Inès de La Fressange zyskała miano gadającej modelki, bo zawsze miała coś do powiedzenia na temat swojej pracy i projektów, które prezentowała. Chętnie dyskutowała na ten temat z dziennikarzami. Oficjalnie Inès Marie Laetitia Eglantine Isabelle de Seignard de la Fressange karierę rozpoczęła w 1975 roku, mając 17 lat. Wszystko przez jej obsesję pracy. „Moi rodzice nic nie zrobili. Dwa lub trzy razy w tygodniu chodzili do Jacquesa Lacana (słynnego paryskiego psychiatry – red.), który kazał im czytać Durasa. Aby zapłacić za ich analizę, moja mama była modelką w Laroche, a ojciec doradcą inwestycyjnym” – wspominała w „Libération”.
Jej ojciec pochodził z francuskiej arystokracji, matka miała pochodzenie kolumbijskie. Mieszkali w rodzinnej posiadłości w regionie Owernia wraz z dwoma braćmi Inès. Opiekę nad dziećmi zazwyczaj sprawowała babcia, podobno nieco ekscentryczna dziedziczka banku Lazard. Inès zdała maturę w wieku 16 lat i wyjechała do Paryża, żeby rozpocząć naukę w l’École du Louvre. Kilka lat później została pierwszą w historii modelką Chanel na wyłączność.
Czytaj więcej
"Moda przemija, styl pozostaje” – to jedno z najsłynniejszych powiedzeń Coco Chanel, krawcowej i modystki, która została jedną z najsłynniejszych kreatorek mody w historii. Wyzwoliła kobiety z gorsetów, założyła im spodnie i utorowała drogę do zerwania z wszelkimi konwenansami. To między innymi dzięki niej Francuzki do tej pory są uosobieniem szyku i elegancji. Myli się jednak ten, kto myśli, że stylu Coco Chanel uczyła się w wyższych sferach.
„Czułam się jak Coco w Ritzie”
Rok po swoim debiucie miała głośną sesję z uznanym fotografem Oliviero Toscanim w magazynie ELLE. Później wszystko zaczęło się toczyć szybko. Chodziła między innymi na wybiegach Thierry'ego Muglera, Kenzo, czy Lacroix. Przykuwała uwagę swoją żywiołowością, uśmiechem i inteligencją. Wyparzył ją Karl Legerfeld, ówczesny dyrektor kreatywny domu mody Chanel. Ujęła go też swoim niezwykłym fizycznym podobieństwem do Coco Chanel. W 1983 roku postanowił podpisać z nią ekskluzywny kontrakt. Był to pierwszy przypadek w świecie mody. Nie tylko prezentowała ubrania, ale brała też udział w ich tworzeniu, doborze materiałów, doradzaniu klientom. Przez kolejnych kilka lat była prawdziwą gwiazdą. „Karl wymyślił odrodzenie luksusowych marek, które na początku lat 80. straciły wiele ze swojego prestiżu” - podkreślała. Nie ukrywała jednak, że chciałaby odmiany. Z perspektywy czasu mówiła, że czuła się często jak Coco pod koniec życia - samotna w luksusowym hotelu Ritz. Przełomowa okazała się propozycja, która wcale nie pochodziła od konkurencji.