Sara Sidner dodała, że nie pali, praktycznie nigdy nie chorowała, a nowotwory nie występowały w jej rodzinie, natomiast ona jest w trzecim stadium choroby. Od dwóch miesięcy poddaje się chemioterapii. – Choć trzecie stadium nie jest wyrokiem śmierci dla większości kobiet, to dane, do których dotarłam zszokowały mnie – wyznała na antenie – dotychczas nie miałam świadomości, że u kobiet ciemnoskórych ryzyko śmierci spowodowanej rakiem piersi jest o 41% wyższe niż u białych kobiet – podsumowuje.
W rozmowie z CNN dr William Dahut z American Cancer Society, organizacji zajmującej się przeciwdziałaniem chorobom nowotworowym, potwierdził, że czarnoskóre kobiety są bardziej narażone na potrójnie ujemnego raka piersi, więc ryzyko zdiagnozowania jest około dwukrotnie większe niż u białych kobiet.
Doświadczenia wojenne jak terapia
W trakcie swojej pracy zawodowej Sara Sidner opowiadała mnóstwo historii o osobach doświadczających tragedii. Pozwalało jej to zyskać nową perspektywę i doceniać własne życie. Jednak, jak przyznaje, dopiero diagnoza uświadomiła jej, jak wielką radość daje samo oddychanie i możliwość budzenia się każdego dnia. – Choroba pomogła mi otworzyć oczy na to, jak piękne jest moje życie. Kocham je bardziej niż kiedykolwiek i odczuwam ogromną wdzięczność za to, że po prostu jestem – wyznaje.
Podczas październikowego wyjazdu do Izraela w celu relacjonowania działań wojennych w tamtym rejonie, Sara Sidner otrzymała informację, że wyniki jej badań mammograficznych są niepokojące i po powrocie do Stanów Zjednoczonych musi poddać się biopsji. Spędziła 3 tygodnie w objętym wojną rejonie, mając świadomość ciążącego nad nią niebezpieczeństwa wynikającego nie tylko z miejsca, w którym przebywała, ale i niepewności co do stanu własnego zdrowia.