Polska podróżniczka zaginiona w Rosji miała wcześniej kłopoty w Ukrainie. Ważne fakty w sprawie

Katarzyna Marciniuk, podróżniczka z dużym doświadczeniem w samodzielnych wyjazdach do Rosji, w połowie sierpnia wyruszyła na kolejną wyprawę. Na początku września urwał się kontakt z nią. Poszukiwania utrudnia fakt, że nikomu nie powiedziała, dokąd konkretnie się wybiera, ani na jak długo planuje wyjazd.

Publikacja: 07.10.2024 21:42

Polka Katarzyna Marciniuk zaginęła w Rosji.

Polka Katarzyna Marciniuk zaginęła w Rosji.

Foto: Adobe Stock

„Gdzie mnie oczy poniosą, ale kieruję się na Czeczenię i Dagestan, na pewno zahaczę o Sewastopol i Biesłan” - napisała Katarzyna Marciniuk do znajomej niedługo przed wyjazdem, odpowiadając na jej pytanie, jaki tym razem ma cel podróży. Wyprawę rozpoczęła w pojedynkę, ale były mąż zaginionej Katarzyny nie wyklucza, że już będąc w drodze, mogła do kogoś dołączyć. To nie była jej pierwsza wyprawa na tamte tereny i miała wielu znajomych wśród ludzi, którzy podzielali jej podróżniczą pasję. Możliwe nawet, że cały wyjazd był zaplanowany w większej grupie, tylko zaginiona nie nikogo o tym nie poinformowała.

Polka Katarzyna Marciniuk zaginęła w Rosji. Trwają poszukiwania

- Łapiemy się wszystkiego, żeby znaleźć Kasię - mówi kuzynka zaginionej Anna, która inicjuje i razem z byłym mężem pani Katarzyny prowadzi jej poszukiwania. Włącza się w nie także wielu internautów, członków grup dyskusyjnych i forów podróżniczych.

To, co na pewno wiadomo w sprawie, to, że zaginiona Polka tak jak zawsze gdy wyjeżdżała, korzystała z autostopu i że ostatni raz jej telefon był aktywny 2 września. Wcześniej kontaktowała się SMS-owo z córką i za pomocą Whatsappa z byłym mężem – Maciejem Wszędyrównym. Rozmawialiśmy z nim o sprawie. 

Marta Jarosz: Jak często pani Katarzyna podróżowała w taki sposób – samodzielnie i w odległe, nie zawsze bezpieczne rejony świata?

Maciej Wszędyrówny: Podróże są jej ogromną pasją. Ma w tym naprawdę duże doświadczenie. Szczególnie upodobała sobie tereny na wschód od Polski – teraz niebezpieczne. Ogólnie rzecz biorąc: wyjeżdżała zwykle właśnie na przełomie sierpnia i września. Nie znam szczegółów każdego wyjazdu, który odbyła, bo już 10 lat nie jesteśmy razem, ale zawsze, kiedy wyruszała byliśmy w kontakcie. Dzieci zostawały wtedy ze mną i mieliśmy taki niepisany układ, że będzie dawać mi znać, gdzie mniej więcej jest i że wszystko u niej w porządku. Nie było zasady co do regularności tych kontaktów - żadnych rygorystycznych ustaleń. Po prostu się odzywała – nie rzadziej niż co 3, maksymalnie 4 dni. Tym razem też tak było zaraz po wyjeździe. Ostatni raz napisała do mnie 24 sierpnia. Wiem, że znajomy dostał jeszcze od niej wiadomość 31 sierpnia. Była wtedy w Czeczenii. Później kontakt zupełnie się urwał. 

Czytaj więcej

Samotne podróżowanie. Kto i dlaczego powinien skorzystać z tego trendu?

Nie znał pan planu podróży pani Katarzyny?

Nie. Nie informowała mnie o szczegółach swoich wyjazdów, a zresztą chyba sama ich nie znała z wyprzedzeniem. Taki miała styl podróżowania – to przede wszystkim. A dodatkowo: nie byliśmy tak blisko, żeby informowała mnie o każdym planowanym kroku. Muszę jednak przyznać, że jedną z rzeczy, które najbardziej mnie niepokoją, są rozbieżne informacje odnośnie do długości wizy, którą miała. Ja byłem przekonany, że dostała ją na 2 miesiące, a niektórzy znajomi mówią tylko o jednym miesiącu. W kontekście tego, co się wydarzyło, byłoby lepiej, gdyby to „moja wersja” była prawdziwa. Wtedy łatwiej byłoby wierzyć, że Kasia po prostu utknęła w miejscach, w których nie ma kontaktu ze światem i wróci z nich. 

Kuzynka pani Katarzyny poinformowała o jej zaginięciu w mediach społecznościowych 25 września. Jakie działania poszukiwawcze podjęli państwo do tego czasu?

Naszym zdaniem zrobiliśmy, co się dało. Najpierw zgłosiłem zaginięcie na policji. Później skontaktowałem się z Ambasadą Rosji w Polsce. Przekierowano mnie do Konsulatu Generalnego w Krakowie. Tam jednak też nie udzielono nam żadnej pomocy. Zgodnie z sugestiami zwróciłem się do Ambasady RP w Moskwie. Niestety, i tam nie udzielono żadnego wsparcia. Teraz pozostaje już chyba tylko liczyć na siłę kontaktów międzyludzkich. Może coś się uda dzięki mediom społecznościowym.

Miejsca, do których wybierała się pani Katarzyna, nie są teraz bezpieczne. Na pewno liczą się państwo z tym, że mogło się wydarzyć wiele rzeczy. Nie pojawiło się na przykład żądanie okupu?

Nie. Nie nic takiego nie dostaliśmy. 

Myślą państwo o tym, żeby jechać do Rosji szukać zaginionej?

Z wielu powodów to raczej nie jest możliwe – choćby ze względu na procedury poprzedzające otrzymanie wizy. 

Czy ktoś odradzał pani Katarzynie ten wyjazd?

Na pewno nie wprost. Wszyscy wiedzieli, jakie to dla niej ważne i że tego typu działania raczej niewiele zmienią, jeśli już podjęła decyzję. To jej siła napędowa. Zakazywanie dorosłym ludziom realizacji pasji nie ma sensu. Na pewno w rozmowach na ten temat, które prowadziła przed wyjazdem, pojawiały się pytania czy wątpliwości, ale nie można było odebrać jej prawa wyboru i samostanowienia. 

Jaką kobietą jest pańska była żona?

Odważną, samodzielną, zorientowaną na realizację celu. Umie sobie radzić w trudnych sytuacjach.

Czytaj więcej

89-latka nagrodzona za podróżowanie solo. Robi to od 70 lat i nie zamierza przestać

Czy kiedyś przytrafiało jej się już coś trudnego w podróży?

Tak, mniej więcej 3 lata temu na Ukrainie okradziono ją. Kilka dni nie było z nią wtedy kontaktu. Straciła wszystko, ale udało jej się uzyskać pomoc. Zadzwoniła i powiedziała, co się stało. Wtedy ta historia dobrze się skończyła. 

Jak państwa dzieci reagują na tę trudną sytuację?

Dzieci nie są już małe. Mają 20 i 15 lat. Wiedzą, jak ważne jest dla mamy podróżowanie. Teraz uważnie śledzą rozwój wydarzeń i czekają na dobre wiadomości, które, mamy nadzieję, wkrótce nadejdą. 

Ma pan za złe pani Katarzynie, że tam pojechała?

Nie. Ludzie mają różne potrzeby. Teraz najważniejsze jest, żeby się odnalazła.  

„Gdzie mnie oczy poniosą, ale kieruję się na Czeczenię i Dagestan, na pewno zahaczę o Sewastopol i Biesłan” - napisała Katarzyna Marciniuk do znajomej niedługo przed wyjazdem, odpowiadając na jej pytanie, jaki tym razem ma cel podróży. Wyprawę rozpoczęła w pojedynkę, ale były mąż zaginionej Katarzyny nie wyklucza, że już będąc w drodze, mogła do kogoś dołączyć. To nie była jej pierwsza wyprawa na tamte tereny i miała wielu znajomych wśród ludzi, którzy podzielali jej podróżniczą pasję. Możliwe nawet, że cały wyjazd był zaplanowany w większej grupie, tylko zaginiona nie nikogo o tym nie poinformowała.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Styl życia
Angażowanie dzieci w obowiązki domowe wpływa na ich sukces zawodowy. Wyniki badania
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Styl życia
Pokolenie Z tworzy nową definicję spełnienia zawodowego. Oto, co odrzucają młodzi
Styl życia
Kontrowersje wokół nagradzanej książki dla młodzieży. Do czego namawia "Welcome to Sex!"?
Zdrowie
Gra na skrzypcach podczas usuwania guza mózgu? Neurochirurg o zabiegach „awake”
Styl życia
Doomscrolling, czyli przeglądanie treści na ekranach telefonów: groźny nałóg czy cenna nauka?