Reklama

Nie tylko Luwr 19 X 2025 r. Słynne kradzieże klejnotów w Paryżu w ostatnich latach

Choć niewątpliwie napad na najsłynniejsze muzeum świata, Luwr, jest najzuchwalszym w historii, nie można powiedzieć, by był specjalnie oryginalny. Kradzieże klejnotów w Paryżu w ostatnich latach coraz bardziej przypominają współczesną wersję opowieści o Arsénie Lupin.

Publikacja: 22.10.2025 17:25

Co łączy te wszystkie historie? Przede wszystkim fakt, że niewiele „fantów” udało się odzyskać.

Co łączy te wszystkie historie? Przede wszystkim fakt, że niewiele „fantów” udało się odzyskać.

Foto: Adobe Stock

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Dlaczego odzyskanie skradzionych klejnotów jest niezwykle trudne, nawet gdy sprawcy zostają ujęci przez władze?
  • Jakie możliwe losy czekają bezcenne klejnoty po ich zniknięciu z muzeum lub butiku jubilerskiego?
  • Z jakiego powodu dzieła sztuki i biżuteria w publicznych instytucjach nie są objęte osobnym ubezpieczeniem?
  • Co wiąże przypadki kradzieży biżuterii z możliwością zagrożenia dla innych bezcennych dzieł sztuki w Luwrze, takich jak Mona Lisa?

Była godzina 9:30 w niedzielę. Wpuszczona do budynku pół godziny wcześniej przez charakterystyczną przeszkloną piramidę publiczność dopiero rozchodziła się po rozległych komnatach. Trzeba przyznać, że Luwr jako muzeum nie jest specjalnie przyjazne i trzeba chwili, żeby zorientować się, w którą stronę podążać, żeby obejrzeć to, co najbardziej człowieka interesuje. Część zwiedzających pewnie planowała jedynie szybko dotrzeć do Mony Lisy i zrobić sobie z nią zdjęcie, zanim salę włoskiego malarstwa, w której jest prezentowana, szczelnie wypełni tłum turystów z całego świata. Część wybierała się od razu pod posąg Wenus z Milo. Sporo odwiedzających na pewno chciało też zobaczyć skarby zgromadzone w galerii Apollona na drugim piętrze.

Siedem minut, osiem łupów

W tym samym czasie od strony Sekwany, w miejscu, gdzie od kilku dobrych tygodni, jeśli nie miesięcy, rozłożone były ogrodzenia sugerujące prace remontowe, pod okno właśnie na drugim piętrze podjeżdżał budowlany podnośnik na drabinie, którym włamywacze dostali się do środka. Wiedzieli, że alarm jest już unieruchomiony, bo przecież wszedł już tłum zwiedzających do muzeum.

Ubrani w odblaskowe, zielone, pracownicze kamizelki, dostali się do gablot z klejnotami koronnymi. Rozbili je przy pomocy narzędzi takich jak te używające tarcz czy palników. Skradli osiem bezcennych klejnotów: tiary, naszyjniki i kolczyki wysadzane setkami szmaragdów, szafirów i diamentów. W gablotach zostawili między innymi najsłynniejszy diament świata, Regent, oraz agrafę orła, niegdyś należącą do polskich klejnotów koronnych. Na chodniku zgubili koronę księżnej Eugenii, żony Napoleona III.

Czytaj więcej

Paryżanie mają dość turystycznej polityki miasta. Będzie organizacyjna rewolucja?
Reklama
Reklama

Rabusie uciekli tą samą drogą, którą weszli, wskoczyli na skutery i odjechali w kierunku autostrady A6 prowadzącej na południe od stolicy Francji. Cała ich akcja trwała siedem minut. Ochrona nie bardzo miała jak interweniować, bo ich głównym zadaniem było zapanowanie nad tłumem zwiedzających. Scenariusz tego napadu zaskoczył cały świat. Ale czy znacząco odbiegał od napadów, które miały miejsce w ostatnich latach w Paryżu?

Czwartego grudnia 2008 r., pół godziny przed zamknięciem, do butiku z ogromną tradycją jubilerską Winston przy 29 avenue Montaigne w prestiżowej VIII dzielnicy, przyszło czterech „klientów”: mężczyzna i trzy – na pierwszy rzut oka – kobiety. Gangsterzy – przebrani w sukienki, pończochy kabaretki, buty na obcasie i peruki – wprowadzeni przez jednego z ochroniarzy, sterroryzowali świadków bronią i zgarnęli do toreb łupy.

W niecałe 20 minut wynieśli z lokalu 104 zegarki i 297 sztuk biżuterii. Wartość kradzieży wyceniono na 71 milionów euro. Wkrótce potem sprawcy uciekli (w tych szpilkach!) do samochodu, w którym czekał na nich wspólnik. Śledczy zajmujący się sprawą namierzyli rabusiów, gdy ci zaczęli upłynniać skradzione towary. Część kamieni ze sfałszowanymi certyfikatami sprzedali w Izraelu, część wypłynęła w belgijskiej Antwerpii, znanej z obrotu diamentami (niekoniecznie na „białym” rynku).

Wolnością i pieniędzmi złodzieje cieszyli się pół roku. Kiedy zostali ujęci, szybko okazało się, że są również autorami… poprzedniego napadu, do którego doszło w tym samym miejscu kilka miesięcy wcześniej. Sprawcy już dawno cieszyli się wolnością, kiedy sytuacja się powtórzyła. Tuż przed południem 18 maja 2024 r. pod butik jubilera podjechały motocykl i skuter, a na nich trzej napastnicy. Jeden, z przedmiotem przypominającym Kałasznikowa w ręce, został na zewnątrz, dwaj pozostali użyli jednej z maszyn jako tarana do drzwi wejściowych. Gdy dostali się do środka, rozbili maczetami dziewięć gablot, a kilka minut później uciekali bogatsi o 23 sztuki biżuterii szacowanej na ponad osiem milionów euro.

Czytaj więcej

Na czym polega paryski styl ubierania się? TOP 10 Inès de La Fressange

Kilka minut zajęło czterem przestępcom zgarnięcie biżuterii z butiku Chanel przy 15 rue de la Paix, do którego przeniesiono sklep na czas remontu flagowego butiku marki. Piątego maja 2022 r., tuż po 15:00, sprawcy napadu podjechali pod główne wejście dwoma motocyklami. Jeden – z bronią automatyczną – został na zewnątrz, pozostali trzej wpadli do środka, rozbili gabloty i zgarnęli łupy do sportowych toreb, po czym wszyscy wskoczyli z powrotem na maszyny i rozpłynęli się w ruchu ulicznym. Straty obliczono na ponad 2,5 miliona euro.

Reklama
Reklama

Rok później i trzysta metrów dalej doszło do incydentu w identycznym stylu. 29 kwietnia 2023 r., 23 place Vendôme, trzech uzbrojonych mężczyzn na cel wzięło butik Bulgari. Świadkowie wspominali, że jeden z nich nosił pomarańczową policyjną opaskę. Po niczym niezmąconym zgarnięciu fantów nawet niespecjalnie uciekali, bo musieli się najpierw uporać z odpaleniem jednego ze skuterów, który odmawiał współpracy. Ten butik okradziono też niespełna dwa lata wcześniej, gdy stracił 10 milionów euro w kosztownościach zgarniętych przez siedmioosobową szajkę. Czterech złodziei uciekło na skuterach, trzech innych wsiadło do osobowego BMW, ale musieli je porzucić po policyjnym pościgu (zbawienne paryskie korki). Jeden został postrzelony przez funkcjonariusza i aresztowany. Dwóch kolejnych ujęto po pół roku.

W maju 2025 r. zapadł wyrok w sprawie szajki nazwanej przez media „gangiem dziadków-rabusiów”. Sprawa dotyczyła napadu na amerykańską celebrytkę i influencerkę Kim Kardashian, która podczas Tygodnia Mody w Paryżu w 2016 r. została napadnięta w swoim pokoju hotelowym i straciła biżuterię o wartości szacowanej na około dziewięć milionów dol., włączając w to 20-karatowy pierścionek zaręczynowy od ówczesnego narzeczonego, rapera Kanye'ego Westa. Ponieważ sprawcy byli dość sędziwi, a jeden już nawet zmarł, niektórym naliczono na poczet kary niesłuszne wyroki, wszyscy są już na wolności. Skradzionych klejnotów, oprócz jednego zgubionego przypadkiem, nie odnaleziono.

Co łączy te wszystkie historie? Przede wszystkim fakt, że niewiele „fantów” udało się odzyskać. O ile jeszcze ktoś siedział za kratkami, o tyle rzadko udawało się odnaleźć przedmioty kradzieży. Nawet jeśli firmy ubezpieczeniowe ogłaszały naprawdę kuszące nagrody za wszelkie informacje mogące doprowadzić do ujęcia sprawców. Jedyną dobrą informacją na tropie tych zuchwałych kradzieży w ostatnim czasie był fakt, że we wrześniu 2025 r. podczas rutynowej kontroli pasażerów na paryskim dworcu Gare de Lyon funkcjonariusze ochrony kolei namierzyli dwóch podejrzanych, z których jeden w majtkach ukrył zegarek marki Rolex, naszyjnik o wartości pięciu milionów euro oraz kolczyki i pierścionek za prawie trzy miliony. Ale nadal nie ma pewności, kto jest właścicielem skradzionych przedmiotów i czy pochodzą z jednej z tych spektakularnych akcji.

Czytaj więcej

Na wieży Eiffla pojawią się nazwiska ważnych kobiet. Historyczna korekta

Bezcenne klejnoty nie mają ubezpieczenia

Jakie będą dalsze losy klejnotów skradzionych z Luwru? Wersje są trzy. Pierwsza mówi, że zostały wykradzione na zamówienie kolekcjonera, który chce mieć u siebie „nieosiągalne”. Wtedy mogą być przetrzymywane w nieznanym miejscu co najmniej tyle czasu, co zaginione dzieło Andy’ego Warhola. Podczas policyjnej akcji mającej na celu jego odzyskanie, odkryto też skradzione w 1988 r. popiersie Jima Morrisona, wokalisty The Doors, z jego nagrobka na cmentarzu Père-Lachaise. Oba poszukiwane dzieła sztuki zostały ujawnione przez paryską policję w tym samym miejscu w maju 2025 r.

Druga wersja mówi, że to nieocenione dziedzictwo zostanie „pocięte na kawałki”, czyli rozłożone co do jednego kamienia i sprzedane w niewielkich partiach, a złoto przetopione i upłynnione w cenie kruszcu. To wyjście jednak wydaje się stosunkowo mało opłacalne i bardzo ryzykowne dla złodziei i potencjalnych paserów. Te kosztowności naprawdę są świetnie opisane i znane każdemu ekspertowi fachu jubilerskiego.

Reklama
Reklama

Trzecia opcja zakłada wykrycie sprawców, ich zatrzymanie i odzyskanie precjozów, ale to z kolei historycznie najmniej prawdopodobny scenariusz. Trzeba też podkreślić, że nie ma opcji żadnego zadośćuczynienia tej straty Republiki Francuskiej. Po pierwsze, wyrobów biżuteryjnych – choćby podobnych czy wykonanych z tych samych okazji – już nie ma, po drugie, ciężko szacować ich wartość, a nawet jeśli, to nie były one ubezpieczone. Tej rangi dzieła sztuki są własnością państwa i to ono jest zobligowane do dołożenia wszelkich starań do ich należytej ochrony, jak odpowiednie zabezpieczenie miejsca ich przechowywania. Nie wykupuje się dla nich osobnych polis. „Byłoby to zbyt kosztowne i nie miałoby sensu ani dla muzeum, ani dla ubezpieczyciela” – wyjaśnia w „Le Figaro” Irène Barnouin, dyrektor zajmująca się dziełami sztuki w firmie brokerskiej WTW France.

Czytaj więcej

Systemowa przemoc we francuskiej gastronomii. Co ujawniła książka dziennikarki?

Co innego ubezpieczać dzieła prezentowane przez instytucje z kapitałem prywatnym, a co innego dziedzictwo narodowe. Takie przedmioty mają niezbywalne i nieprzenoszalne prawa majątkowe, co oznacza, że nie można ich sprzedać, oddać ani przenieść, nawet po upływie czasu. Czyli również nie można ich wycenić, a tym samym podać kwoty, na którą mogłyby być ubezpieczone.

Cała ta historia rodzi od razu we francuskich mediach pytanie, czy Mona Lisa może zostać równie łatwo skradziona z Luwru, jak bezcenne zbiory biżuterii. W 1911 r. złodziejowi obrazu przyszło to również nieszczególnie trudno...

Źródła:
„Paryż to zawsze dobry pomysł”, Agnieszka Łopatowska, wydawnictwo Filia, Poznań, premiera: 12 listopada 2025
https://www.vanityfair.fr
https://www.lefigaro.fr

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Dlaczego odzyskanie skradzionych klejnotów jest niezwykle trudne, nawet gdy sprawcy zostają ujęci przez władze?
  • Jakie możliwe losy czekają bezcenne klejnoty po ich zniknięciu z muzeum lub butiku jubilerskiego?
  • Z jakiego powodu dzieła sztuki i biżuteria w publicznych instytucjach nie są objęte osobnym ubezpieczeniem?
  • Co wiąże przypadki kradzieży biżuterii z możliwością zagrożenia dla innych bezcennych dzieł sztuki w Luwrze, takich jak Mona Lisa?
Pozostało jeszcze 95% artykułu

Była godzina 9:30 w niedzielę. Wpuszczona do budynku pół godziny wcześniej przez charakterystyczną przeszkloną piramidę publiczność dopiero rozchodziła się po rozległych komnatach. Trzeba przyznać, że Luwr jako muzeum nie jest specjalnie przyjazne i trzeba chwili, żeby zorientować się, w którą stronę podążać, żeby obejrzeć to, co najbardziej człowieka interesuje. Część zwiedzających pewnie planowała jedynie szybko dotrzeć do Mony Lisy i zrobić sobie z nią zdjęcie, zanim salę włoskiego malarstwa, w której jest prezentowana, szczelnie wypełni tłum turystów z całego świata. Część wybierała się od razu pod posąg Wenus z Milo. Sporo odwiedzających na pewno chciało też zobaczyć skarby zgromadzone w galerii Apollona na drugim piętrze.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Styl życia
Oto najzdrowszy rodzaj aktywności fizycznej. Nowe ustalenia naukowców
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Styl życia
Dlaczego zmiana czasu to dobry moment na porządki w życiu prywatnym i zawodowym?
Styl życia
Lagom – szwedzki sposób na szczęście. Na czym polega ta skandynawska filozofia?
Styl życia
Kobiety z pokolenia Z nie czekają na „wielki transfer bogactwa”. Oto, jak patrzą na swoje finanse
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Styl życia
Ważny apel księżnej Kate. Bez owijania w bawełnę zwróciła się do wszystkich rodziców
Materiał Promocyjny
Nowy Ursus to wyjątkowy projekt mieszkaniowy w historii Ronsona
Reklama
Reklama