W trybie chomika człowiek znajduje się wtedy, gdy nie mamy zbyt długiej przerwy między jedną myślą a drugą i w jego głowie mocno „mielą się” różne sprawy, trudności, pytania, hasła i komunikaty, które słyszeliśmy w ciągu dnia. Mówi: „Nie jestem w stanie się wyciszyć, mam natłok myśli”. Justyna Żejmo radzi, żeby w takich momentach dać sobie chwilę wytchnienia, bo taki stan może prowadzić do chorób somatycznych i różnych zaburzeń, także psychicznych.
„Z trybem chomika mamy do czynienia również wtedy, kiedy dostaliśmy zbyt dużo zadań i przetwarzamy je w głowie, zastanawiając się, jak je wszystkie wykonać. Zaczynamy zabierać się za kilka na raz, podczas gdy wielozadaniowość mózgu jest mitem. Wiemy z neuronauki, że mózg może się skoncentrować jednocześnie na jednym zadaniu trudnym i ewentualnie kilku zadaniach automatycznych” – tłumaczy psycholożka. „Możemy się przełączyć z jednego trudnego zadania na drugie trudne, ale koszt energetyczny takiego procesu jest dla mózgu bardzo wysoki. W efekcie tego przełączania jesteśmy bardziej zmęczeni, przekładamy zadania na kolejny dzień, więc znowu o nich myślimy i mamy stres. Znowu zaczynamy nakręcać kołowrotek”.
Duże znaczenie dla zaśmiecania mózgu ma też smog informacyjny, nazwany tak przez prof. Ryszarda Tadeusiewicza z krakowskiej AGH, który zauważył, że jesteśmy przebodźcowani informacjami pochodzącymi z przeróżnych źródeł, które docierają do nas w sposób, na który nie mamy wpływu. „Wieczorem przed snem przewijamy social media, znajdujemy tam informacje z różnych źródeł, chłoniemy krzykliwe i mocne nagłówki. Mózg w tym czasie musi ocenić każdą informację w kategorii zagrożenia lub bezpieczeństwa. Jeżeli większość przekazów jest negatywnych, będziemy trwać w permanentnym napięciu. Mózg da sygnał do ciała, że jest zagrożenie, więc być może trzeba będzie walczyć, uciekać albo się zamrozić. To naturalne odruchy” – wyjaśnia specjalistka ds. neuropsychologii, neuronauki i psychosomatyki.
Czytaj więcej
Gdy memy, filmy na TikToku i nowości na Instastories stają się głównym źródłem informacji o świecie, a nawiązania do pozyskanych tą drogą treści pojawiają się w każdej rozmowie, może to oznaczać zjawisko „Brain Rot”. Czy da się z nim walczyć?
Kierownik migdał i prezes kora przedczołowa
Odpowiedzialne za te odruchy są odpowiednie części mózgu, których działanie Justyna Żejmo porównuje do funkcji w firmie. „Ciało migdałowate mózgu jest wielkości paznokcia i kształtu migdała, dlatego tak się nazywa, a ja je nazywam ‘kierownikiem migdałem’. Jest takim kierownikiem fabryki emocji o ujemnym ładunku energetycznym typu złość, irytacja, agresja, gniew, smutek czy żal. Kiedy jest bombardowany hasłami: wojna, tragedia, utrata, choroba, ponieważ ma dbać o nasze zdrowie i życie, kierownik wyśle do mieszkańców organizmu komunikat, że są zagrożeni. Zareagują mięśnie, serce, podniesie się tętno, poziom korytzolu i adrenaliny. Ciało się zepnie” – wyjaśnia autorka książki „Spokojny mózg. Neuronaukowe i psychologiczne narzędzia budowania odporności psychicznej”. Wtedy inicjatywę przejmie kora przedczołowa. „To pani prezes, która zarządza całą instytucją, w tym więc i kierownikiem migdałem. Jedną z jej funkcji jest hamowanie nadmiernych zachowań pod wpływem emocji. Odpowiada za wyciąganie wniosków, logiczne myślenie, planowanie, łączenie różnych kropek. Jeśli skoczy nam adrenalina i jesteśmy totalnie zirytowani, reagujemy na coś agresją, wrzaskiem i trzaśnięciem drzwiami to znaczy, że działa kierownik migdał. Kora przedczołowa mu na to powie: ‘Zatrzymaj się na momencik. Wściekasz się wcale nie na osobę, która coś powiedziała, tylko na swoją interpretację zachowania tej osoby’. Sugeruje, żeby się dowiedzieć, o jaką naszą potrzebę chodzi. Czy potrzebę szacunku, bo ktoś krzyknął, czy na przykład potrzebę bycia wysłuchanym, bo ktoś nie zwraca na nas uwagi. Kiedy zobaczymy, o co nam chodzi w tej emocji, jesteśmy w stanie zatrzymać kierownika migdała i całą jego ekipę”.