Dziesięć lat temu po raz pierwszy została radną i nie były to łatwe początki - miała 32 lata i była kobietą. Podczas gdy inni zwracali się do siebie: „panie radny” lub „panie przewodniczący”, o niej mówili protekcjonalnie: „młoda”, lub „Agatka”. Zarzucali jej, że na posiedzeniach jest zbyt aktywna i że na każdy temat ma swoje zdanie. Nie poddawała się, nie zamierzała być pokorna. Również wtedy, gdy w ubiegłym roku prezydent Bogdan Wenta zdymisjonował ją z funkcji wiceprezydentki. „Mogłam zostać, gdybym przestała krytykować decyzje, z którymi się nie zgadzałam. Takie postawiono mi warunki. Kategorycznie odmówiłam”, wspomina. Poczucie własnej wartości wpoiła jej mama, a charakter ukształtowali przyjaciele z podwórka na jednym z kieleckich osiedli. „Spędziłam na nim całe dzieciństwo, tam koncentrowało się życie i wszystko, co było potrzebne. Trzymałam się z grupą dzieciaków, z którymi chodziłam do podstawówki, wspinaliśmy się na drzewa, zdzieraliśmy kolana. Tworzyliśmy solidną bandę łobuzów, ja też byłam łobuziarą”, opowiada. Do dziś rozpiera ją energia, jest szybka, zdecydowana, pełna pasji. A przy tym otwarta i kontaktowa. Zapewnia, że nie unika trudnych pytań i bierze pełną odpowiedzialność za wszystkie decyzje, które podejmuje. „Ma ogromne doświadczenie w samorządzie, ale przede wszystkim jest dobrym człowiekiem. To empatyczna dziewczyna, która pomaga ludziom i słucha wszystkich, niezależnie od poglądów”, mówi piosenkarz Andrzej Piaseczny, absolwent kieleckiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej.