„Tutaj panuje wolność. Ludzie są tacy mili. Żyją naprawdę” – opowiada Robin Wright w wywiadzie dla brytyjskiego magazynu „The Sunday Times”. Aktorka, która urodziła się w Teksasie i wychowała w Kalifornii, jest zmęczona wieczną pogonią za wyznaczaniem i realizacją celów. Za pół roku skończy 60 lat i chce zacząć żyć na własnych zasadach.
Szybka ścieżka randkowania
Z ulgą opuściła Los Angeles, które kojarzy jej się z ludźmi stojącymi w korkach, jedzącymi kanapki w samochodach i rozmawiającymi przez telefon. „Wszyscy budują ogromne domy, a ja po prostu skończyłam z tym wszystkim – kocham ciszę. I spotkałam swoją osobę. Wreszcie” – dodała mając na myśli 52-letniego architekta Henry’ego Smitha, z którym jest związana od roku.
Para poznała się w angielskim pubie. Aktorka zagadnęła siedzącego obok mężczyznę, czy może dać kawałek steka jego psu. Ten odrzekł, że pies nie należy do niego i wskazał swojego przyjaciela. Podobno była to miłość od pierwszego wejrzenia. W domu nad morzem zamieszkały z nimi dwa psy: Rusty i Rocky.
Wkrótce po pierwszym spotkaniu oboje złapali wirusa COVID-19, co według Wright przyspieszyło proces randkowania. „Zrobiliśmy szybką ścieżkę poznania się, ponieważ leżeliśmy w łóżku strasznie chorzy, płacząc, śmiejąc się, przytulając, kochając i całując” – powiedziała w wywiadzie.
Czytaj więcej
Po swoim głośnym odejściu ze stanowiska redaktorki naczelnej amerykańskiej edycji magazynu „Vogue...