Jak wspominasz pierwsze dni pełnoskalowej inwazji?
Wspomnienie pierwszego tygodnia pełnoskalowej inwazji wciąż sprawia mi trudność. Miałam wtedy nowonarodzoną córkę i byłam na swoim pierwszym urlopie macierzyńskim. Mój mąż, położnik pracujący ze mną w Regionalnym Centrum Perinatalnym w Sumach, najpierw zabrał nas w bezpieczne miejsce, a potem wrócił do pracy. Nie potrafię myśleć o tamtym momencie bez łez w oczach. Byłam przytłoczona lękiem o córkę, siebie i o mojego męża.
Jak wyglądał twój powrót do pracy po urlopie macierzyńskim?
Do pracy wróciłam we wrześniu 2022 r.. Do tego czasu ludzie częściowo przyzwyczaili się już do warunków wojennych. Dla mnie jednak powrót był bardzo trudny, a zaakceptowanie nowej rzeczywistości wymagało ogromnego wysiłku. Musiałam opiekować się kobietami, które były straumatyzowane zarówno fizycznie, jak i psychicznie, a jednocześnie szybko przystosować się do trudnych warunków pracy.
Jak wygląda odbieranie porodu, gdy w pobliżu trwają ostrzały lub ataki? O czym wtedy myślisz i co czujesz?
Przede wszystkim musimy myśleć o bezpieczeństwie. Nie tylko swoim, ale także dwóch żyć, za które jesteśmy odpowiedzialni: matki i dziecka. Większość naszej pracy odbywa się automatycznie. Każdy zna swoją rolę, swoje obowiązki i wie, co należy zrobić w danej sytuacji. Podczas ostrzału niebezpieczeństwo może pojawić się w każdej chwili. Niedawno jeden z naszych szpitali położniczych został trafiony, na szczęście nikt nie ucierpiał. Atak na szpital położniczy jest niewyobrażalny. Ktoś zdolny do krzywdzenia noworodków nie może nazywać siebie człowiekiem.
Na początku pełnoskalowej inwazji dwie kobiety urodziły dzieci w naszym szpitalu. Ponieważ obwód sumski był częściowo okupowany i nie mogły wrócić do domu, przez miesiąc zostały w szpitalu położniczym ze swoimi dziećmi. Ludzie przynieśli im wózki i jedzenie. Gdy powrót do domu był niebezpieczny, pracownicy szpitala i ich rodziny mogli również zostać w placówce.
Czytaj więcej
Staram się nie pokazywać swoich emocji, dlatego mogę wydawać się surowa i zdystansowana. Moim zad...