Reklama

Paryżanie mają dość turystycznej polityki miasta. Będzie organizacyjna rewolucja?

Turystyfikacja – tak mieszkańcy Paryża określają politykę miasta, które w ubiegłym roku odwiedziło 48,7 miliona turystów. Jest im trudno poruszać się po mieście samochodem, odprowadzić w tłumie dzieci do szkoły czy skorzystać z atrakcji, do których przyjezdni zdają się mieć pierwszeństwo.

Publikacja: 13.08.2025 10:48

Paryżanie narzekają, że nie mogą bez problemów odwiedzić żadnego z najważniejszych zabytków miasta.

Paryżanie narzekają, że nie mogą bez problemów odwiedzić żadnego z najważniejszych zabytków miasta.

Foto: Adobe Stock

Do 2050 r. paryskie lotniska mają nadzieję obsługiwać do 150 milionów pasażerów rocznie, w porównaniu z 90 milionami obecnie.

Marie, mieszkająca na Montmartre 47-letnia matka jedynaka, jest przerażona niekończącym się strumieniem turystów, którzy od rana do wieczora krążą po jej dzielnicy. Alejki wokół słynnego wzgórza są pełne, kółka walizek stukają o bruk, niektórzy odwiedzający zatrzymują się gwałtownie przed krzykliwymi witrynami sklepowymi, inni fotografują absolutnie wszystko, co widzą. Paryżanka żali się dziennikarce „Le Figaro”, że mieszkając w tej okolicy, trzeba przepychać się łokciami, aby zrobić zakupy, wsiąść do metra, a czasem nawet by wyjść z domu.

Wieża Eiffla nie dla paryżan

Dane Choose Paris Region mówią, że w ubiegłym roku padł rekord: Paryż odwiedziło 48,7 mln turystów, co stanowi wzrost o 2 proc. w porównaniu z 2023 r., ale też otwiera prognozy na większe o 10 proc. zainteresowanie miastem w roku bieżącym. Eksperci przestrzegają, że francuska stolica i jej przedmieścia nie będą w stanie pomieścić już większej liczby osób. Domagają się nie zwiększania atrakcyjności Paryża, ale regulacji turystyki w jego obrębie. Między innymi chodzi o kładzenie większego nacisku na promowanie innych atrakcji niż wieża Eiffla, bazylika Sacré-Cœur czy katedra Notre-Dame, tak, by ruch turystyczny rozkładał się na większej powierzchni metropolii, włącznie z miejscowościami do niej przylegającymi.

Czytaj więcej

Mieszkanie Heleny Rubinstein w Paryżu na sprzedaż. Cena: 1,59 mln euro

„Stolica została przekształcona w jeden wielki Disneyland” – mówi Patrick Aboukrat, przewodniczący Comité Marais Paris, równie atrakcyjnej dla turystów, co Montmartre, dzielnicy Marais. Wskazuje on na kolejny problem: autokary krążące po wąskich ulicach miasta i zatrzymujące się wszędzie tam, gdzie jest okazja, by wysadzić pasażerów. Przy okazji blokują ruch w i tak już bardzo zatłoczonych arteriach, na których władze miasta wprowadzają coraz to nowe ograniczenia, choćby prędkości do 30 km na godzinę. Odpady wywożone są w ciągu dnia przez śmieciarki, które tarasują ruch. Przyłożenie większej wagi do ruchu pieszego czyni miasto bardziej atrakcyjnym dla odwiedzających, ale mniej praktycznym dla mieszkańców.

Reklama
Reklama

Znikają też kolejne miejsca postojowe, przekształcane w miejsca dla samochodów elektrycznych, rowerów albo ogródki kawiarniane. Jeżdżenie po mieście staje się coraz większym problemem, a nie każdy może sobie pozwolić na korzystanie z komunikacji zbiorowej. Tym bardziej, że na stacje położone przy najpopularniejszych atrakcjach też często trudno się dostać ze względu na tłoczące się w nich grupy zorganizowane.

Paryżanie narzekają też, że nie mogą bez problemów odwiedzić żadnego z najważniejszych zabytków miasta. 26-letni Lucas, który mieszka w XV dzielnicy, opowiada „Le Figaro”, że zrezygnował z pomysłu wejścia na wieżę Eiffla. „Lepiej patrzeć na nią z daleka. Jeśli się do niej zbliżysz, wejdziesz na tor przeszkód. Ostatni raz próbowałem się na nią wspiąć w dzień powszedni w październiku 2023 i trafiłem na dwugodzinną kolejkę. Paryż stał się miastem dla turystów, a nie paryżan” – stwierdza.

Luwr od 2022 r. ograniczył swoją przepustowość do 30 tys. odwiedzających dziennie, w porównaniu z 45 tys. przed pandemią. Ale to już nie wystarczy. Laurence des Cars, prezeska dyrektorka najsłynniejszego muzeum świata, zapowiada remont jego budynku, a następnie przeniesienie Mony Lisy do osobnej sali, do której będą kierowali się ci, którzy przyszli jedynie zrobić sobie zdjęcie przed słynnym obrazem, oraz prowadzenie preferencyjnych cen dla mieszkańców miasta, by choć trochę „przywrócić” im dostęp do ich dziedzictwa.

Turystów w Paryżu obsługuje 15 proc. zatrudnionych

Nie ma się co oszukiwać – duży ruch turystyczny zapewnia też wiele miejsc pracy. Szacuje się, że co najmniej 15 proc. zatrudnionych jest związanych z tą branżą. Niebezpośrednio na pewno znacznie więcej. Pod przyjezdnych konstruowane są też oferty bogatych sieci cukierniczych czy popularnych w mediach społecznościowych restauracji i butików. Jeden trend na Instagramie jest w stanie sparaliżować na wiele dni daną ulicę, na której koczuje kolejka chętnych na wypróbowanie nowego dania czy zdobycie koszulki projektanta otwierającego swój efemeryczny sklep na 24 godziny.

Czytaj więcej

Paryż ma nowe najmodniejsze miejsce do robienia świątecznych zdjęć. Ocieka luksusem
Reklama
Reklama

Cierpią na tym małe niezależne lokale, niepotrafiące robić sprytnych akcji marketingowych. Niewielkie sklepiki z artykułami pierwszej potrzeby czy punkty usługowe znikają, a w ich miejsce otwierają się kolejne punkty sprzedaży makaroników i pamiątek. „Jesteśmy w trakcie procesu utraty duszy dzielnic Paryża, z pewnym rodzajem biznesu czerpiącym zyski z tej działalności, ze szkodą dla niezależnych firm” – ubolewa Thierry Véron, prezes Federacji Paryskich Stowarzyszeń Handlowców i Rzemieślników.

W styczniu ubiegłego roku Rada Miasta Paryża obniżyła liczbę noclegów w apartamentach przeznaczonych na wynajem krótkoterminowy z 120 do 90 rocznie. W listopadzie przyjęto zalecenie dotyczące alternatywnych tras turystycznych w celu zmniejszenia presji na niektóre emblematyczne miejsca na mapie miasta. Aktywiści zwracają uwagę, że wszystkie te zmiany następują zbyt wolno i nie znajdują poparcia w polityce burmistrz Anny Hidalgo. Dodatkowo obawiają się, że wszystkie kroki, które już zostały podjęte w kwestii zmniejszania negatywnego wpływu obsługi i pobytu przyjezdnych na miasto i jego mieszkańców, mogą zostać zablokowane podczas zbliżających się wyborów samorządowych zaplanowanych na marzec przyszłego roku. A jeśli tak się stanie, „Le Figaro” nie wyklucza, że Paryż weźmie przykład z Barcelony, na której ulicach trwa już właściwie otwarta wojna z turystami.

Źródło:
https://www.lefigaro.fr/

Do 2050 r. paryskie lotniska mają nadzieję obsługiwać do 150 milionów pasażerów rocznie, w porównaniu z 90 milionami obecnie.

Marie, mieszkająca na Montmartre 47-letnia matka jedynaka, jest przerażona niekończącym się strumieniem turystów, którzy od rana do wieczora krążą po jej dzielnicy. Alejki wokół słynnego wzgórza są pełne, kółka walizek stukają o bruk, niektórzy odwiedzający zatrzymują się gwałtownie przed krzykliwymi witrynami sklepowymi, inni fotografują absolutnie wszystko, co widzą. Paryżanka żali się dziennikarce „Le Figaro”, że mieszkając w tej okolicy, trzeba przepychać się łokciami, aby zrobić zakupy, wsiąść do metra, a czasem nawet by wyjść z domu.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Podróże
Japończycy pomysłowo wykorzystują opuszczone prowincjonalne szkoły. Co się z w nich dzieje?
Podróże
Niebezpieczny mit dotyczący zapobiegania biegunkom w podróży. „Nie ma na to żadnych badań”
Podróże
Quietcation, czyli cisza i odłączenie od ekranów. Komu potrzebny jest taki wypoczynek?
Podróże
Bleisure travel – trend podróżniczy młodych rodzin rośnie w siłę. Na czym polega?
Podróże
Mokra, dzika i cudowna historia sydnejskich basenów oceanicznych
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama