Otóż Outback to potoczna nazwa rozległych, bezludnych i głównie suchych obszarów kontynentu, które obejmują wewnętrzne i odległe regiony Australii, swoim rozmiarem 17 razy większych od Polski. Składają się na niego surowe pasma górskie, słone jeziora i liczne pustynie, jak chociażby Wielka Pustynia Wiktorii i Wielka Pustynia Piaszczysta. W kierunku północnym teren przecina tylko jedna szosa: legendarna Stuart Highway. Podróż nią może być jednocześnie ekscytująca ze względu na niekończące się pustkowia, wszechobecną ciszę i rozżarzone niebo, jak i bardzo niebezpieczna (z tych samych powodów). Dlatego mijający się z rzadka kierowcy przyjaźnie i w geście solidarności machają do siebie na powitanie.
Magia czerwonej skały
Najbardziej rozpoznawalnym symbolem Outbacku i ogólnie całej Australii jest czerwona skała Uluru. To ją widzą w snach wszyscy zagraniczni turyści marzący o odwiedzeniu wysypy.
Śnią o niej również Aborygeni, rdzenni mieszkańcy kontynentu. Uluru jest jednym z najważniejszych i najświętszych miejsc dla cywilizacji aborygeńskiej. Równie ważnym chociaż prawie nieznanym dla białego fella jest Jezioro Mungo, położone w Parku Narodowym o tej samej nazwie, oddalony 760 km na zachód m od Sydney. Właśnie tam wybrałam się tym razem.
Jezioro Mungo to skarbnica wiedzy o historii ludzkości. Jeśli docierają tutaj nieliczni turyści, to po to, żeby podziwiać księżycowe krajobrazy wyschniętego dna jeziora, uformowane przez trwające setki tysięcy lat erozje i dzikie ptaki Emu przechadzające się stadami, kroczące jak wielbłądzie karawany, jeden za drugim i znikające raz po raz za strzelistymi lunetami, by za chwile znów pojawić się na horyzoncie. Wyschnięte dno jeziora (powierzchnia 240 km2) jest rajem dla różnych gatunków kangurowatych. W upalne południe można je zaobserwować odpoczywające leniwie pod niskimi krzakami rubinów solnych (których owoce Aborygeni używają leczniczo oraz do robienia czegoś na rodzaj dżemu) - po to, żeby po godzinie 17.00 ożywić się nagle i rozpocząć wieczorne skakanie po równinach w poszukiwaniu pożywienia.
Niezwykłe wydmy
Zresztą Lunety są atrakcją samą w sobie. To zerodowane wydmy (często w kształcie półksiężyca), na których widać warstwy mułu i piasku osadzane przez dziesiątki tysięcy lat. Pierwsze warstwy czerwonej gleby, będące podstawą wydmy, zwane Gol Gol liczą sobie 150 000 lat. Ta, która interesuje nas najbardziej i o której zaraz napiszę, to warstwa Mungo licząca 25-45 000 lat. Wierzchołek wydmy uformowany jest z jasnobrązowej warstwy Zanci powstałej już po wyschnięciu jeziora, około 15-20 000 lat temu.