– Jesteśmy wytrenowane do tego, by przepraszać. Przepraszam, czy byłam zbyt głośna? W moim własnym domu, który kupiłam za piosenki napisane samodzielnie o moim własnym życiu? – mówiła Taylor Swift w filmie dokumentalnym „Miss Americana”. Krótka wypowiedź stanowi kwintesencję postawy wielu kobiet, które z różnych powodów odczuwają potrzebę przepraszania za swoje działania, wypowiedzi, pomysły czy próby wyartykułowania własnych myśli. Wtrącane sformułowania jak „przepraszam, że zawracam głowę”, „wybacz, że przeszkadzam”, „to może być chybiony pomysł, ale i tak go przedstawię”, nie tylko umniejszają ich rolę, ale też jeszcze przed rozwinięciem wypowiedzi sprawiają, że przedstawiona propozycja rzeczywiście zostanie rozpatrzona jako mniej atrakcyjna od tej, przedłożonej bez cienia zawahania przez mężczyznę. Czy istnieją skuteczne sposoby na zmianę takiej narracji i jakie wyrażenia warto wprowadzić do swojego słownika, by przedstawiany komunikat nabrał większej mocy? Cennych wskazówek w tym zakresie udziela Karolina Karolczak, ekspertka z ponad 24-letnim doświadczeniem w komunikacji i marketingu oraz budowaniu i wdrażaniu strategii na rynkach międzynarodowych.
Czytaj więcej
Według danych World Bank’s Women kobiety na świecie zarabiają średnio 0.77 dol. na każdego 1 dol....
Przepraszanie nawykowe jako forma autosabotażu
Rozpoczynanie komunikatu od przeprosin sprawia, że jeszcze przed przedstawieniem dalszej części wypowiedzi jej wartość jest dyskredytowana w oczach odbiorcy. – Przepraszanie w wielu przypadkach nie jest wyrazem kultury osobistej, tylko nieświadomym mechanizmem obniżania swojej wartości, i to jeszcze zanim ktokolwiek zdąży nas ocenić. Dla kobiet to niestety częsty nawyk, związany z przekonaniem, że muszą być „miłe”, „niewinne”, „niezagrażające”. Tymczasem w świecie biznesu taki komunikat osłabia naszą pozycję, zanim jeszcze padnie merytoryczna treść. Przepraszanie, szczególnie to nawykowe, nieuświadomione, może być formą autosabotażu, ponieważ zanim zdążymy zaprezentować swój pomysł, kompetencję czy decyzję, już się z niej… wycofujemy. To pozornie drobne słowa, ale mają ogromną siłę i mogą podważać nasz autorytet, szczególnie w oczach osób, które szukają pewności, a nie usprawiedliwień – zauważa rozmówczyni.
Zanim słowo „przepraszam” padnie po raz kolejny już na wstępie wypowiedzi czy wystąpienia publicznego, warto świadomie przeanalizować jego zasadność. – Jedna z moich klientek, dyrektorka sprzedaży w dużej firmie technologicznej, miała zwyczaj rozpoczynania prezentacji od słów „przepraszam, jeśli nie będzie to zbyt ciekawe…” albo „mam nadzieję, że nie zajmę za dużo czasu…”. Dopiero po wspólnej pracy nad celem strategicznym – zwiększeniem jej widoczności jako liderki i wejściem do zarządu – zauważyła, jak bardzo te zdania podważały jej kompetencje. W rzeczywistości to ona miała najwięcej danych, najlepiej przemyślane argumenty i świetne wyniki, ale sposób, w jaki o tym mówiła, nie był spójny z siłą, jaką reprezentowała. Następnym razem, gdy zechcesz przeprosić „na zapas”, zatrzymaj się i zadaj sobie pytanie: Czy naprawdę zrobiłam coś, co wymaga przeprosin, czy tylko próbuję zminimalizować swoją obecność? Naucz się zamieniać „Przepraszam, że zawracam głowę” na „Czy mogę prosić o chwilę uwagi?”. Różnica może wydawać się subtelna, ale jej efekt, ogromny – zachęca Karolina Karolczak.
Czytaj więcej
Badanie przeprowadzone wśród przedstawicieli 250 firm w USA pozwoliło ustalić, że 76 proc. kobiet...