O niej będzie głośno. Młoda naukowczyni Róża Okoń o swoich ambicjach i drodze do sukcesu

Róża Okoń zajmuje się chemią prebiotyczną, obliczeniową i teoretyczną. Jej badania mają przybliżyć nas do wiedzy, jak powstała Ziemia.

Publikacja: 11.10.2023 13:47

Róża Okoń: "Rankingi uniwersytetów często nie są informatywne".

Róża Okoń: "Rankingi uniwersytetów często nie są informatywne".

Foto: Archiwum prywatne

Jesteś urodzonym naukowcem. Wiem, że zaczęłaś interesować się nauką na Uniwersytecie Dziecięcym UNIKIDS...

Róża Okoń: W szkole podstawowej miałam przyjemność wziąć udział w takim programie organizowanym w moich rodzinnych Kielcach. Mogliśmy przyjść do sal czy do laboratoriów, w których uczyli się studenci i mieliśmy tam lekcje i pokazy edukacyjne z różnych dziedzin nauki - mikrobiologii, chemii, fizyki. Oczywiście były one mocno popularnonaukowe, jak to dla dzieci. To był mój pierwszy kontakt z nauką, która od początku bardzo mnie zafascynowała.

Zafascynowałaś się ludźmi, którzy prowadzili zajęcia, czy tym, co można dzięki nim osiągnąć?

Wtedy nie byłam jeszcze do końca świadoma, co można dzięki temu odkryć. Podobały mi się zjawiska, których nie możemy osiągnąć w życiu codziennym. Osoby, które prowadziły te zajęcia były bardzo inspirujące. Wtedy sobie uświadomiłam, że naukowcy istnieją, że to jest ich praca i są podekscytowani tym, co robią. Zobaczyłam, że może to być potencjalna ścieżka rozwoju w życiu.

Jesteś też laureatką stypendium ADAMED SmartUP. Jak takie programy pomagają młodym naukowcom?

Mają szereg bardzo różnego rodzaju korzyści na wielu poziomach. Przede wszystkim kiedy zostajesz przyjęty do ADAMED SmartUP, jedziesz na wakacyjny, dwutygodniowy obóz naukowy. Uczestniczy w nim 50 uczestników, przydzielonych do kilku grup tematycznych. To pierwszy czas, kiedy można poznać ludzi, którzy mają bardzo podobne zainteresowania naukowe i równie ambitne plany, jeżeli chodzi o rozwój ścieżki życiowej, w tym właśnie zajmowania się nauką czy studiowania za granicą. Zdarza się, że osoby, które interesują się pracą naukową, nie odnajdują w szkole zrozumienia ani nauczycieli, ani rówieśników. Zwłaszcza w naukach biologiczno-chemicznych często pojawia się presja, żeby iść na medycynę. A dzięki inicjatywom jak ADAMED SmartUP można poznawać ludzi, którzy myślą inaczej i można się utwierdzić w przekonaniu, że da się podążać tą inną ścieżką i też będzie interesująca. Po obozie z 50 uczestników wybranych zostaje 10 laureatów nagrody głównej, którzy otrzymują dziesięciomiesięczny pakiet konsultacji edukacyjnych, które również były dla mnie bardzo przydatne. Mój pakiet otrzymałam już po klasie maturalnej, ale jeśli ktoś zdobył go wcześniej, to dla niego było świetną okazją do przygotowania się do olimpiad, czy pogłębiania wiedzy spoza programu przedmiotów szkolnych. Kiedy zaczynałam swoje konsultacje na początku studiów, nie do końca wiedziałam, czego mogę od nich oczekiwać, ale wyklarowało mi się wszystko z czasem i nauczyłam się wielu rzeczy, które są mi dzisiaj bardzo przydatne. Podczas nich po raz pierwszy zetknęłam się z programowaniem, później nauczyłam się programować na wystarczającym poziomie, żeby być w stanie pogłębiać swoje badania i zajmować się tym obecnie. Miałam też kurs językowy, podczas którego nauczyłam się angielskiego od podstawowego poziomu matury do takiego, który umożliwił mi wyjechanie na dwa miesiące do Stanów Zjednoczonych i zrealizowanie tam specjalistycznego stażu badawczego, a teraz studiowanie w języku angielskim za granicą. Pierwszą korzyścią z udziału w takim programie jest bycie częścią społeczności, a drugą - wartości czysto edukacyjne.

Zajmujesz się chemią prebiotyczną, czyli w skrócie tym, w jaki sposób pojawiło się życie na Ziemi. Możesz opowiedzieć dokładniej, na czym polegają twoje badania?

Tak jak powiedziałaś: zajmuję się poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób mogło powstawać życie na Ziemi. Nie był to pojedynczy proces, czy jedna reakcja, która doprowadziła do tego, że proste cząsteczki organiczne istniejące na młodej Ziemi uformowały się w życie, w struktury, które mogłybyśmy nazwać żywymi. Był to proces bardzo stopniowy. Miało w nim miejsce wiele etapów, podczas których wzrastała chemiczna złożoność układów cząsteczek organicznych, które na młodej Ziemi mogły wystąpić i tym zajmuje się chemia prebiotyczna, w tym moje badania. Między innymi też przyglądamy się temu, jak mogły przebiegać te etapy, w jakiś sposób chemiczna złożoność na młodej Ziemi mogła wzrastać od prostych cząsteczek organicznych aż do powstania pierwszych komórek organizmów żywych.

Chemicy prebiotyczni tworzą tak zwane drzewo życia, sprawdzając, które z tych cząsteczek pojawiały się w jakim czasie.

Różne są metodologie. Można szukać tego rodzaju drzew życia czy innego sposobu ocenienia, które cząsteczki mają dłuższą historię. Można też podejść od trochę innej strony biorąc porządkowy zestaw takich cząsteczek zakładając, że jakiś czas też były na młodej Ziemi, symulować, w jaki sposób mogą współreagować i tworzyć inne związki. W ten sposób można ocenić, czy zbiór cząsteczek jest w stanie utworzyć jakieś cząsteczki bardziej złożone, które mogą mieć potencjalną rolę w organizmach żywych.

Z kolei ty sprawdzasz, które z nich mogły zginąć pod wpływem promieniowania ultrafioletowego.

Największy projekt, którym się zajmowałam, dotyczył tego, jak cząsteczki, które mogą na Ziemi powstawać, oddziałują ze światłem UV, czyli właśnie ultrafioletowym, i czy mamy jakieś takie znaczące różnice w tym oddziaływaniu, które mogłyby świadczyć o tym, że część z nich mogła być przez światło UV z młodej Ziemi eliminowana. Moje wyniki pokazują, że faktycznie mogłoby tak być. Światło UV jest czynnikiem, który na młodej Ziemi był obecny w znacznie większych ilościach niż dzisiaj. Stąd hipoteza, że mogło być czynnikiem selekcyjnym dla młodych cząsteczek.

Do jakiego momentu się w badaniach chciałabyś dojść najbardziej? Czy jest to raczej proces, któremu się poddajesz?

To jest proces, którego wynik końcowy jest ciężki do przewidzenia. Do tej pory pracowałam nad jednym większym projektem, o którym przed chwilą wspomniałam. Główną jego hipotezą, którą chciałam zweryfikować, jest to, czy faktycznie dwie cząsteczki, które istniały na młodej Ziemi, pod wpływem różnic w oddziaływaniu na nie światła UV mogły zostać poddane selekcji, że przez to jedna została wybrana przez naturę na budulec życia, a druga nie. Mam już większość wyników. Aktualnie zmierzam do ich publikacji, więc ten projekt jest już na domknięciu. Niedługo będę zaczynać pewnie coś też równie pięknego, ale to się jeszcze okaże w najbliższej przyszłości.

Czytaj więcej

Katalin Karikó - kobieta, bez której nie byłoby szczepionki na Covid

Ile czasu spędzałaś w laboratorium nad swoimi badaniami?

Trudno mi to dokładnie określić, bo nie miałam czasu skupić się wyłącznie na badaniach. Wszystko działo się trochę na boku, większość czasu pochłaniały moje studia. Sam projekt rozstał rozpoczęty 1,5 roku temu i od tego czasu regularnie, na ile mogłam, robiłam symulacje, analizowałam wyniki, prezentowałam je i rozmawiałam z różnymi ludźmi, co na ich temat myślą.

Wyniki tego projektu prezentowałaś na konferencjach, między innymi w Atenach, a część badań mogłaś przeprowadzić w ramach grantu na Uniwersytecie Harvarda.

Metodologia, z której korzystam na co dzień, to chemia obliczeniowa. Nie chodzę każdego dnia do laboratorium, nie przeprowadzam eksperymentów. Dobrą praktyką jest, żeby mieć równą część wyników doświadczalnych, jak i teoretycznych. Żeby móc jedne z drugimi zestawić i mieć szansę na większą weryfikację, czy to, co w nie wstawiliśmy - czy to materiał, czy dane w komputerze, ma jakiś sens. W trakcie drugiego roku studiów zaaplikowałam o stypendium na Uniwersytecie Harvarda, żeby móc przeprowadzić badania eksperymentalne, które byłyby komplementarne z tym, co liczę. Wymagało to zaawansowanej technologii i sprzętu, który musiał się znaleźć w laboratorium, stąd dosyć odległy kierunek takiej aplikacji na staż. Udało mi się dostać grant na dwumiesięczny wyjazd i przeprowadzenie tam swoich badań. Kiedy skończyłam część eksperymentalną, a wciąż pracowałam nad obliczeniami, udało mi się pojechać na kilka konferencji, zarówno w kraju, jak i zagranicznych, między innymi do Aten, gdzie prezentowałam swoją pracę, a trzy miesiące później byłam jeszcze na konferencji w Innsbrucku, zajmując się podobną tematyką.

Jak wygląda życie na Harvardzie?

Inaczej niż na polskiej uczelni. Widać różnice w finansowaniu nauki i zespołów badawczych. To pierwsza rzecz, która się rzuca w oczy. Może też podejście ludzi, ale to na pewno zależy od miejsca. Byłam tam w wakacje, więc nie było na miejscu studentów, również duża część badaczy była na urlopach. Nie było tłoczno, miałam przestrzeń, mogłam też zobaczyć różnicę w ludziach, w ich podejściu do pracy. Dużą wagę przywiązywano tam do dyskusji. Każdy miał swój projekt, był główną osobą za niego odpowiedzialną, a jednocześnie wszyscy członkowie zespołu wiedzieli, czym zajmują się pozostali. Codziennie mieliśmy spotkania z profesorem, którym był szefem projektów badawczych, słuchał tego, co się wydarzyło na bieżąco w badaniach, podsuwał swoje pomysły, zapraszał gości z zewnątrz, żeby podzielili się swoją wiedzą. Poza tym, że były tam zorganizowane formy dyskusji, o wynikach rozmawialiśmy podczas lunchu, czy kiedy mijaliśmy się na korytarzu. To wiele wnosiło do indywidualnych badań.

Byli tam ludzie całego świata?

Tak, ze Stanów, Ameryki Południowej, kilku Europejczyków, Azjatów. Bardzo międzynarodowe środowisko.

Gdzie jest światowe centrum chemii prebiotycznej?

W Stanach Zjednoczonych. Z mojej perspektywy Uniwersytet Harvarda jest przodownikiem w tej tematyce. Istnieje na nim założona kilka lat temu Inicjatywa Początków Życia, zrzeszająca naukowców z różnych części świata zajmujących się tą tematyką. Tam może się najlepiej rozwijać.

Gdzie teraz studiujesz?

W lipcu obroniłam licencjat na Uniwersytecie Warszawskim, a aktualnie przebywam w Barcelonie. Rozpoczęłam studia magisterskie.

I jak ci się podoba?

Na razie trwają drugi tydzień, więc trudno powiedzieć, ale mam bardzo pozytywne odczucia co do zajęć, ludzi, których tu spotkałam i oczywiście samego miasta. To bardzo przyjemne miejsce do życia. Studiuję chemię teoretyczną w ramach międzynarodowego programu koordynowanego przez odnogę Erasmusa - Erasmus Mundus, który umożliwia zaaplikowanie na program magisterski prowadzony przez kilka uczelni w różnych krajach. Zgodnie z nim pierwszy rok studiów spędzę w Barcelonie. Później na jakiś czas będę musiała wyjechać do innego kraju wchodzącego w skład programu chemii teoretycznej, a pracę magisterską będę pisać przy współpracy uczelni z obu krajów.

Myślałaś już, gdzie wyjedziesz?

Wszystko zależy od tego, jakim projektem zajmę się teraz i gdzie ta tematyka będzie realizowana, gdzie będę mogła nawiązać współprace pomocne mojej pracy magisterskiej. To się jeszcze okaże.

Wspomniałaś, że mając wyższe ambicje, napotyka się na trudności. Jakiego typu?

Myślę, że to zależy od miejsc - inaczej to wygląda w szkołach, które przygotowują swoich uczniów do olimpiad i im na tym zależy, inaczej w małych miejscowościach. Na pewno jedną z kwestii, które mogą utrudniać rozwój naukowy młodej osoby, jest niezrozumienie i momentami nawet wykluczenie przez rówieśników.

Miałaś takie przykre doświadczenia?

Na szczęście nie. Chodziłam do szkoły, w której kładziono nacisk na udział w olimpiadach i rozwój naukowy, więc moje doświadczenia z liceum są pozytywne i nie przypominam sobie, żeby inni uczniowie czy nauczyciele mnie jakoś ograniczali. Ale wiem, że takie sytuacje się zdarzają. Często na przeszkodzie stoi też brak zrozumienia ze strony nauczycieli. Rozwój naukowy często bardzo się rozmija z rozwojem czysto szkolnym. Szkoła wymaga, żeby uczestniczyć w lekcjach przez ileś godzin dziennie, odrabiać pracę domową, która czasem ma więcej, a czasem mniej sensu. Natomiast kiedy kogoś interesuje sama nauka bardziej, niż rozwiązywanie ćwiczeń z chemii, chętniej skorzysta z zaproszenia na kilka dni do laboratorium czy uczestniczenia w zajęciach na uniwersytecie, co nauczyciele nie zawsze rozumieją.

Zajmowanie się uczniem poszerzającym swoją wiedzę poza programem wymaga też od nich większego nakładu pracy.

Na pewno też. Ale czasem uczeń potrafi sobie zorganizować różne aktywności sam, tylko nie dostaje zgody od nauczyciela, żeby nie chodzić do szkoły przez jakiś czas. A takie rzeczy są potrzebne.

Wiesz już, gdzie będziesz robić doktorat?

Myślałam o tym, ale dużo będzie zależało od tego, gdzie znajdzie się akurat zespół, który będzie realizował podobną tematykę. Pewnie będą to Stany Zjednoczone, albo Europa, ale nie chcę się bardzo ograniczać do miejsca, bo będzie to zależało od możliwości, jakie będę w nim miała.

Myślałam, że bez względu na wszystko wskażesz Harvard.

Zdecydowanie nie. Rankingi uniwersytetów często nie są informatywne, na różnych uczelniach rozwijają się różne dziedziny nauki. Poza tym, żeby trafić w miejsce specjalizujące się w danej, wąskiej dziedzinie, ważne jest to, żeby czuć się dobrze personalnie w grupie studentów. Jednak nauka tam trwa kilka lat, a kiedy trzeba się męczyć z codziennym funkcjonowaniem w zespole badawczym, jest o wiele trudniej robić dobrą naukę. Dużo więcej czynników należy rozpatrzyć przed podejmowaniem decyzji o wyborze uczelni niż tylko jej pozycja w rankingu.

W pracy zawodowej będziesz chciała skupić się na badaniach naukowych, czy wykorzystać tę wiedzę w innych dziedzinach?

Moim głównym planem jest skupienie się na pracy czysto naukowej. Planuję skończyć doktorat i podjąć pracę na stanowisku niezależnego naukowca, który może pracować nad swoimi pomysłami, ma swoją grupę badawczą. Wiem, że minie dużo czasu, zanim to będzie mogło dojść do skutku. I dużo rzeczy może się zdarzyć w tym czasie. Staram się nie zamykać na możliwości pracy w przemyśle czy branży informatycznej, gdzie też na pewno przydatne byłyby umiejętności, które w tej chwili wykorzystuję na co dzień. Moim głównym planem jest jednak zostanie w nauce i trzymanie się tego.

Masz swoich naukowych idoli?

Kilka osób, które znam osobiście, bardzo mi imponują zarówno nauką, którą robią, jak i życiową postawą czy podejściem do nauki. Jedną z nich jest promotor mojej pracy licencjackiej i opiekun projektu, którym się zajmowałam do tej pory - dr inż. Rafał Szabla z Politechniki Wrocławskiej. Spędziłam z nim mnóstwo czasu na rozmowach o projekcie, jego technicznych aspektach, jak i o tym, jak podchodzić do nauki, żeby się w niej dobrze czuć. Na pewno lider zespołu, w którym miałam okazję pracować na Harvardzie, też jest postacią, która robi duże wrażenie. Prof. Dimitar Sasselov zapoczątkował Inicjatywę Początku Życia Harvarda i jednym z przodowników w tej dziedzinie, mimo że chemia nie jest związana z jego backgroundem naukowym, bo z wykształcenia jest astronomem. Po wielu latach w tej dziedzinie postanowił utworzyć zespół, który zajmuje się chemią prebiotyczną. Byłabym w stanie wymienić wiele osób, od których coś czerpię, albo podziwiam za podejście do życia i nauki.

Obstawiałam, że wymienisz Marię Skłodowską-Curie.

Przeszło mi to przez myśl. (śmiech) Archetypy naukowe sprzed wielu lat również są inspiracją zarówno dla mnie, jak i dla wielu osób, które zaczynają swoją przygodę z nauką. Potwierdzam - Maria Skłodowska-Curie też jest bardzo inspirującą postacią.

Czytaj więcej

Ikona samodzielnych matek: mniej znana strona życia Marii Skłodowskiej-Curie

Czy twoi rodzice wspierają cię w twojej naukowej drodze?

Tak. Zawsze dostawałam w domu dużo wsparcia, mimo że moi rodzice nie do końca rozumieją, czym się zajmuję, bo nie mają nic wspólnego z naukami ścisłymi czy medycyną. Prowadzą szkołę nauki jazdy. Zawsze, jak tylko mogli, starali się mnie wspierać i być otwartymi na moje pomysły, nawet jeśli wydawały im się dziwne - na przykład kiedy chciałam iść na zajęcia na uniwersytet i opuścić kilka dni w szkole, czy kiedy nie chciałam iść na medycynę, a studiować chemię, która nie kojarzy się ze zbyt wielkimi pieniędzmi.

Ciągle panuje przekonanie, że lepiej wybrać zawód praktyczny, po którym zawsze ma się pracę i pensję na koncie.

Jest to w pewien sposób uzasadnione, bo ma się pewność, że jak się skończy studia, będzie się mieć pracę i to dobrze płatną. Po studiach chemicznych niekoniecznie. Można dobrze zarabiać, będąc naukowcem w niektórych placówkach, ale trzeba mieć dużo szczęścia, trafić w odpowiednie miejsce i robić dobrą naukę. Ale nie ma gwarancji, że kończąc studia w obrębie nauk ścisłych, będzie się miało dobre czy bardzo dobre zarobki, więc to mniej pewna ścieżka. Ale wszystko zależy od tego, co dla kogo jest ważne.

Co robisz po godzinach?

Staram się jak najwięcej czasu spędzać ze swoimi przyjaciółmi. Zwracam uwagę na dbanie o aktywność fizyczną, bo spędzam dużo czasu przed komputerem w jednej pozycji. Biegam, chodzę na siłownię. Dużo osób o tym zapomina, ale kiedy pracuje się intelektualnie, dbanie o formę fizyczną jest bardzo ważne dla zdrowia.

Jakie masz rady dla przyszłych lub młodych naukowców?

Warto rozejrzeć się za miejscami, w których można wejść w społeczność osób myślących podobnie. Jest szereg różnych programów i warto poświęcić trochę czasu na szukanie takich form rozwoju naukowego. Na ile można, nie poddawać się presji szkolnej, zakładającej pchanie wszystkich uczniów w tym samym kierunku. Egzaminy są ważne, ale jeśli ktoś interesuje się nauką i wiąże z nią swoją przyszłość, to czasem warto kosztem czasu poświęconego na szkołę, czy trochę słabszych ocen, rozwijać się w swojej dziedzinie. Może nie być przedmiotem szkolnym, ale dobrze, kiedy nas fascynuje. Nie bać się podążać za swoją ciekawością.

Jesteś urodzonym naukowcem. Wiem, że zaczęłaś interesować się nauką na Uniwersytecie Dziecięcym UNIKIDS...

Róża Okoń: W szkole podstawowej miałam przyjemność wziąć udział w takim programie organizowanym w moich rodzinnych Kielcach. Mogliśmy przyjść do sal czy do laboratoriów, w których uczyli się studenci i mieliśmy tam lekcje i pokazy edukacyjne z różnych dziedzin nauki - mikrobiologii, chemii, fizyki. Oczywiście były one mocno popularnonaukowe, jak to dla dzieci. To był mój pierwszy kontakt z nauką, która od początku bardzo mnie zafascynowała.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wywiad
Reżyserka obsady Ewa Brodzka: Szukając bohaterów serialu, zwracam uwagę nie tylko na talent
Wywiad
Polka w Tajlandii: Tutaj można zmienić imię, jeśli ktoś uzna, że przynosiło mu pecha
Wywiad
Córka Beaty Tyszkiewicz o życiu w Szwajcarii: Bogaci czy biedni – wszyscy mamy takie same widoki
Wywiad
Profesor Katarzyna Pisarska o roli kobiet w dyplomacji. "Dorównują mężczyznom"
Wywiad
Polka w Wenezueli: Alimentów nikt tutaj nie płaci. Kobieta zostaje z kilkorgiem dzieci z różnych związków