Mec. Zofia Matyja: Kobiety w biznesie, wbrew stereotypom, nie muszą zachowywać się jak mężczyźni

Wbrew stereotypom, kobiety w biznesie nie zachowują się jak mężczyźni, bo wierzą, że nie muszą grać twardo, aby osiągnąć sukces - uważa adw. Zofia Matyja, której kancelaria reprezentuje przedsiębiorców m.in. z branży OZE oraz lekarzy i podmioty medyczne.

Publikacja: 29.04.2024 11:46

Zofia Matyja: Radzę, aby zawsze zachowywać się fair wobec naszego przeciwnika - nie podważać jego ko

Zofia Matyja: Radzę, aby zawsze zachowywać się fair wobec naszego przeciwnika - nie podważać jego kompetencji, traktować go z szacunkiem, właściwie się do niego odnosić.

Foto: Archiwum prywatne

Od lat towarzyszy pani przedsiębiorcom zarówno na etapie negocjacji, jak i później, kiedy sporne sprawy np. z kontrahentami kończą się postępowaniami sądowymi czy arbitrażowymi. Na najwyższych szczeblach biznesowych można spotkać już tyle samo kobiet, co mężczyzn?

Niestety, z perspektywy kilkunastu lat swojej pracy nie widzę zbyt dużych zmian i wciąż spotykam tam więcej mężczyzn niż kobiet. Ale z drugiej strony muszę przyznać, że nie było okresu w mojej karierze, kiedy nie miałabym kontaktu z jakąkolwiek kobietą zarządzającą biznesem. A reprezentowałam różne branże - od producentów obuwia, przez operatorów farm wiatrowych. Zaś każda z kobiet, które spotykałam, była perfekcyjnie przygotowana do pełnienia swojej funkcji. Wbrew stereotypowemu myśleniu, żadna nie zachowywała się jak mężczyzna, nie zatracała swojej kobiecości w imię zasady, że, aby osiągnąć sukces, trzeba być twardym graczem. Oczywiście, różnice można odczuć np. w sposobie negocjacji. Kobiety są skłonne do większego wysublimowania. Ostatecznie jednak nie zauważyłam, żeby przedstawiciele którejkolwiek z płci mocniej lub słabiej dążyli do polubownego rozwiązywania sporów, lub do twardej konfrontacji. W tym zakresie zwykle zdają się na nas, prawników. W biznesie zresztą liczy się chłodna kalkulacja i obranie takiej strategii, która najbardziej się opłaci. Dlatego ja zawsze informuję klientów o możliwym ryzyku, jakie niosą za sobą konkretne działania. Na szczęście, jak dotąd w prowadzonych przeze mnie sprawach, mogę się pochwalić stuprocentową skutecznością. Co w dużej mierze zawdzięczam strategii, polegającej na niewszczynaniu postępowań sądowych, kiedy wiem, że szanse na wygraną są małe. Wtedy stawiam na ugodowe zakończenie sporu.

To sukces chyba dla każdego adwokata, jednak domyślam się, że na ostateczne rozstrzygnięcie - zapadające jednak na sali sądowej - mogą mieć wpływ również wcześniejsze zachowania klientów?

Oczywiście. Dlatego ja wierzę w istnienie uniwersalnego kodeksu postępowania, w zasady, których przestrzeganie pozwala efektywnie przygotować się do postępowania sądowego. Klientom, którzy prowadzą np. spór kontraktowy zawsze radzę, by zabezpieczać dowody ustaleń czynionych w toku negocjacji. Apeluję, aby w trakcie rozmów – nawet zanim jeszcze zostanie w nie zaangażowany prawnik – zadbać choćby o sporządzenie np. krótkiej notatki ze spotkania. Taki dokument, podpisany przez wszystkich jego uczestników, może być dowodem w sądzie. Jeśli pertraktacje prowadzimy telefonicznie czy za pomocą komunikatorów internetowych, po ich zakończeniu warto wysłać do naszego rozmówcy maila, który pozostawi jakikolwiek ślad po naszych ustaleniach. To ważne, bo jeśli za dwa lata przyjdzie nam składać zeznania w sądzie, może się okazać, że takie przywoływane z pamięci sytuacje będą przez dwie osoby relacjonowane w zupełnie różny sposób. Wtedy pomocne będą właśnie te dowody. Na koniec radzę, aby zawsze zachowywać się fair wobec naszego przeciwnika: nie podważać jego kompetencji, traktować go z szacunkiem, właściwie się do niego odnosić. To również może pomóc na etapie postępowania sądowego, zwiększając naszą wiarygodność.

Czytaj więcej

Członkini zarządu BASF Polska: Pokolenie Z nie chce czuć, że cokolwiek poświęca dla pracy

Jako adwokatka reprezentująca też lekarzy oraz szpitale i kliniki, zauważa pani wzrost liczby spraw, w których klienci domagają się zadośćuczynień i odszkodowań za nieudane zabiegi?

Niestety obecnie jest ich coraz więcej. Otrzymuję wiele pytań, czy podejmę się prowadzenia spraw pacjentów, ale świadomie się na to nie decyduję, mimo że – oczywiście po wykluczeniu ewentualnego konfliktu interesów – mogłabym to robić. W sporach o błędy medyczne reprezentuję tylko lekarzy i szpitale, zawsze stojąc po ich stronie.

Ten wzrost jest konsekwencją rosnącej świadomości czy roszczeniowości pacjentów? A może np. zabiegi z zakresu medycyny estetycznej spowszechniały już na tyle, że siłą rzeczy błędów czy powikłań będzie więcej?

Myślę, że wpłynęły na to wszystkie te czynniki. Na rynku działa coraz więcej prawników specjalizujących się w tematyce błędów medycznych, więc łatwiej jest sięgnąć po ich pomoc. Więcej jest też lekarzy wykonujących zabiegi, np. z zakresu medycyny estetycznej i chętnych na nie pacjentów. Tutaj bardzo istotne jest właściwe informowanie ich o możliwych powikłaniach, czyli odbieranie tzw. świadomej zgody na zabiegi. Chodzi o to, żeby lekarze uczulali i jak najbardziej szczegółowo wyjaśniali chętnym np. na ingerencję plastyczną, z czym te konkretne zabiegi mogą się wiązać. Ważne jest też informowanie, że u każdego pacjenta ich efekty mogą się różnić. Z relacji moich klientów znam też przypadki, kiedy pacjentki przychodziły do nich ze zdjęciami Angeliny Jolie i oczekiwały, że będą wyglądać jak ona. Wtedy szczególnie warto postawić na szczerzą rozmowę. Oczywiście, często trzeba reagować na bieżąco, nie ma możliwości poinformowania o czymś osoby, która leży na stole zabiegowym pod narkozą. Dlatego formularz zgody powinien zawierać także informacje o tym, że w trakcie zabiegu lekarz może zmienić jego zakres. Z kolei w sytuacji, kiedy do popełnienia błędu dojdzie, często duże znaczenie ma sposób zaopiekowania się pacjentem już po tym. Nawet krótkie, dodatkowe spotkanie, otoczenie go właściwą troską, może później bardzo pomóc, nawet jeśli do powikłań niestety dojdzie z winy lekarza. Znam przypadki, kiedy pacjenci nie decydowali się na wniesienie roszczeń, bo lekarze zadbali o nich z pełnym zaangażowaniem również po zabiegu. Wiadomo, że często jest to kwestia osobowości: jedni będą okazywać empatię bardziej, drudzy mniej. Jednak zawsze można nauczyć się określonego sposobu działania. Warto też zaangażować prawnika na odpowiednio wczesnym etapie, kiedy lekarze wiedzą już, że mogą mieć problemy. Zresztą ja przygotowałam dla nich specjalną checklistę, w której opisałam kroki, które należy podjąć, kiedy do błędu medycznego już doszło. Tak, aby jak najlepiej przygotować się do postępowania sądowego.

Od lat towarzyszy pani przedsiębiorcom zarówno na etapie negocjacji, jak i później, kiedy sporne sprawy np. z kontrahentami kończą się postępowaniami sądowymi czy arbitrażowymi. Na najwyższych szczeblach biznesowych można spotkać już tyle samo kobiet, co mężczyzn?

Niestety, z perspektywy kilkunastu lat swojej pracy nie widzę zbyt dużych zmian i wciąż spotykam tam więcej mężczyzn niż kobiet. Ale z drugiej strony muszę przyznać, że nie było okresu w mojej karierze, kiedy nie miałabym kontaktu z jakąkolwiek kobietą zarządzającą biznesem. A reprezentowałam różne branże - od producentów obuwia, przez operatorów farm wiatrowych. Zaś każda z kobiet, które spotykałam, była perfekcyjnie przygotowana do pełnienia swojej funkcji. Wbrew stereotypowemu myśleniu, żadna nie zachowywała się jak mężczyzna, nie zatracała swojej kobiecości w imię zasady, że, aby osiągnąć sukces, trzeba być twardym graczem. Oczywiście, różnice można odczuć np. w sposobie negocjacji. Kobiety są skłonne do większego wysublimowania. Ostatecznie jednak nie zauważyłam, żeby przedstawiciele którejkolwiek z płci mocniej lub słabiej dążyli do polubownego rozwiązywania sporów, lub do twardej konfrontacji. W tym zakresie zwykle zdają się na nas, prawników. W biznesie zresztą liczy się chłodna kalkulacja i obranie takiej strategii, która najbardziej się opłaci. Dlatego ja zawsze informuję klientów o możliwym ryzyku, jakie niosą za sobą konkretne działania. Na szczęście, jak dotąd w prowadzonych przeze mnie sprawach, mogę się pochwalić stuprocentową skutecznością. Co w dużej mierze zawdzięczam strategii, polegającej na niewszczynaniu postępowań sądowych, kiedy wiem, że szanse na wygraną są małe. Wtedy stawiam na ugodowe zakończenie sporu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo
Dodatkowe 9 tygodni urlopu rodzicielskiego. Czy ojcowie korzystają z nowych przywilejów?
Prawo
Potwierdzono wyciek wrażliwych danych księżnej Kate. Co będzie się działo w sprawie?
Prawo
Co wolno na balkonie, a za co można dostać mandat lub pozew?
Prawo
Prawnicze liderki: trzeba walczyć ze schematami płci. I z własnymi oporami
Prawo
Prawniczka rodziła na sali sądowej. Pilnie potrzeba zmiany regulacji