Od lat towarzyszy pani przedsiębiorcom zarówno na etapie negocjacji, jak i później, kiedy sporne sprawy np. z kontrahentami kończą się postępowaniami sądowymi czy arbitrażowymi. Na najwyższych szczeblach biznesowych można spotkać już tyle samo kobiet, co mężczyzn?
Niestety, z perspektywy kilkunastu lat swojej pracy nie widzę zbyt dużych zmian i wciąż spotykam tam więcej mężczyzn niż kobiet. Ale z drugiej strony muszę przyznać, że nie było okresu w mojej karierze, kiedy nie miałabym kontaktu z jakąkolwiek kobietą zarządzającą biznesem. A reprezentowałam różne branże - od producentów obuwia, przez operatorów farm wiatrowych. Zaś każda z kobiet, które spotykałam, była perfekcyjnie przygotowana do pełnienia swojej funkcji. Wbrew stereotypowemu myśleniu, żadna nie zachowywała się jak mężczyzna, nie zatracała swojej kobiecości w imię zasady, że, aby osiągnąć sukces, trzeba być twardym graczem. Oczywiście, różnice można odczuć np. w sposobie negocjacji. Kobiety są skłonne do większego wysublimowania. Ostatecznie jednak nie zauważyłam, żeby przedstawiciele którejkolwiek z płci mocniej lub słabiej dążyli do polubownego rozwiązywania sporów, lub do twardej konfrontacji. W tym zakresie zwykle zdają się na nas, prawników. W biznesie zresztą liczy się chłodna kalkulacja i obranie takiej strategii, która najbardziej się opłaci. Dlatego ja zawsze informuję klientów o możliwym ryzyku, jakie niosą za sobą konkretne działania. Na szczęście, jak dotąd w prowadzonych przeze mnie sprawach, mogę się pochwalić stuprocentową skutecznością. Co w dużej mierze zawdzięczam strategii, polegającej na niewszczynaniu postępowań sądowych, kiedy wiem, że szanse na wygraną są małe. Wtedy stawiam na ugodowe zakończenie sporu.
To sukces chyba dla każdego adwokata, jednak domyślam się, że na ostateczne rozstrzygnięcie - zapadające jednak na sali sądowej - mogą mieć wpływ również wcześniejsze zachowania klientów?
Oczywiście. Dlatego ja wierzę w istnienie uniwersalnego kodeksu postępowania, w zasady, których przestrzeganie pozwala efektywnie przygotować się do postępowania sądowego. Klientom, którzy prowadzą np. spór kontraktowy zawsze radzę, by zabezpieczać dowody ustaleń czynionych w toku negocjacji. Apeluję, aby w trakcie rozmów – nawet zanim jeszcze zostanie w nie zaangażowany prawnik – zadbać choćby o sporządzenie np. krótkiej notatki ze spotkania. Taki dokument, podpisany przez wszystkich jego uczestników, może być dowodem w sądzie. Jeśli pertraktacje prowadzimy telefonicznie czy za pomocą komunikatorów internetowych, po ich zakończeniu warto wysłać do naszego rozmówcy maila, który pozostawi jakikolwiek ślad po naszych ustaleniach. To ważne, bo jeśli za dwa lata przyjdzie nam składać zeznania w sądzie, może się okazać, że takie przywoływane z pamięci sytuacje będą przez dwie osoby relacjonowane w zupełnie różny sposób. Wtedy pomocne będą właśnie te dowody. Na koniec radzę, aby zawsze zachowywać się fair wobec naszego przeciwnika: nie podważać jego kompetencji, traktować go z szacunkiem, właściwie się do niego odnosić. To również może pomóc na etapie postępowania sądowego, zwiększając naszą wiarygodność.
Czytaj więcej
To my musimy sprostać wymaganiom pokolenia Z, które niedługo zacznie dominować na rynku, a które nie chce czuć, że cokolwiek poświęca dla pracy – mówi Anna Tarasewicz, dyrektor ds. HR w Regionie EMEA i członkini zarządu BASF Catalysts Polska.