Gdy w serialu „Biały lotos” goście luksusowego hotelu na wyspie Ko Samui w Tajlandii przybywają na miejsce rajskich wakacji, tuż po oddelegowaniu ich do pokoi, otrzymują uprzejmą, choć stanowczą propozycję od pracownicy hotelu. Mentorka wellness, w której rolę wciela się Morgana O'Reilly, zachęca do oddania jej telefonów komórkowych na czas pobytu w kurorcie. W specjalnie przygotowanej na tę okoliczność torbie lądują urządzenia elektroniczne. Bohaterowie reagują na prośbę z nieskrywanym zaskoczeniem i niechęcią, ostatecznie zgadzają się jednak na to, by spędzić tydzień bez – na co dzień nadużywanego – akcesorium.
Choć w przypadku bohaterów serialu pobyt na wyspie Ko Samui nie miał nic wspólnego z quietcation, podobna forma spędzenia wakacyjnych chwil zyskuje na popularności. Przekonuje o tym Ola Mae, mówczyni na tegorocznej gali TEDxWarsaw 2025, z prelekcją pt. „Mózg w podróży – jak samotne wędrówki kształtują nasze nawyki”.
Czytaj więcej
Niektórzy zabierają na urlop sprzęt sportowy, inni preferują odpoczynek mniej aktywny, służący re...
Na czym dokładnie polega ten trend i co sprawia, że zyskuje na popularności?
Quietcation to dokładnie to, co sugeruje nazwa: wakacje, które stawiają na spokój i ciszę. Mniej hałasu, mniej tłumów, mniej bodźców i więcej spokoju. Quietcation może oznaczać weekend w lesie, wyjazd na warsztaty z jogi albo kilka dni spędzonych w stylowej, alpejskiej chacie. Najważniejsze, żeby w całe doświadczenie wbudować ciszę, refleksję i odłączenie od ekranów. Pragnienie samotności i przerwy od sieci odzwierciedla rosnące wśród społeczeństwa zmęczenie związane z szybkim tempem życia i ciągłym stresem. W świecie, w którym jesteśmy stale otoczeni wywołującą chroniczne przebodźcowanie technologią, regenerująca cisza to szansa na wytchnienie od sensorycznego przeciążenia i przeciwwaga dla cyfrowego uzależnienia. Quietcation pomaga redukować stres i pozytywnie wpływa na jakość naszego zdrowia psychicznego. Dla wielu będzie długo oczekiwanym odpoczynkiem.
Jakie kierunki warto wybrać, by rzeczywiście wakacje pozwoliły przebodźcowanym i zapracowanym urlopowiczom spełnić marzenie o upragnionej ciszy i braku tłumów?
Sektor turystyczny szybko dostosował się do nowego trendu i choć idea wakacji pozbawionych technologii jest szlachetna, nie zapominajmy, że quietcation to termin ukuty przez branżę turystyczną. Konsultanci zachęcają ludzi wizją przytulnej górskiej chatki, spokojnego leśnego spa, czy odosobnionej plaży, wmawiając klientom, że cisza i spokój to towar, za który należy słono zapłacić. W sieci aż roi się od hoteli premium, które znajdują się poza zasięgiem finansowym większości turystów. Za nowy, „bardziej świadomy” typ wakacji, możemy zapłacić o 30-50% więcej niż za standardowy nocleg. Pytanie, czy naprawdę potrzebujesz wykupić tygodniowy detoks cyfrowy w szwajcarskim hotelu za 11,000 zł, gdzie na czas pobytu oddasz swój telefon do zamknięcia w sejfie. Komodyfikacja jest całkowitym zaprzeczeniem idei analogowych wakacji i sprawia, że cisza i spokój stają się luksusowymi towarami, na które mogą pozwolić sobie tylko zamożni. A przecież każde wakacje można przekształcić w quietcation. Nawet krótkotrwałe oderwanie się od informacyjnego szumu pozwala zajrzeć w siebie i oswoić z tym, czego zwykle unikamy. Bycie w samotności, odłożenie telefonu, czy leśna kąpiel to nie „artykuły”, a decyzja, którą należy podjąć. Zamiast wierzyć, że spokój znajdziesz tylko podczas kosztownego zagranicznego wyjazdu, zalecam pójście na 10-godzinny spacer. Albo weekend w lesie pod namiotem. Koniecznie z nutką dyskomfortu.