mózgu, gdy pisze się pamiętnik. Każdy powinien to wiedzieć
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
PODCAST "POWIEDZ TO KOBIECIE"
O syndromie wysokiego maku, czyli na czym polega lęk przed osiąganiem sukcesów
Psychologia
Pacjenci coraz częściej fundują sobie psychoterapię u chatbotów. Co na to eksperci?
Psychologia
Praca „do końca listy” to mit. Oto, co się dzieje w mózgu, gdy człowiek się przepracowuje
Psychologia
Asertywność – cecha bardzo (nie)kobieca? Oto, jak może wpływać na życie zawodowe