W wywiadzie opublikowanym 28 maja w magazynie „Grazia” Victoria Beckham wróciła pamięcią do trudnych momentów po urodzeniu pierwszego syna. Jej zdjęcie ukazało się wówczas na okładce jednej z gazet, a graficy dodali do niego szereg strzałek wskazujących na te miejsca jej ciała, w których ich zdaniem gwiazda zyskała dodatkowe kilogramy. – Nie chcę, aby zabrzmiało to jak narzekanie, ale rzeczywiście był to trudny moment, który sprawił, że nie czułam się na tyle komfortowo, by swobodnie usiąść na plaży i pobawić się ze swoim dzieckiem – przyznaje, wspominając tamtą publikację. Zdjęcie ukazało się w 1999 roku, gdy o idei body positivity nie było jeszcze mowy. I choć obecnie tego typu publikacja nie miałaby racji bytu, to jednak zagadnienia związane z nadprogramowymi kilogramami, spektakularnymi metamorfozami gwiazd oraz ciałopozytywnością nadal stanowią temat rozmów, budząc zainteresowanie zarówno osób wspierających te zjawiska, jak i ich oponentów. W kwestii ciałopozytywności, jej niewątpliwych zalet, ale też związanego z nią ryzyka, wypowiada się Monika Piotrowska, prezeska Ogólnopolskiego Centrum Zaburzeń Odżywiania, psychoterapeutka poznawczo-behawioralna.
Zbudowanie pozytywnego wizerunku ciała
Psychoterapeutka wyjaśnia, że ruch body positivity ma na celu rzucenie wyzwania nierealistycznym ideałom atrakcyjności fizycznej, budowanie pozytywnego wizerunku ciała i poprawę pewności siebie. – Głównym przekonaniem jest to, że piękno jest konstruktem społeczeństwa i że ten konstrukt nie powinien determinować pewności siebie ani poczucia własnej wartości. Jednostki są zachęcane do kochania siebie w pełni, nie tylko akceptując, ale nawet przyjmując swoje cechy fizyczne – tłumaczy Monika Piotrowska.
Choć idea ciałopozytywności wiąże się z niewątpliwymi korzyściami dla osób ją praktykujących, to jednak niesie ze sobą pewne ryzyko wynikające z jej nadużywania i może stanowić wymówkę dla zaniechania starań o zdrową sylwetkę. – W idealnym świecie właśnie takie podejście do ciała, w którym nie musi ono spełniać żadnych standardów, a i tak może być akceptowane, jest jak najbardziej ok. Gdy jednak wrócimy do rzeczywistości, jak w wielu innych przypadkach, pojawiają się tendencje do tego, by temat body positivity traktować skrajnie: jako absolutną akceptację nawet stanu choroby, jaką na przykład jest otyłość – wyjaśnia prezeska Ogólnopolskiego Centrum Zaburzeń Odżywiania.
Czytaj więcej
Badanie wykazało, że dieta śródziemnomorska pozwala kobietom zachować szczupłą sylwetkę przez całe życie. Jakim chorobom zapobiega i na czym polega? Dietetyk wyjaśnia.
Mniej oceny, więcej słuchania potrzeb
Brak akceptacji własnego ciała może prowadzić do świadomej rezygnacji z wielu aktywności życiowych oraz unikania kontaktów towarzyskich, co jedynie potęguje stan przygnębienia i w żaden sposób nie pomaga uporać się z problemem trapiącym daną osobę. – Oskarżanie swojego ciała, negatywne komentarze na jego temat nikomu nie pomagają w akceptacji siebie, stąd założenia ruchu body positive są pomocne. Złość na siebie, nienawiść do siebie i swojego ciała, wstyd związany z wyglądem często zaprasza do wyboru strategii unikania wielu aktywności w różnych życiowych obszarach a to, z punktu widzenia zaburzeń odżywiania, jedynie wzmacnia objawy i podtrzymuje zaburzenie – przyznaje psychoterapeutka.