Dziesięć lat temu po raz pierwszy została radną i nie były to łatwe początki - miała 32 lata i była kobietą. Podczas gdy inni zwracali się do siebie: „panie radny” lub „panie przewodniczący”, o niej mówili protekcjonalnie: „młoda”, lub „Agatka”. Zarzucali jej, że na posiedzeniach jest zbyt aktywna i że na każdy temat ma swoje zdanie. Nie poddawała się, nie zamierzała być pokorna. Również wtedy, gdy w ubiegłym roku prezydent Bogdan Wenta zdymisjonował ją z funkcji wiceprezydentki. „Mogłam zostać, gdybym przestała krytykować decyzje, z którymi się nie zgadzałam. Takie postawiono mi warunki. Kategorycznie odmówiłam”, wspomina. Poczucie własnej wartości wpoiła jej mama, a charakter ukształtowali przyjaciele z podwórka na jednym z kieleckich osiedli. „Spędziłam na nim całe dzieciństwo, tam koncentrowało się życie i wszystko, co było potrzebne. Trzymałam się z grupą dzieciaków, z którymi chodziłam do podstawówki, wspinaliśmy się na drzewa, zdzieraliśmy kolana. Tworzyliśmy solidną bandę łobuzów, ja też byłam łobuziarą”, opowiada. Do dziś rozpiera ją energia, jest szybka, zdecydowana, pełna pasji. A przy tym otwarta i kontaktowa. Zapewnia, że nie unika trudnych pytań i bierze pełną odpowiedzialność za wszystkie decyzje, które podejmuje. „Ma ogromne doświadczenie w samorządzie, ale przede wszystkim jest dobrym człowiekiem. To empatyczna dziewczyna, która pomaga ludziom i słucha wszystkich, niezależnie od poglądów”, mówi piosenkarz Andrzej Piaseczny, absolwent kieleckiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej.
„Dziewczyny mogą wszystko”
Agata Wojda skończyła politologię na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, na tej samej uczelni zrobiła studia podyplomowe z zarządzania zasobami pracy, ma też dyplom z zakresu public relations na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po studiach pracowała w Świętokrzyskim Centrum Innowacji i Transferu Technologii, a w latach 2008-2015 była rzeczniczką prasową wojewody świętokrzyskiego. Najbliższe jej sercu były sprawy społeczne. „Nie mamy możliwości czynienia wszystkim dobra, ale mamy możliwość, by nikomu nie czynić zła” – brzmi jej motto. Dzięki Wojdzie od pięciu lat w Kielcach odbywają się Marsze Równości. Mówi, że dają one osobom LGBT niesamowitą siłę, poczucie że nie są samotni i że istnieją ludzie, którzy ich akceptują i dostrzegają ich potrzeby. Po pierwszym Marszu napisała: „Naprawdę poczułam, że moje miasto jest pełne życzliwych, tolerancyjnych i uśmiechniętych ludzi”. Potem wymyśliła akcję „Dziewczyny mogą wszystko” – sześć artystek związanych z Kielcami stworzyło kolekcję plakatów związanych z tym hasłem, które rozwieszono w mieście. „My, kobiety, musimy podwójnie udowadniać swoją wartość. I cieszę się, że potrafimy się solidaryzować oraz wspierać, że siostrzeństwo w ostatnich latach powoli zmienia świat”, oznajmiła. Na jej liście spraw do załatwienia wszystkie są tak samo ważne. Jest honorowym krwiodawcą (sprawiła, że za oddanie krwi można przez 30 dni jeździć za darmo miejską komunikacją), wolontariuszką Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a w listopadzie kwestuje na rzecz renowacji zabytkowych grobów na kieleckim cmentarzu. Od lat wspiera schronisko dla zwierząt. Jeden z jej wpisów na Instagramie brzmi: „Nic piękniejszego dzisiaj nie usłyszycie. Madnes, który był najdłużej przebywającym tu psem, znalazł dom. 7lat! Tyle czasu witał z nadzieją każdego człowieka, który pojawiał się w schronisku. I w końcu przyszedł jego człowiek, ofiarował mu miłość i opiekę. Pamiętajcie! Nie ma bardziej szlachetnego uczucia niż bezinteresowna miłość do zwierzaków”.
Miłość do zwierząt
Przeprowadziła też udaną kampanię tworzenia sieci miejsc przyjaznych zwierzętom. Jako pierwsze na tej mapie znalazły się wszystkie kieleckie biblioteki, w jednej z nich zorganizowała obchody Międzynarodowego Dnia Kota z udziałem podopiecznych ze schroniska, co miało zachęcić do ich adopcji. Prezydentka ma adoptowaną kundelkę Grzankę, z którą co roku przed sylwestrem apeluje, by nie odpalano fajerwerków. Wymyśliła też domki dla pszczół oraz śpiulkoloty, budki dla jeży, które rozstawia się jesienią w parkach miejskich, gdzie dodatkowo ograniczono grabienie liści, by zapewnić tym zwierzętom schronienie na zimę.
Czytaj więcej
Ministra, ministerka czy pani minister? Dyskusja na temat poprawności i wyboru żeńskiej nazwy stanowiska piastowanego w rządzie przez kobietę nie cichnie. Nawet więcej: w ostatnim tygodniu była wyjątkowo ożywiona. O tym, co najbardziej emocjonuje w tej kwestii, mówi językoznawca doc. dr Grażyna Majkowska, wykładowca Wydziału Dziennikarstwa Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Jest też zaangażowana w życie kulturalne miasta. Od czterech lat uczestniczy w festiwalu urodzonego w Kielcach Gustawa Herlinga-Grudzińskiego – Pociąg do literatury. „Siedzimy na leżakach, schodkach, murkach, trawie, żeby słuchać literatów, poetów, twórczyń. Zawsze po Festiwalu wraca mi pozytywna refleksja, że jednak będą z nas ludzie”, opisuje. Ciepłe relacje łączyły ją z Janem Nowickim i Jerzym Pilchem, obaj byli związani z miastem, są pochowani na tutejszym cmentarzu. Dzięki jej staraniom w Kielcach stanął pomnik Wiesława Gołasa, który tu się urodził i chodził do liceum.