W kontekście zdarzenia, które miało w tym tygodniu miejsce w Kluczborku — matka zostawiła tam dziecko w rozgrzanym samochodzie i poszła na zakupy, w przestrzeni medialnej zaczęło się mówić o syndromie dziecka zapomnianego. Czy on konkretnie oznacza w ujęciu teorii psychologicznych?
Dr Anna Czyżkowska: Nie jest to powszechnie używane pojęcie czy konstrukt psychologiczny, bardziej konstrukt opisowy. Najważniejsza nie jest tutaj nazwa, ale to, że odnosi się do obserwacji często powtarzających się sytuacji. To, co jest opisywane tym pojęciem, to problem ogólnoświatowy, więc zaczęto to badać, zastanawiać się nad tym. Ze względu na to, że nie są to pojedyncze przypadki, tak to nazwano, by posługiwać się jednym wspólnym terminem. Należy jednak podkreślić, że nie jest to natomiast w teorii psychologii czy w nauce szczególnie znane pojęcie. Bardziej chodzi o pewien opis rzeczywistości.
Co w takim razie rozumiemy pod tym pojęciem?
Syndrom zapomnianego dziecka jest sformułowaniem opisującym sytuację, w której rodzic zamyślił się, „odpłynął” myślami przez co nieświadomie pozostawił dziecko w zamkniętym, zaparkowanym pojeździe. Takie zamyślenie zdarza się często, kiedy wykonujemy jakieś czynności „automatycznie”, np. jedziemy stałą trasą, jesteśmy na miejscu i, zwłaszcza jeśli po drodze nic nas nie wybudziło z „transu”, to nie pamiętamy sporej części trasy. Istnieje stan psychiczny, przypominający właśnie trans, polegający na wycofaniu uwagi ze świata zewnętrznego i kierowaniu jej do świata wewnętrznego. Są ludzie, którym przytrafia się to częściej niż innym. Mówi się, że to jest taki typ „szalonego naukowca”, który „chodzi z głową w chmurach”. Ale są też sytuacje, w których częściej się „odpływa” – kiedy jesteśmy zmęczeni. Wtedy takie zamyślenie się jest pewną formą odpoczynku, są nawet dowody na to, że aktywizuje się wtedy układ immunologiczny. Kiedy jesteśmy skrajnie niewyspani, wyczerpani, to częściej będziemy się zamyślać, odpływać uwagą do świata wewnętrznego. To może skutkować takimi anegdotycznymi sytuacjami, jak odkrycie w bagażniku worków ze śmieciami, które zapomnieliśmy wyrzucić, jadąc do pracy. Niewykluczone jednak, że zdarzy się także zapomnienie o istocie żywej. O ile pies będzie szczekał i merdał ogonem, to dziecko, jeśli się nie odzywa, śpi, nie wybudzi opiekuna z zamyślenia – a właśnie takiego bodźca potrzebujemy.
Są także sytuacje, w których rodzic jest np. pod wpływem alkoholu czy jest nieodpowiedzialny i wie, że w samochodzie jest dziecko, ale niespecjalnie się tym przejmuje. Ważne jest więc, aby podkreślić, że syndrom zapomnianego dziecka nie dotyczy sytuacji, w których rodzic zostawia dziecko w aucie świadomie.