Reklama
Rozwiń

Przepraszanie nie zawsze jest wyrazem kultury osobistej. Osłabia pozycję kobiet w biznesie

„Przepraszam, że przeszkadzam”; „Nie jestem pewna, czy to ma sens, ale…” – takie sformułowania, nadużywane przez kobiety, mogą osłabiać ich pozycję negocjacyjną i sabotować udział w kluczowych spotkaniach. Jakimi komunikatami warto je zastąpić?

Publikacja: 14.07.2025 12:44

Pzeprosiny mogą być oznaką odwagi, dojrzałości i empatii. Ale tylko wtedy, gdy są świadome, proporcj

Pzeprosiny mogą być oznaką odwagi, dojrzałości i empatii. Ale tylko wtedy, gdy są świadome, proporcjonalne do sytuacji i wynikają z poczucia odpowiedzialności, a nie z potrzeby przypodobania się innym, uspokojenia atmosfery czy lęku przed oceną.

Foto: Adobe Stock

– Jesteśmy wytrenowane do tego, by przepraszać. Przepraszam, czy byłam zbyt głośna? W moim własnym domu, który kupiłam za piosenki napisane samodzielnie o moim własnym życiu? – mówiła Taylor Swift w filmie dokumentalnym  „Miss Americana”. Krótka wypowiedź stanowi kwintesencję postawy wielu kobiet, które z różnych powodów odczuwają potrzebę przepraszania za swoje działania, wypowiedzi, pomysły czy próby wyartykułowania własnych myśli. Wtrącane sformułowania jak „przepraszam, że zawracam głowę”, „wybacz, że przeszkadzam”, „to może być chybiony pomysł, ale i tak go przedstawię”, nie tylko umniejszają ich rolę, ale też jeszcze przed rozwinięciem wypowiedzi sprawiają, że przedstawiona propozycja rzeczywiście zostanie rozpatrzona jako mniej atrakcyjna od tej, przedłożonej bez cienia zawahania przez mężczyznę. Czy istnieją skuteczne sposoby na zmianę takiej narracji i jakie wyrażenia warto wprowadzić do swojego słownika, by przedstawiany komunikat nabrał większej mocy? Cennych wskazówek w tym zakresie udziela Karolina Karolczak, ekspertka z ponad 24-letnim doświadczeniem w komunikacji i marketingu oraz budowaniu i wdrażaniu strategii na rynkach międzynarodowych.

Czytaj więcej

Luka płacowa wciąż się pogłębia: pracowanie ciężej nie pomoże

Przepraszanie nawykowe jako forma autosabotażu

Rozpoczynanie komunikatu od przeprosin sprawia, że jeszcze przed przedstawieniem dalszej części wypowiedzi jej wartość jest dyskredytowana w oczach odbiorcy. – Przepraszanie w wielu przypadkach nie jest wyrazem kultury osobistej, tylko nieświadomym mechanizmem obniżania swojej wartości, i to jeszcze zanim ktokolwiek zdąży nas ocenić. Dla kobiet to niestety częsty nawyk, związany z przekonaniem, że muszą być „miłe”, „niewinne”, „niezagrażające”. Tymczasem w świecie biznesu taki komunikat osłabia naszą pozycję, zanim jeszcze padnie merytoryczna treść. Przepraszanie, szczególnie to nawykowe, nieuświadomione, może być formą autosabotażu, ponieważ zanim zdążymy zaprezentować swój pomysł, kompetencję czy decyzję, już się z niej… wycofujemy. To pozornie drobne słowa, ale mają ogromną siłę i mogą podważać nasz autorytet, szczególnie w oczach osób, które szukają pewności, a nie usprawiedliwień – zauważa rozmówczyni.

Zanim słowo „przepraszam” padnie po raz kolejny już na wstępie wypowiedzi czy wystąpienia publicznego, warto świadomie przeanalizować jego zasadność. – Jedna z moich klientek, dyrektorka sprzedaży w dużej firmie technologicznej, miała zwyczaj rozpoczynania prezentacji od słów „przepraszam, jeśli nie będzie to zbyt ciekawe…” albo „mam nadzieję, że nie zajmę za dużo czasu…”. Dopiero po wspólnej pracy nad celem strategicznym – zwiększeniem jej widoczności jako liderki i wejściem do zarządu – zauważyła, jak bardzo te zdania podważały jej kompetencje. W rzeczywistości to ona miała najwięcej danych, najlepiej przemyślane argumenty i świetne wyniki, ale sposób, w jaki o tym mówiła, nie był spójny z siłą, jaką reprezentowała. Następnym razem, gdy zechcesz przeprosić „na zapas”, zatrzymaj się i zadaj sobie pytanie: Czy naprawdę zrobiłam coś, co wymaga przeprosin, czy tylko próbuję zminimalizować swoją obecność? Naucz się zamieniać „Przepraszam, że zawracam głowę” na „Czy mogę prosić o chwilę uwagi?”. Różnica może wydawać się subtelna, ale jej efekt, ogromny – zachęca Karolina Karolczak.

Czytaj więcej

Zaobserwowano niepokojące zjawisko w ocenianiu managerów. Ma związek z płcią
Reklama
Reklama

Przeprosiny świadome i proporcjonalne do sytuacji

Rozmówczyni podkreśla jednocześnie, że przeprosiny mogą być, i często są, oznaką odwagi, dojrzałości i empatii. – Ale tylko wtedy, gdy są świadome, proporcjonalne do sytuacji i wynikają z poczucia odpowiedzialności, a nie z potrzeby przypodobania się innym, uspokojenia atmosfery czy lęku przed oceną. Zbyt często kobiety przepraszają nie dlatego, że naprawdę zawiniły, ale dlatego, że od najmłodszych lat były uczone, by nie sprawiać kłopotu, nie być „zbyt”, nie zajmować przestrzeni. W efekcie przepraszają w pracy, w domu, w rozmowie z partnerem, za swoje zdanie, za emocje, za to, że czegoś potrzebują. „Przepraszam, że zawracam głowę”, „Przepraszam, może źle zrozumiałam”, „Przepraszam, że tak to przeżywam” – to słowa, które mają łagodzić napięcie, ale w rzeczywistości zabierają im głos i osłabiają ich przekaz – wymienia Karolina Karolczak.

Tymczasem, jak zauważa ekspertka, prawdziwa siła przeprosin nie polega na umniejszaniu siebie. – Polega na uznaniu faktów i gotowości do wzięcia za nie odpowiedzialności. To może być rozmowa z partnerem: „Wiem, że podniosłam głos i widzę, jak to na Ciebie wpłynęło. Nie chcę w ten sposób budować naszej relacji”. Albo decyzja w pracy: „Wprowadziłam zmianę, która miała przynieść inne efekty. Widzę, że nie zadziałała i wiem, co możemy zrobić inaczej”. Tu nie chodzi o dramatyczne gesty. Chodzi o spokojne, dojrzałe stanięcie po stronie prawdy, bez potrzeby ukrywania, ale też bez potrzeby samobiczowania. Kluczowe jest rozróżnienie pomiędzy przepraszaniem z poczucia winy, której tak naprawdę nie ma, a przepraszaniem z odpowiedzialności. To pierwsze odbiera głos, sprawia, że stajemy się „za małe”, nieistotne. To drugie daje siłę, buduje zaufanie, pokazuje, że umiemy dźwigać nie tylko sukcesy, ale też konsekwencje – akcentuje rozmówczyni.

Czytaj więcej

Praca „do końca listy” to mit. Oto, co się dzieje w mózgu, gdy człowiek się przepracowuje

Przeprosiny z poziomu spokoju i sprawczości, a nie skruchy i wstydu

Wśród licznych sformułowań osłabiających siłę przekazu czy podważających kompetencje osoby mówiącej, ekspertka wskazuje na te, z których warto zrezygnować, zastępując je komunikatami o większym potencjale. – Zamiast mówić: „Przepraszam, zawaliłam, wszystko przez mnie”, lepiej powiedzieć: „Widzę, że efekt tej decyzji był inny, niż zakładałam. Biorę za to odpowiedzialność i mam już pomysł, jak to poprawić”. To nadal są przeprosiny, ale wypowiedziane z poziomu spokoju i sprawczości, nie skruchy czy wstydu. I to działa nie tylko w roli liderki zespołu, ale też w roli matki, partnerki, przyjaciółki czy córki. Bo niezależnie od tego, w jakim obszarze życia funkcjonujemy, komunikacja oparta na jasności i odpowiedzialności jest kluczowa. Tak samo w trakcie rodzinnej kolacji, jak i podczas prowadzenia projektu. Jeśli chcesz przeprosić, zapytaj najpierw siebie: czy to naprawdę moja odpowiedzialność? I czy ta forma przeprosin buduje mnie, czy mnie pomniejsza? – wyjaśnia Karolina Karolczak.

Nadużywane przez kobiety słowo „przepraszam”, z ust mężczyzn nie pada z podobną częstotliwością. – Zarówno badania, jak i moje wieloletnie obserwacje potwierdzają, że mężczyźni rzadziej przepraszają, Nie dlatego, że są mniej empatyczni, ale dlatego, że zupełnie inaczej postrzegają sytuacje, które w ich oczach wymagają przeprosin. Dla nich punktem odniesienia jest często efekt końcowy: czy coś poszło nie tak, czy zawiedli w konkretny sposób. Jeśli nie, to nie widzą potrzeby wyjaśnień czy przeprosin. To podejście pozwala im działać bez wewnętrznego balastu nadmiernej autorefleksji. Daje więcej przestrzeni do podejmowania decyzji bez paraliżującego analizowania: czy kogoś nie uraziłem, czy powiedziałem to wystarczająco delikatnie, czy na pewno wszyscy czują się dobrze z tym, co mówię.

Kobiety z kolei mają tendencję do przepraszania „na zapas”, nie za konkretne błędy, ale za to, że coś czują, że chcą coś powiedzieć, że zabierają przestrzeń. „Przepraszam, że tak emocjonalnie reaguję”, „Wiem, że przesadzam”, „Może to nieistotne, ale…” – to komunikaty, które nie wynikają z braku pewności siebie, tylko z przekonań głęboko zakorzenionych w wychowaniu i doświadczeniu społecznym. Przez lata uczyłyśmy się być „miłe”, „bezpieczne”, „nie za głośne” – zauważa rozmówczyni.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Ambition gap czyli dysproporcja w poziomie ambicji między partnerami zagraża związkowi?

Czy te przeprosiny są potrzebne?

Różnice w formułowaniu wypowiedzi przez kobiety i mężczyzn nie zawsze odnoszą się do poziomu kompetencji poszczególnych osób. Opatrzone dyskredytującymi sformułowaniami mogą jednak sprawić, że słuszne argumenty zostaną podważone. – Choć empatia, uważność i wyczucie są ogromnymi atutami w komunikacji, zarówno w relacjach zawodowych, jak i osobistych, to jeśli nie są używane świadomie, mogą prowadzić do nieustannego pomniejszania siebie. Bo jeśli każda emocja, prośba czy potrzeba opakowana jest w przeprosiny, to po czasie tracą na sile.

Mężczyzna w pracy powie: „Zróbmy tak, mam konkretną propozycję”. Kobieta często zaczyna od: „Nie jestem pewna, ale może to miałoby sens…”. W domu, przy rodzinnej decyzji, partner powie: „To nie działa, trzeba to zmienić”. Kobieta: „Przepraszam, jeśli się wtrącam, ale może spróbujmy inaczej…”. Te różnice nie mają nic wspólnego z poziomem kompetencji, wiedzy czy dobrej woli. Mają za to wiele wspólnego z narracjami, które przez lata budowałyśmy w sobie – i które teraz czas zacząć świadomie przekształcać. Zmiana zaczyna się od prostych pytań: Czy ja naprawdę zawiniłam? Czy te przeprosiny są potrzebne? Czy nie próbuję przypadkiem uprzedzić krytyki, zanim jeszcze padną jakiekolwiek słowa? – wymienia rozmówczyni.

Jeśli wspomniane sformułowanie jest w danej sytuacji bezzasadne, warto świadomie i konsekwentnie ograniczać jego użycie do okoliczności, w których powinno mieć ono zastosowanie. – Jeśli czujesz, że przepraszasz z lęku, nie z odpowiedzialności, zatrzymaj się. Czasem największym wyrazem szacunku dla siebie i innych jest powiedzenie czegoś po prostu, bez zastrzeżeń. W pełni. W swojej sile. Jeśli ktoś chce osiągać cele w biznesie, w zespole, w swojej roli przywódczej, to potrzebuje mówić i działać z klarownością, nie z lękiem przed byciem „za bardzo” lub „nie dość”. Przepraszanie za to, że się istnieje w przestrzeni zawodowej, to często pierwszy hamulec przed realizacją celów. A przecież firma, wyniki i rozwój zaczynają się w głowie – od tego, na co sobie pozwalamy. Zanim uznasz, że coś jest „Twoją winą”, zastanów się, czy naprawdę masz wpływ na daną sytuację. Przestań brać na siebie odpowiedzialność za cudze emocje, nastroje czy brak akceptacji. Liderka nie musi być wszystkim dla wszystkich. Ale musi być sobą: spójną, świadomą i gotową stawiać się do swoich celów. – tłumaczy Karolina Karolczak.

Próbując wdrożyć przedstawione przez ekspertkę zasady, może warto kolejne  „przepraszam” wyartykułować jedynie we własnych myślach, na głos wypowiadając komunikat zawierający kwintesencję przygotowanej wcześniej wypowiedzi? Bez umniejszania swoich kompetencji, osłabiania własnej pozycji czy odbierania sobie prawa zaznaczenia swojej obecności? Na szczęście Taylor Swift odrobiła tę lekcję bezbłędnie.

Informacje o rozmówczyni

Karolina Karolczak

Ekspertka z ponad 24-letnim doświadczeniem w komunikacji i marketingu oraz budowaniu i wdrażaniu strategii na rynkach międzynarodowych. Jest absolwentką MBA w Paryżu, wykładowcą akademickim i trenerem motywacyjnym, jak również coachem z certyfikatem MLC oraz akredytacją trenerską Brian Tracy International. Autorka wielu publikacji branżowych, prelegentka na konferencjach branżowych z zakresu marketingu

– Jesteśmy wytrenowane do tego, by przepraszać. Przepraszam, czy byłam zbyt głośna? W moim własnym domu, który kupiłam za piosenki napisane samodzielnie o moim własnym życiu? – mówiła Taylor Swift w filmie dokumentalnym  „Miss Americana”. Krótka wypowiedź stanowi kwintesencję postawy wielu kobiet, które z różnych powodów odczuwają potrzebę przepraszania za swoje działania, wypowiedzi, pomysły czy próby wyartykułowania własnych myśli. Wtrącane sformułowania jak „przepraszam, że zawracam głowę”, „wybacz, że przeszkadzam”, „to może być chybiony pomysł, ale i tak go przedstawię”, nie tylko umniejszają ich rolę, ale też jeszcze przed rozwinięciem wypowiedzi sprawiają, że przedstawiona propozycja rzeczywiście zostanie rozpatrzona jako mniej atrakcyjna od tej, przedłożonej bez cienia zawahania przez mężczyznę. Czy istnieją skuteczne sposoby na zmianę takiej narracji i jakie wyrażenia warto wprowadzić do swojego słownika, by przedstawiany komunikat nabrał większej mocy? Cennych wskazówek w tym zakresie udziela Karolina Karolczak, ekspertka z ponad 24-letnim doświadczeniem w komunikacji i marketingu oraz budowaniu i wdrażaniu strategii na rynkach międzynarodowych.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Psychologia
Dr Katarzyna Wasilewska: Najważniejsze w macierzyństwie jest bycie dobrą dla samej siebie
Psychologia
Ćwiczenia nie zawsze poprawiają zdrowie psychiczne? Wiele zależy od tego czynnika
Psychologia
Ambition gap czyli dysproporcja w poziomie ambicji między partnerami zagraża związkowi?
Psychologia
Raport „Dobrostan Polek 2025” pokazał, ile musi dziś zarabiać kobieta, żeby dobrze się czuć
Psychologia
Nomofobia to współczesna forma uzależnienia. Czego dotyczy i jak sobie z nią radzić?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama