Reklama
Rozwiń
Reklama

Narcyz nie wyrządza tak poważnych szkód jak osobowości antyspołeczne. Psycholożka obala mity

Z racji tego, że osoba narcystyczna może być mniej świadoma własnego postępowania, działa z mniejszą premedytacją, jeśli chodzi o manipulacje. To człowiek z rysem antyspołecznym z pewnością wie, co robi i jak może wykorzystać wszelkie słabości innych – mówi dr Agnieszka Kowalczewska, psycholożka.

Publikacja: 24.11.2025 12:27

Dr Agnieszka Kowalczewska: Rzadko mówi się o tym, że osoba z zaburzeniem narcystycznym jest tak napr

Dr Agnieszka Kowalczewska: Rzadko mówi się o tym, że osoba z zaburzeniem narcystycznym jest tak naprawdę postacią tragiczną i osamotnioną.

Foto: Adobe Stock

Co dokładnie oznacza w psychologii termin „narcyzm”?

Dr Agnieszka Kowalczewska: Narcyzm można porównać do koloru, który ma swoje spektrum. W nauce, która się tym zajmuje, najważniejsze jest to, że każdy kolor jest określony przez cztery nieodłączne atrybuty: barwę, nasycenie, walor oraz temperaturę. I tak barwa określa tożsamość koloru – czy jest on niebieski, żółty, czy zielony. Nasycenie opisuje jego intensywność. W zależności od niego kolor może być blady lub żywy, jasny lub ciemny, zgaszony lub przejaskrawiony. Osobowość człowieka jest jak barwy, a to, co określa jego tożsamość, to zdolność do wyodrębnienia się jako oddzielne i autonomiczne „Ja”, nazwania siebie, rozwoju i nieustannej samoaktualizacji. W tym procesie ważna jest osobowość, czyli unikalność jednostki oraz temperament – ta nasza indywidualna i niepowtarzalna barwa i nasycenie. Narcyzm może być zarówno cechą osobowości, jak też jej poważnym zaburzeniem, gdy krystalizuje się w twardą strukturę i staje się powtarzalnym wzorcem zachowań danego człowieka.

A czym w takim razie jest osobowość człowieka?

To bardzo złożony system. Zawiera w sobie to, co czujemy, co myślimy, co robimy, co pamiętamy i o czym zapomnieliśmy, ale co nadal na nas oddziałuje. Porusza się po pewnej trajektorii w określonym czasie. Przyjęło się nazywać to życiem. I każdy z nas ma taki unikalny wzorzec osobowości, składający się z naszych cech, wyobrażeń o życiu i o nas samych, dążeń, sposobu podejmowania decyzji, radzenia sobie z trudnościami, wyznaczania sobie celów, poczucia własnej wartości czy motywowania się do działania. Czyli sposobu stawiania się do życia bądź unikania go. Można powiedzieć, że to zbiór strategii zaprogramowanych przez naturę, czyli uwarunkowania genetyczne, lub otoczenie, wpływ rodziny, wychowania, socjalizacji, edukacji itp. Teoretycy psychologii twierdzą, że osobowość można kształtować, integrować oraz rozwijać, ale nie można jej całkowicie zmienić. Jest ona zdeterminowana przez uwarunkowania zarówno biologiczne, ewolucyjne, środowiskowe, kulturowe, jak i proces indywidualnego wzrostu oraz zaspokajanie swoich podstawowych potrzeb takich jak potrzeby fizjologiczne, potrzeby poczucia bezpieczeństwa, przynależności, miłości i szacunku. Przede wszystkim jednak człowiek ma po prostu naturalną potrzebę do spełnienia swojego potencjału. Do samookreślenia siebie. Kim jest? Po co tu jest? A to zmusza go do wyjścia poza swoje podstawowe potrzeby ku określeniu swojej tożsamości, wypełnieniu swojej misji życiowej, poczuciu i nadaniu życiu sensu. Narcyzm jest jednym z tych programów, w którym dominuje taka struktura charakteru, która stawia miłość do własnej osoby ponad wszystko.

W ostatnim czasie przypisywanie ludziom cech narcystycznych i samozwańcze stawianie tego rodzaju diagnoz stało się bardzo popularne. Skąd ten wzrost zainteresowania narcyzmem i czy nie będąc ekspertem, można trafnie dokonywać ocen w tym zakresie?

W każdej dziedzinie jeśli nie jest się ekspertem, można popełnić błędy, kierując się jedynie tym, co słyszy w mediach, od znajomych lub ogląda na przykład na TikToku. Zwłaszcza w tak delikatnej i często niejednoznacznej materii, jaką jest psychika ludzka. Narcyzm jest bardzo wdzięcznym tematem do takich analiz oraz stawiania rozmaitych tez. Kojarzy mi się to z bajkami o złym wilku, który musi koniecznie pod koniec opowieści zostać unicestwiony, uśmiercony lub przejść magiczną przemianę z bestii w księcia. Po prostu lubimy takie skróty. Mamy tu czarny charakter i jakąś niewinną ofiarę, która wpadła w jego sidła i próbuje się uwolnić. Narcystyczny partner, narcystyczni rodzice, teściowie oraz szefowie lub współpracownicy w miejscu pracy to stali bohaterowie „psychologicznych komiksów”, zalewających nas zewsząd od mediów społecznościowych do poradników na półkach księgarskich. Lubimy się bać i lubimy odczucie ulgi, które przynosi pozytywne rozwiązanie historii. Lubimy czarno-białe narracje, które przypominają nam bajki z dzieciństwa czytane na dobranoc. Tylko, że w rzeczywistym życiu to tak nie działa. Odwołując się tu znowu do barw, jest wiele odcieni narcyzmu.

Czytaj więcej

Dlaczego Polki i Polacy boją się wizyty u psychologa? Zaskakujące powody

To, co nazywamy potocznie narcyzmem, to zaburzenia osobowości z grupy B według klasyfikacji DSM V. Do tej grupy należy jeszcze osobowość histrioniczna, antyspołeczna oraz tzw. osobowość z pogranicza, czyli borderline. Skłonność do dramatyzowania i manipulacji, niekontrolowana impulsywność oraz niska tolerancja na frustrację to tylko niektóre z dysfunkcji, z którymi żyją na co dzień ludzie, którzy doświadczają takich objawów. Psychologowie i psychoterapeuci, do których zgłaszają się tacy pacjenci, są zgodni co do tego, że ich zachowania są tak dramatyczne, nieprzewidywalne, burzliwe i nacechowane emocjonalnie, że wręcz niemożliwe staje się tworzenie przez nich trwałych i satysfakcjonujących relacji.

Reklama
Reklama

Jeśli już faktycznie ma się do czynienia z narcyzmem, czy można o tym rysie osobowości powiedzieć, że to samo zło?

No właśnie trzeba tu wyraźnie odróżnić od siebie te różne osobowości. Histrioniczną, narcystyczną, antyspołeczną czy borderline, które w popularnym ujęciu są wkładane do jednego worka pod nazwą „narcyz” lub „toksyk”. Osobowość narcystyczna nakierowana jest przede wszystkim na siebie, tak jak bohater słynnego mitu, który zakochał się we własnym odbiciu w tafli wody. Stąd też ta nazwa. W zaburzeniu narcystycznym miłość do własnej osoby jest najsilniejszym paliwem i najbardziej potrzebnym uczuciem, bez którego pozostaje jedynie przerażająca pustka, brak sensu życia i śmierć. Dynamikę, napędzającą tę osobowość trzeba dobrze zrozumieć i nie mylić jej z psychopatią czy socjopatią, które należą do zaburzeń osobowości aspołecznej, nastawionych na dominację, władzę i kontrolę oraz na zdobycie szybkiej, lecz krótkotrwałej gratyfikacji. W micie o narcyzie chodziło o dotkliwą torturę bogów, którzy ukarali pięknego młodzieńca miłością do własnego odbicia. Już sam mit o Narcyzie pokazuje nam sedno osobowości narcystycznej. Bo Narcyz nie kochał siebie tylko własne odbicie. I tu zaczyna się tragiczna strona tej historii. Niemożność odróżnienia siebie od własnego odbicia. Pochłonięcie nieustannymi fantazjami o swoich sukcesach, wyimaginowanych osiągnięciach oraz niezwykłej urodzie. A także wymagania od innych ciągłej atencji, podziwu oraz bycia w tle. W związku z tym nie nawiązuje bliskich relacji, a te, które tworzy są powierzchowne i krótkotrwałe. Osoba z zaburzeniem narcystycznym nie wyrządza aż tak poważnych szkód wszędzie tam, gdzie się znajduje np. w szkole, w pracy, w rodzinie, w relacji, czy ogólnie w kontaktach społecznych, jak osobowości antyspołeczne.

W jakim momencie znajomości z człowiekiem jego narcystyczny rys daje o sobie znać – od razu, po jakimś czasie, w jakichś konkretnych sytuacjach?

To się nie dzieje od razu. Każdy z nas ma tzw. wersję „demo”, czyli najlepszą wersję „ja”, którą, tak jak aktorzy na castingach, pokazuje światu jako wabik. Najlepsze fragmenty siebie, najlepsze obrazy, zachowania i postawy. To wszystko przepuszczone przez mocny filtr. Potrzeba czasu, odwagi i otwartości w relacji, aby zerwać z siebie maski, wyjść poza swoje persony i zejść głębiej do naszych piwnic, gdzie nie zawsze wszystko mamy równo poukładane. I piętrzymy tam to, co niewygodne i niepasujące do pięknego, wykreowanego na użytek społeczny obrazu siebie. Zresztą każdy z nas posiada też pewne spektrum narcyzmu i działa to właśnie jak natężenie barwy. Może być mniej lub bardziej intensywne. Może być jak pudrowy róż lub przyprawa na talerzu, która tylko z lekka dodaje pikanterii potrawie, a może być fluorescencyjną fuksją, mieszanką ostrych przypraw, których nie jesteśmy w stanie przełknąć.

O narcyzach bardzo często mówi się w kontekście związków, a konkretnie problemów, które się w nich pojawiają. Czy człowiek o tego rodzaju osobowości ma świadomość trudności, jakie sprawia tworzenie relacji z nim i obcowanie w ogóle?

Wiele osób z zaburzeniem narcystycznym nie ma takiej świadomości z racji tego, że wykształciła w sobie nienaturalnie zawyżone poczucie własnej wartości i wysokiego mniemania na swój temat. W bliskiej relacji takie osoby potrzebować będą większej aprobaty, będą domagały się komplementów, ciągłego zwracania na nie uwagi, nieuzasadnionego podziwu. Jednocześnie będą miały wygórowane oczekiwania, postawę roszczeniową i nie będą rozumieć, dlaczego świat nie kręci się wokół nich i ich problemów. Przy braku empatii i przejawiającym się na każdym kroku egocentryzmie może się okazać, że związki, które rozpoczynają tak dynamicznie szybko się rozpadają i nie wytrzymują próby czasu. W relacjach społecznych taka jednostka może na przykład uważać, że powinna być lepiej traktowana, bo jest unikalna i wyjątkowa. To będzie osoba, która będzie chciała załatwiać wszystko poza kolejnością. Może przejawiać niecierpliwość i frustrację w normalnych życiowych sytuacjach wymagających większej empatii i zrozumienia innych. Nastawiona na siebie i swój zysk, niechętnie będzie przyjmowała perspektywę drugiej strony, ponieważ po prostu tego w sobie nie rozwinęła. Ogólnie mówiąc: będzie wykazywać nieuzasadnioną niczym wyższość nad partnerem i nad innymi. Przejawiać się to może w jej aroganckim zachowaniu oraz stylu komunikacji. Często mogą towarzyszyć jej uczucia zazdrości o osiągnięcia innych, a także chęć dominacji i przejęcia kontroli nad sytuacją. Mechanizmem obronnym może być dewaluacja osiągnięć innych osób i fantazjowanie o swoich nieistniejących sukcesach, które nigdy się nie wydarzyły.

Czytaj więcej

Źle się dzieje na studiach psychologicznych w Polsce. Wyniki raportu

W postaci klinicznej taka osoba będzie żyła w przekonaniu o posiadaniu jakiejś unikalnej supermocy, niespotykanego potencjału czy talentu, co może pochłaniać jej wyobraźnię i zabierać energię do działania „tu i teraz” w normalnym życiu. Mania wielkości połączona z niepohamowaną potrzebą podziwu, adoracji, uznania oraz negatywną i nadmiarową reakcją na krytykę może prowadzić do dysfunkcji i klinicznego stanu, w którym cechy takie mogą się na trwałe skrystalizować, zaburzając codzienne funkcjonowanie człowieka na płaszczyźnie zarówno osobistej jak i zawodowej. A ciągłe zabieganie o bycie cały czas w centrum uwagi może ukrywać głębokie poczucie niższości i prowadzić w efekcie do wyczerpania, wypalenia, poczucia wewnętrznej pustki i bezsensu w dłuższej perspektywie czasu.

Czy narcyzowi samemu ze sobą jest dobrze?

Niekoniecznie. Osoba narcystyczna już od wczesnego dzieciństwa nie potrafi pogodzić się z najmniejszą nawet niedoskonałością, bo jest to zagrażające dla jej odbicia. Czyli jej obrazu siebie. Wytrenowana w ciągłej pogoni za tą iluzoryczną doskonałością odciąga ją od prawdziwego życia, realnych problemów, załatwiania codziennych spraw, wytyczania sobie celów i realizowania ich. Do przyjęcia odpowiedzialności za własne życie i odnalezienie siebie zamiast oglądania nieustannie w kółko tych samych obrazów swojego wyobrażonego „ja”. W rezultacie może prowadzić to do poczucia pustki, osamotnienia i nadmiernego, surowego samokrytycyzmu. Zwłaszcza w drugiej połowie życia, gdy pojawiają się coraz liczniejsze rysy i pęknięcia na nieskazitelnie wypielęgnowanych zwierciadłach, które na jej oczach pękają, rozsypując się na drobne fragmenty. Nie może już się z nimi utożsamić. Wtedy taka osoba może mieć poczucie, że to ona się rozsypuje. Nie widzi już dawnej siebie. Nie potrafi się pozbierać. Określić, kim jest. Gdzie się kończy lustro, a zaczyna prawdziwe „ja” i prawdziwe życie. To ważny moment transformacji osobowości. Bo właśnie wtedy stwarza się szansa na poczucie siebie. Stanięcie przed sobą i zaakceptowanie siebie takim, jakim się jest. A nie odbitego obrazu. Stworzenie siebie na nowo. To moment, w którym można pokochać siebie naprawdę. Ale do tego potrzeba odwagi i zmierzenia się z bolesną prawdą o sobie. Zniszczenie lustra oznacza unicestwienie swojego obrazu na rzecz siebie samego. To tak jak ponowne narodziny siebie. Prawdziwego, bez retuszu i bez masek. Wtedy dopiero zaczyna rozkwitać życie i dokonuje się autentyczna przemiana.

Reklama
Reklama

Z kim jest mu najlepiej, a z kim najgorzej?

Można by przypuszczać, że najlepiej jest mu samemu ze sobą. A właściwie z lustrem, w którym może się przejrzeć. Najlepiej czuje się na tym mitycznym brzegu rzeki, patrząc na swój nieskazitelny obraz nad taflą wody. Ona jest tym narcystycznym zwierciadłem, w którym widzi swoje odbicie i się nim zachwyca. Tym zwierciadłem mogą być też inni, jego otoczenie, społeczeństwo. Taka osoba nie widzi siebie, nie czuje siebie, tylko odbija zdania, opinie oraz oceny innych, właśnie na tej odrealnionej i odcieleśnionej tafli. Odbija także krytykę, którą ciężko jest mu przełknąć, bo zaburza ona jego idealny obraz, odbity w lustrze, tak jak rysy lub fale na wodzie zniekształcające obraz. Głównym motywem narcyzmu jest odcięcie od swoich uczuć, emocji, ciała, one są postrzegane tylko w odbiciu. Bez lustra ich nie ma. Bez lustra nie ma też samego narcyza. Pogrąża się wtedy w przerażającej pustce własnego niebytu. Traci orientację. Nie wie, dokąd zmierza, co jest ważne, co ma sens, co mu smakuje, co lubi robić, z kim przebywać i kogo kochać. Bo ta pustka uzmysławia mu, że tak naprawdę nikogo nie kocha, nawet siebie. A to, co wydawało mu się miłością, było tylko kapryśnym odbiciem. To tak naprawdę tragiczna postać, dla której największym nieszczęściem jest brak możliwości oglądania siebie. Dlatego najgorzej jest im z ludźmi, którzy im to wyraźnie pokazują, lub ograniczają dostęp do „lustra”. Oczywiście tego metaforycznego. Choć w sensie fizycznym narcyz uwielbia się przeglądać kilka razy dziennie właśnie w różnego rodzaju lusterkach, szybach, witrynach, na ekranie telefonu. Lubi robić sobie sam zdjęcia i później je analizować pod kątem korzystnego dla siebie wizerunku. Podstawowe pytanie brzmi: Czy jestem atrakcyjny/atrakcyjna? Co może sprawić, że będę jeszcze bardziej atrakcyjny/atrakcyjna w oczach innych? I to jest ciągła i niekończąca się pogoń za pięknem, które przecież jest względne, ulotne i przemijające. A ci, którzy mu to pokazują, uświadamiają, obnażają, stają się zaciekłymi wrogami do wyeliminowania.

A czy komuś może być dobrze z narcyzem?

Z pewnością znajdą się takie osobowości, które chętnie wykorzystają taką „narcystyczną ranę”. Mogą być to osoby z antyspołecznym rysem osobowości, czyli ze skłonnością do psychopatii, czy socjopatii. Z racji tego, że osoba narcystyczna może być mniej świadoma własnego postępowania, w związku z tym działa z mniejszą premedytacją, jeśli chodzi o manipulacje. To człowiek z rysem antyspołecznym z pewnością wie, co robi i jak może wykorzystać wszelkie słabości innych. Narcyz może więc może stać się łatwą ofiarą, jakkolwiek paradoksalnie by to nie zabrzmiało, tego typu zaburzonych osób. Wystarczy jej podziw, uznanie, adoracja, pochwała, pozytywna ocena i już czuje się w swoim żywiole, czyli w centrum uwagi. I wtedy łatwo może dać się zwieść, oczarować i złapać w sidła osób psychopatycznych lub różnego rodzaju socjopatów, którzy na początku znajomości potrafią uwieść i przyciągnąć do siebie słabsze i podatne na manipulacje jednostki. Ale tak naprawdę okazuje się, że ich głównym celem jest zimne i wyrachowane wykorzystanie innych. Lekceważą prawa i normy społeczne, z łatwością mogą okłamywać, oszukiwać i manipulować innymi dla swoich korzyści. Osoby o rysie narcystycznym mogą też stać się ofiarami przemocy, bo ludzie z zaburzeniami psychopatycznymi są niezwykle drażliwi, wręcz agresywni, impulsywni i skłonni do przemocy. Nie uznają czyichś granic oraz poczucia autonomii, w związku z tym ignorują bezpieczeństwo innych a nawet własne. Do tego nie odczuwają poczucia winy oraz wyrzutów sumienia, bo nie przestrzegają zasad moralnych, regulaminów, umów, czy kodeksów ustalonych społecznie. Brak empatii i jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoje działania tworzy niebezpieczną mieszankę. Trudno na nich polegać, zaufać im, czy wymagać od nich lojalności. Osoby narcystyczne wbrew pozorom mogą być na to szczególnie narażone. A psychopatom jest wtedy na swój sposób dobrze. Ale oczywiście mówimy tu o patologii. W dojrzałym związku narcyzm raczej nie będzie pożądany. Bo dojrzały związek dąży do zachowania poczucia autonomii dwóch osób oraz zaspokojenia w równym stopniu ich potrzeb. Nie chodzi dokładnie o równy podział wszystkiego, bo to jest niemożliwe, ale raczej o poczucie harmonii i balansu w relacji. Narcyzm niestety tę równowagę zakłóca.

Czy mając świadomość swojej narcystycznej osobowości, warto podjąć działania, żeby ją zmieniać, czy po prostu można ją zaakceptować i żyć szczęśliwie?

Z obserwacji wynika, że osoby z rysem narcystycznym czy z narcystycznym zaburzeniem osobowości najrzadziej odwiedzają gabinety psychologów i psychoterapeutów. Najczęściej jednak zgłaszają się na terapię z powodu depresji, odrzucenia przez innych, a także poczucia, że inni stoją im na drodze do osiągnięcia ich celów. Jeśli są cały czas pogrążeni w iluzji i uwięzieni w niewoli swoich zwierciadeł, to trudno im uświadomić sobie, że żyją tak naprawdę nie swoim życiem. Że trwonią życie w pogoni za obrazem, którego nie ma. A kiedy te lustra pękają lub znikają, to poczucie straty wykreowanego i nieistniejącego obrazu siebie jest tak dojmujące, że tak jak w micie o Narcyzie może być nawet śmiertelne. Mitologiczny Narcyz umarł z tęsknoty i niemożności połączenia się ze swoim odbiciem, a w miejscu, gdzie umarł, wyrósł biały kwiat nazwany później narcyzem. W mitach ta historia nie miała dobrego zakończenia. W rzeczywistości jednak rozbicie zwierciadeł nie musi prowadzić do aż tak tragicznych skutków. Może nastąpić przemiana. W micie jeszcze po narodzinach dziecka matka Narcyza zapyta wyrocznię, czy Narcyz dożyje sędziwego wieku? Wróżbita odpowiedział: „Tak, pod warunkiem, że nie pozna samego siebie”. I to jest kluczowy wątek. Chodzi o to, że gdyby Narcyz nie zobaczył własnego odbicia, to nie zakochałby się w nim i mógłby dożyć szczęśliwie starości. Tylko, że starość, przemijanie, brzydota, to jest właśnie to, czego osoba z zaburzeniem narcystycznym stara się najbardziej uniknąć. A nie patrząc w zwierciadło, nie oszuka upływu czasu. Żeby żyć szczęśliwie trzeba żyć własnym życiem, być na swojej trajektorii, na swojej ścieżce i chodzić we własnym butach, czyli własnych myślach, uczuciach i działaniach. Podejmować decyzje, które są zgodne z nami. Służą nam, budują nas. Dojrzała osobowość polega na umiejętności oddzielenia tego, co jest moje, od tego, co cudze, narzucone, przyklejone do nas, wmówione nam na wczesnych etapach rozwoju jako osób . Wtedy można zacząć czuć, że się żyje. A to samo w sobie może być już szczęściem.

Czytaj więcej

Łatwiej wychować syna niż córkę? Komentarz psychologa daje do myślenia

Czego pani zdaniem brakuje w społecznym dyskursie o narcyzmie?

Nie mówi się o tym, jakie są przyczyny i źródła zaburzeń narcystycznych. Często są mylone z psychopatią i socjopatią. Nie porusza się kwestii wewnętrznej dynamiki tego zaburzenia, czyli z czym takie osoby muszą się mierzyć i zmagać. Nie mówi się o tym z jakiego powodu tak się stało? Co się takiego wydarzyło? I co przeżywają tak naprawdę na co dzień. Jak sobie radzą z taką nawarstwioną przez lata strukturą osobowości. A w większości przypadków było tak, że rodzice czy opiekunowie takiej osoby byli nadmiernie skoncentrowani na tym, by ich dziecko było kimś specjalnym, kimś wyjątkowym, żeby coś osiągnęło w życiu, że niejako zapomnieli o swoich potrzebach i uczuciach. Nie pokazali dziecku, że też są istotami o własnej tożsamości, mającymi zainteresowania, preferencje, uczucia, potrzeby, odrębne zdanie na każdy temat itd. Pokazali, że istnieją jedynie po to, aby rozkoszować się obecnością swojego dziecka. Nie pełnią w jego oczach żadnej innej funkcji, niż tylko zaspokajanie kolejnych zachcianek, spełnianie rozmaitych oczekiwań i ciągłe uwielbienie oraz podziw. Tak tworzy się pierwsze narcystyczne zwierciadło. Dziecko nie ma okazji nauczyć się tego, że inni mogą odnaleźć spełnienie gdzie indziej, poza jego obecnością. Uczy się tego, że jest nieustannie w centrum uwagi. Usuwając z drogi dziecka wszelkie przeszkody, nie uczą go, jak jego postępowanie może wpływać na innych. Zamiast empatii rozwija się więc bezwzględny egocentryzm, który tylko pogłębia się z wiekiem. Rodzice też mogli stawiać dziecku perfekcjonistyczne wymagania i kochać dziecko warunkowo, karając brakiem miłości, uwagi, czy zainteresowania za najmniejsze potknięcia lub próby autonomii. Taka osoba nauczyła się nie słuchać siebie, własnego głosu, nie podążać za tym, co czuje, co sama myśli. Za to nauczyła się patrzeć na siebie oczami innych i przeglądać się w ich reakcjach, jak w lustrze. Właśnie wtedy została przyprowadzona nad brzeg wody, tak jak Narcyz przez boginię Nemezis, aby zobaczyć w tafli niby siebie. I zakochała się w tym. Ale nie pokochała siebie, tylko stworzoną przez innych iluzję siebie. Nauczyła się z czasem wpasowywać i wchodzić w narzucone ramy bez znieczulenia i uczucia dyskomfortu, co przejawia się w dorosłym życiu w chęci przypodobania się innym, dopasowywania się do ich wyobrażeń, do z góry narzuconych schematów, przyjmowanych bezrefleksyjnie i często wbrew sobie.

W dyskursie społecznym rzadko mówi się też o tym, że narcyzm może dotyczyć nie tylko jednostek, ale także całych organizacji, w których zaczynają dominować zachowania patologiczne, walka o władzę, chorobliwa rywalizacja, mobbing, nękanie pracowników, molestowanie seksualne, chęć wykorzystania drugiej osoby, nie oferując nic w zamian, pochłanianie energii pracowników na mało istotne i mało efektywne zadania, które służą jedynie kontroli i umocnieniu autorytetu oraz władzy.

Reklama
Reklama

Rzadko również można spotkać wspomnienie o tym, że osoba z zaburzeniem narcystycznym jest tak naprawdę postacią tragiczną i osamotnioną. Jest ofiarą wychowania do miłości do samego siebie, która okazuje się katastrofalna w skutkach, często trudna do uświadomienia sobie. Nie sprzyja to możliwości tworzenia bliskich i harmonijnych więzi z ludźmi opartych na wzajemnej miłości i zdrowej wymianie.

Nie mówi się także o tym, że narcyzm jest wynikiem wychowania, socjalizacji i uwarunkowań społecznych lub biologicznych, które są bardzo złożone i wymagają głębszego zrozumienia, zanim przypisze się mu rolę czarnego charakteru w pseudopsychologicznych historiach produkowanych codziennie w mediach społecznościowych.

Dr Agnieszka Kowalczewska

Ekspert w zakresie psychologii komunikacji z Uniwersytetu SWPS. Zajmuje się technikami kreatywnego podejścia do komunikacji w organizacjach, rozwojem umiejętności interpersonalnych i psychospołecznych oraz komunikacją multisensoryczną. W swojej pracy wykorzystuje teorię i praktykę terapii Gestalt, psychodramę, pracę z ciałem i analizę ruchu. Jej zainteresowania naukowe skupiają się wokół psychologii zarządzania oraz synestezji, jako równoczesnego doświadczenia zmysłowego.

Co dokładnie oznacza w psychologii termin „narcyzm”?

Dr Agnieszka Kowalczewska: Narcyzm można porównać do koloru, który ma swoje spektrum. W nauce, która się tym zajmuje, najważniejsze jest to, że każdy kolor jest określony przez cztery nieodłączne atrybuty: barwę, nasycenie, walor oraz temperaturę. I tak barwa określa tożsamość koloru – czy jest on niebieski, żółty, czy zielony. Nasycenie opisuje jego intensywność. W zależności od niego kolor może być blady lub żywy, jasny lub ciemny, zgaszony lub przejaskrawiony. Osobowość człowieka jest jak barwy, a to, co określa jego tożsamość, to zdolność do wyodrębnienia się jako oddzielne i autonomiczne „Ja”, nazwania siebie, rozwoju i nieustannej samoaktualizacji. W tym procesie ważna jest osobowość, czyli unikalność jednostki oraz temperament – ta nasza indywidualna i niepowtarzalna barwa i nasycenie. Narcyzm może być zarówno cechą osobowości, jak też jej poważnym zaburzeniem, gdy krystalizuje się w twardą strukturę i staje się powtarzalnym wzorcem zachowań danego człowieka.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Psychologia
Dorośli popełniają poważny błąd w myśleniu o zabawie i dużo na tym tracą
Materiał Promocyjny
Twoja gwiazda bliżej niż myślisz — Mercedes Van ProCenter
Psychologia
Roboty narzucają dzieciom styl komunikacji? Nowe badanie dało interesujący wynik
Psychologia
Delegowanie obowiązków domowych opłaca się związkom. Ustalono, jak to działa
Psychologia
Syndrom najstarszej córki: Taylor Swift porusza ten temat w swojej piosence, psycholog komentuje
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępcy zwiększają skalę ataków na urządzenia końcowe – komputery i smartfony
Psychologia
Rezygnacja z pisania ręcznego szkodzi kondycji układu nerwowego. Oto, co się z nim dzieje
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama