15 stycznia to Blue Monday 2024. Jak naprawdę działa ten chwyt marketingowy?

Nie ma żadnych naukowych dowodów na to, że Blue Monday jest faktem, ale nie da się zaprzeczyć temu, że wiedza o jego "istnieniu" działa jak samospełniające się proroctwo. Czy da się przed nim zabezpieczyć? Tak. Psycholog radzi, jak to zrobić.

Publikacja: 15.01.2024 08:35

Blue Monday - wiedząc, że to zły dzień, źle się czujemy, kiedy on nadchodzi.

Blue Monday - wiedząc, że to zły dzień, źle się czujemy, kiedy on nadchodzi.

Foto: Adobe Stock

Już co najmniej od kilkunastu lat w styczniu regularnie mówi się o Blue Monday, czyli najbardziej depresyjnym poniedziałku roku. Media donoszą, że zbliża się ten dzień i instruują, jak należy się do niego przygotować. Czy w perspektywie nauk psychologicznych są jakieś dowody na to, że „depresyjna energia” tego dnia to nie mit?

Dr Magdalena Nowicka: Niestety nie. Nie ma żadnych empirycznie potwierdzonych przesłanek do tego, by uznać, że Blue Monday jest faktem. Twórcą tego pojęcia jest niejaki Cliff Arnal – brytyjski psycholog. W 2005 roku opublikował on artykuł, w którym obwieścił opracowanie wzoru, za pomocą którego rzekomo można wyliczyć, kiedy przypada najgorszy dzień w roku. W swoim koncepcie wykorzystał 3 czynniki. Pierwszy nawiązywał do tego, że mniej więcej w trzecim w tygodniu stycznia duża część ludzi, którzy podjęli noworoczne postanowienia, z różnych powodów rezygnuje z ich realizacji i odczuwa związany z tym dyskomfort emocjonalny. Drugi opiera się na fakcie, że właśnie tym momencie w roku trzeba się zmierzyć z nieprzyjemnymi konsekwencjami wzmożonych wydatków świątecznych. Z tego powodu cierpią przede wszystkim ci, którzy robili zakupy na kredyt i muszą spłacić zobowiązania. Trzeci czynnik to faktyczna sezonowa depresja, która w styczniu rzeczywiście się nasila. Ma to związek m.in. z coraz bardziej dotkliwym dla samopoczucia brakiem słońca i ogólną „atmosferą emocjonalną”. Niestety, wszystko to zestawione razem, ujęte w niby wzór matematyczny, nie ma znamion naukowości. Krytycy Arnala wprost mówią, że to pseudonaukowy, na nawet bezsensowny pomiar.

Biorąc pod uwagę zainteresowanie nim, odnoszę jednak wrażenie, że jego istnienie i mówienie o nim może wpływać na emocje. Czy mam rację?

Tak. Świadomość „istnienia” Blue Monday może działać jak samospełniające się proroctwo. Wiedząc, że to zły dzień, źle się czujemy, kiedy on nadchodzi.

Wydaje mi się, że jesteśmy już w takim momencie, w którym nie da się uniknąć tematu najbardziej depresyjnego poniedziałku. Mogłabym się chyba założyć, że każdy, kto w jakikolwiek sposób korzysta w mediów – szczególnie z internetu – jest skazany na usłyszenie o tym dniu. Jak zatem warto się do niego przygotować, żeby zminimalizować ryzyko pojawienia się złych emocji?

Po pierwsze należy być świadomym genezy tego pojęcia i jego, nazwijmy to, „niedoskonałości”. Taka wiedza chroni przed samospełniającym się proroctwem. Przy okazji: warto wspomnieć, że po tym, jak Cliff Arnal opublikował swój sławetny wzór na „depresyjny poniedziałek”, pojawiły się doniesienia, że działał na zlecenie jednego ze znanych biur podróży, które miało na calu zachęcenie klientów do kupowania wycieczek w środku zimy. Miało to działać na zasadzie, którą można by krótko streścić: jeśli jest ci źle na początku stycznia – gdy zima ciągnie się w nieskończoność, a codzienność zabija – popraw sobie nastrój i planując wyjazd…

Jeśli natomiast chciałoby się naprawdę skutecznie zabezpieczyć przed „klątwą Blue Monday”, to należałoby zacząć działać dużo wcześniej. To znaczy: właściwie zarządzać sobą i swoimi emocjami. W praktyce powinno się to przekładać na przykład na niepodejmowanie zbyt ambitnych postanowień czy racjonalne zarządzanie budżetem.

Warto byłoby także brać pod uwagę to, że o swój dobry nastrój należy dbać. Krótko mówiąc: pozytywne emocje nie biorą się znikąd. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli już skupiamy się na emocjach, to jesteśmy raczej nastawiani na to, by zarządzać tymi negatywnymi, a zapominany, że jesteśmy też odpowiedzialni za pojawienie się tych pozytywnych. W największym skrócie: należy zaplanować sobie przyjemność, bo ona jest paliwem dla psychicznego dobrostanu, a nie bierze się znikąd.

Czytaj więcej

2 stycznia to Dzień Introwertyka. Najwięcej jest ich wśród prawników jednej specjalizacji

Co w takim razie robić, żeby ją sobie dostarczyć?

Po pierwsze: dążyć do robienia jak największej ilości rzeczy, które się lubi, a aby tak się stało, najpierw należy sobie uświadomić, co należy do tego osobistego repertuaru przyjemności. Jako psychoterapeuta wiem, że nie jest to zadanie banalne i wielu ludzi ma trudność z jego wykonaniem.

Po drugie: zbawienne działanie w omawianym kontekście ma aktywność fizyczna – nie sama w sobie, ale jej zgeneralizowany efekt, który daje w perspektywie długoterminowej. Ruch obniża napięcie ciała – powoduje wzrost ilości wytwarzanej energii. To są wyznaczniki dobrego nastroju.

I po trzecie: kontakty interpersonalne – to bardzo ważny mechanizm regulacji emocji. Bez względu na to, czy człowiek jest introwertykiem, czy ekstrawertykiem, czy może osobowością "po środku”, potrzebuje interakcji z innymi ludźmi – tylko w różnym stopniu. Wsparcie społeczne to modyfikator radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Warto o tym pamiętać i korzystać z jego siły.

A jeśli mimo tych starań nie uda się uniknąć obniżenia nastroju, to co wtedy?

Nic strasznego. Wielu ludzi boi się złego nastroju. Stara się go za wszelką cenę uniknąć. To błąd. Smutek, gorsze samopoczucie – one też mają prawo, a nawet powinny być obecne w codzienności. Są sygnałem, impulsem do tego, by kumulować zasoby, odpocząć, podjąć refleksję. Epizody smutku należy po prostu przyjąć.

Dr Magdalena Nowicka

Zajmuje się psychologią różnic indywidualnych oraz psychometrią. Naukowo interesuje się zagadnieniami związanymi z regulacją afektywną – bada, w jaki sposób ludzie wpływają na swój nastrój oraz jakie są uwarunkowania skuteczności różnych zabiegów regulacyjnych.
Autorka i współautorka artykułów naukowych poświęconych dynamice nastroju, depresji oraz schizofrenii. Jest asystentem redakcji „Studiów Psychologicznych”.
Na Uniwersytecie SWPS prowadzi zajęcia z zakresu psychologii różnic indywidualnych, psychometrii i wywiadu psychologicznego.

Już co najmniej od kilkunastu lat w styczniu regularnie mówi się o Blue Monday, czyli najbardziej depresyjnym poniedziałku roku. Media donoszą, że zbliża się ten dzień i instruują, jak należy się do niego przygotować. Czy w perspektywie nauk psychologicznych są jakieś dowody na to, że „depresyjna energia” tego dnia to nie mit?

Dr Magdalena Nowicka: Niestety nie. Nie ma żadnych empirycznie potwierdzonych przesłanek do tego, by uznać, że Blue Monday jest faktem. Twórcą tego pojęcia jest niejaki Cliff Arnal – brytyjski psycholog. W 2005 roku opublikował on artykuł, w którym obwieścił opracowanie wzoru, za pomocą którego rzekomo można wyliczyć, kiedy przypada najgorszy dzień w roku. W swoim koncepcie wykorzystał 3 czynniki. Pierwszy nawiązywał do tego, że mniej więcej w trzecim w tygodniu stycznia duża część ludzi, którzy podjęli noworoczne postanowienia, z różnych powodów rezygnuje z ich realizacji i odczuwa związany z tym dyskomfort emocjonalny. Drugi opiera się na fakcie, że właśnie tym momencie w roku trzeba się zmierzyć z nieprzyjemnymi konsekwencjami wzmożonych wydatków świątecznych. Z tego powodu cierpią przede wszystkim ci, którzy robili zakupy na kredyt i muszą spłacić zobowiązania. Trzeci czynnik to faktyczna sezonowa depresja, która w styczniu rzeczywiście się nasila. Ma to związek m.in. z coraz bardziej dotkliwym dla samopoczucia brakiem słońca i ogólną „atmosferą emocjonalną”. Niestety, wszystko to zestawione razem, ujęte w niby wzór matematyczny, nie ma znamion naukowości. Krytycy Arnala wprost mówią, że to pseudonaukowy, na nawet bezsensowny pomiar.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Psychologia
Senna separacja: oznaka kłopotów w związku czy zbawienie dla partnerów? Wyniki badania
Psychologia
Dziecko zostawione w samochodzie - "to naturalne zjawisko". Psycholożka tłumaczy
Psychologia
Syndrom Sisi - na czym polega mało znany rodzaj depresji?
Psychologia
Gorąca kąpiel lekiem na trudne stany emocjonalne. Kiedy szczególnie warto jej zażyć?
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Psychologia
Tryb chomika. Na czym polega niebezpieczny dla mózgu stan psychiczny?