Mimo żartów, że na Boże Narodzenie do naszego domu przychodzi nowonarodzony Jezus, a nie Sanepid, nadal wielu kobietom w okresie przedświątecznym towarzyszy pośpiech, stres, presja mycia okien i wysprzątania każdego kąta. Czy jest jakiś sposób na to, by trochę sobie odpuścić?
To, co wiele kobiet przeżywa w okresie przedświątecznym, nie bierze się znikąd. Kulturowe przekazy i rodzinne wzorce ról, oczekiwania – zarówno cudze jak i własne, zawarte w wyobrażeniu o tym, czego inni mogą od nas oczekiwać, lepią się w naszych głowach niczym świąteczne pierogi. Przeglądamy nasze ego w czystych szybach i wypolerowanych sztućcach, uruchamiając schemat o formie nad treścią, jakby czyste okna i wolność od kurzu miały być miarą naszego człowieczeństwa, gościnności, a nawet naszej wartości. To idealna pożywka dla surowego Wewnętrznego Krytyka, zacierającego dłonie za progiem naszego poczucia własnej wartości.
Własną presję wzmacniamy medialnymi pocztówkami uśmiechniętej rodziny, na tle bogato zdobionej choinki i Świętego Mikołaja pędzącego do nas z furgonetką Coca-Coli. To tylko obrazki sugerujące przekaz naszych ideałów: czysto, słodko, radośnie i obficie, tego też życzymy sobie, składając sobie świąteczne życzenia. Nie życzymy raczej nikomu przeżywania świąt po swojemu, swobodnie, w podróży do tego, co w nas najpiękniejsze czy nam najbardziej potrzebne. Próbujemy tym szumem nierzadko zagłuszać lęk przed niedoskonałością, samotnością, oceną, krytyką, przed wstydem czy poczuciem winy, że odstajemy od schematu oczekiwań. Te ideały okupujemy zmęczeniem, frustracją i większą podatnością na konfliktowanie się z innymi.
Jak zadbać o swój dobrostan przed świętami? Na co zwrócić uwagę?
Zastanówmy się, co się stanie, jeśli nie umyjemy w tym roku okien, za to nasze intencje będą czystsze od szyb? Co obok listy zakupów i menu chcielibyśmy zapamiętać z tego świątecznego czasu? Czy to, co robimy, robimy dlatego, że mamy na to ochotę czy też z lęku, że nie wypada tego nie robić? Zadbajmy o swój świąteczny dobrostan poprzez stawianie przede wszystkim sobie, nie innym, granic dotyczących naszego realistycznego wyobrażenia i działania na rzecz przeżycia świąt, a nie jedynie ich spędzenia.
Podzielmy obowiązki na rzecz rodzinnego celu. Nie startujmy w jednoosobowym konkursie na gwiazdkową bohaterkę czy męczennicę. Zauważmy, że mamy prawo przeżywać różne emocje w świątecznym okresie. To może być nie tylko ekscytacja i radość, ale także nostalgia, tęsknota czy złość, zmęczenie. Magię świąt nosimy w sobie – szacunkiem, spokojem, zgodą na bycie sobą. To my nadajemy im sens i tempo. Nie porównujmy wypieków, cieszmy się ich różnorodnością. Nie martwmy się, że ktoś się spóźni, czy nie dojedzie – człowiek pokonuje różne drogi i nie posiada swojego jednego miejsca na zawsze. Doceniajmy wzajemne spotkania, jeśli uda nam się wspólnie usiąść przy wigilijnym stole.
Czytaj więcej
Nie istnieje jeden uniwersalny model dobrych świąt. To, co sprzyja jednej rodzinie, dla innej moż...