Czy o raku piersi można powiedzieć, że jest w Polsce problemem społecznym? I jak to wygląda w odniesieniu do innych krajów?
Dr hab. Katarzyna Dobruch-Sobczak: Zdecydowanie rak piersi jest w Polsce problemem społecznym. Od wielu lat jest to najczęstszy nowotwór u kobiet. Niestety zachorowalność na niego systematycznie rośnie. To, co jest pozytywne, to fakt, że pomimo wzrostu zachorowalności nie zwiększa się umieralność, czyli tysiące więcej kobiet zapada na tego raka, a umiera ich podobna liczba. Ogólnie to korzystny trend, ale nie do końca. Jeśli popatrzymy na inne kraje w Europie, to granica zachodnia Polski jest pewnego rodzaju granicą odcięcia – zachorowalność w krajach położonych na zachód jest dużo większa. Jesteśmy w tej grupie, w której teoretycznie zachorowalność jest mniejsza niż we Francji, we Włoszech, ale już jak popatrzymy na statystyki umieralności, to niestety w Polsce umiera dużo większy odsetek kobiet, w porównaniu z kobietami w Europie Zachodniej. Warto się zastanowić, dlaczego tak się dzieje, że choruje u nas mniej kobiet, ale więcej umiera.
Moim zdaniem wynika to z tego, że w Polsce dużo mniejszy odsetek pacjentek robi badania przesiewowe. Dla przykładu, w Skandynawii, około 70 proc. kobiet, które są w okresie objętym badaniami skriningowymi i dostaje zaproszenia na mammografię, wykonuje ją. Średnia w Europie wynosi 56 proc. W Polsce, w zależności od województwa, zgłaszalność wynosi między 30 a 40 proc. Czyli ogólnie jesteśmy dużo poniżej średniej europejskiej, nie mówiąc o Skandynawii, w której ten odsetek jest bardzo wysoki. Badanie przesiewowe, takie, na które idziemy, kiedy nic nie boli, nic nie niepokoi, pozwala wykryć wcześniej chorobę, więc i skutecznie ją wyleczyć. Zgłaszalność na poziomie około 30 proc. powoduje, iż jako kraj nie mamy z tego oczekiwanej korzyści – spadku umieralności.
Poza badaniami przesiewowymi, jak wygląda profilaktyka? Na czym polega?
Profilaktykę ogólnie możemy podzielić na pierwotną i na wtórną. I w sumie i na jedną, i na drugą mamy wpływ. Ta pierwotna to zapobieganie zachorowaniu za pomocą m.in. stylu życia. Udowodniono naukowo w dużych badaniach, że regularne ćwiczenia fizyczne – ale mówimy tu o ćwiczeniach z podwyższeniem tętna pięć godzin w tygodniu – powodują zmniejszenie ryzyka zachorowania na raka piersi. Lekarze powinni więc namawiać pacjentki, żeby zaczęły ćwiczyć - na początek pół godziny raz czy dwa w tygodniu tygodniu – tak, żeby łącznie skończyć na wspomnianych pięciu godzinach. Udowodniono również, że zdrowa dieta, ograniczenie czerwonego przetworzonego mięsa, duża ilość warzyw i błonnika, to czynniki, które będą zmniejszały ryzyko zachorowania na raka piersi. Zachowanie stałej masy ciała, szczególnie u pacjentek po menopauzie, jest ważnym czynnikiem. Wiadomo, iż zwiększenie wagi po menopauzie zwiększa ryzyko na zachorowanie na raka piersi. Podsumowując, udowodniono naukowo, że zdrowy styl życia istotnie zmniejsza ryzyko. Natomiast takie czynniki jak obciążenia rodzinne, zachorowanie na raka piersi w pierwszej linii pokrewieństwa u kobiet czy nosicielstwo mutacji zwiększają ryzyko pacjentek. Podobnie wiek pierwszej miesiączki, wiek ostatniej miesiączki są czynnikami ryzyka, na które nie ma się wpływu. Ale można wpłynąć na wiek pierwszej ciąży i na karmienie piersią. Poród pierwszego dziecka przed 30 rokiem życia oraz karmienie piersią to także czynniki zmniejszające ryzyko. Ciężko tu doradzać, ale myślę, że można w życiu to zaplanować. Powinny to wziąć pod uwagę pacjentki z grupy najwyższego ryzyka.