Cameron Russell została modelką w 2003 roku. Miała 16 lat, kiedy ktoś z agencji modelek wypatrzył ją na wakacjach w Maine. W wystąpieniu na TEDx w październiku 2012 wspomina, że nie miała jeszcze nawet okresu, kiedy kazano jej pozować do seksownych zdjęć. Nie miała jeszcze chłopaka, kiedy przed obiektywem miała przeistoczyć się w namiętną partnerkę. Szybko stała się wziętą fotomodelką, ale też pojawiła się na wybiegach. Prezentowała kolekcje największych domów mody. Brała udział w pokazach między innymi Chanel, Versace, Prady, Vivienne Westwood, Diane von Fürstenberg i Louisa Vuittona. Była jednym z aniołków Victoria's Secret. Dwa razy zmieniała agencję modelingową, by trafić pod skrzydła największej – Elite Model Management, a następnie do butikowej agencji Lions z Nowego Jorku, gdzie mieszka z partnerem i dziećmi. Nigdy nie chciała być traktowana jedynie jak wieszak na ubrania.
„Jestem na tej scenie, ponieważ jestem ładną, białą kobietą, a w mojej branży nazywamy to seksowną dziewczyną”
Cameron Russell wychowywała się w Cambrige w stanie Massachusetts, mieście nazwanym na cześć słynnego angielskiego uniwersytetu. Jej matka, Robin Chase, jest założycielką firmy Zipcar wypożyczającej samochody. Ojciec jest inżynierem i działa w tej samej branży. Nie mieli nic wspólnego ze światem mody. Modelka wspomina, że jej matka nie goliła nóg i nie malowała się, nie nauczyła też córki dbać o siebie. Nie była przez to akceptowana przez dzieciaki ze szkoły.
Wybierając uczelnię Cameron początkowo poszła w ślady matki i rozpoczęła studia w Wellesley College, po pierwszym roku przeniosła się jednak na uniwersytet Columbia, gdzie ukończyła dwa kierunki: ekonomię i nauki polityczne. Polityką interesowała się od najmłodszych lat. Jako 10-latka miała okazję wysłuchać wystąpienia Billa Clintona, który radził wtedy swoim słuchaczom, żeby kończyli studia, spotykali jak najwięcej ludzi, rozumieli i szanowali ich marzenia i aspiracje. To zainspirowało Cameron do udzielania się w lokalnych kampaniach wyborczych. Szczególnie upodobała sobie debaty, a jej największym marzeniem wówczas, nazywanym przez nią obsesją, było zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Teraz jest aktywistką walczącą o poprawę warunków pracy w branży modowej.
„Wygrałam w genetycznej loterii”
Swoje wystąpienie na TEDx zaczęła od osobliwego eksperymentu. Wyszła na scenę ubrana w seksowną małą czarną i wysokie szpilki. Później wokół bioder zawiązała luźną spódnicę do łydek, przebrała buty na wygodne mokasyny i założyła czarny sweterek. – Zmieniłam wasze podejście do mnie w sześć sekund – powiedziała publiczności pokazując, jak bardzo ocenia się człowieka kierując się jedynie jego wyglądem. Odpowiadając na najczęściej zadawane jej pytania, modelka obnażyła wszystkie wady swojej branży. Pokazując swoje zdjęcia profesjonalne zestawiała je z prywatnymi. – Mam nadzieję, że widzisz, że te zdjęcia nie są moimi zdjęciami. To konstrukcje, konstrukcje stworzone przez grupę profesjonalistów, przez fryzjerów, wizażystów, fotografów, stylistów i wszystkich ich asystentów, pre– i postprodukcję, i oni to budują. To nie ja – mówiła prezentując wyniki sesji fotograficznych.
– Kiedy zbierałam informacje do tego wykładu, dowiedziałam się, że 53 proc. 13-letnich dziewcząt w Stanach Zjednoczonych nie lubi swojego ciała, a liczba ta wzrasta do 78 proc., gdy mają 17 lat – wyliczała podkreślając, że wygrała na „genetycznej loterii” będąc ładną, białą kobietą mieszczącą się w kanonie piękna. W 2007 roku tylko cztery procent z ponad 600 modelek pojawiąjących się na wybiegach nie było rasy białej. To wystąpienie nie było ostatnim jej głosem w sprawach nadużyć biznesu modowego.