Obecnie social media pełne są samozwańczych ekspertów, mówców, motywatorów, którzy bez wykształcenia w danej dziedzinie, posługując się niesprawdzonymi metodami, „leczą” ludzi. Działają zarówno w sferze fizycznych chorób, jak i w obszarze zdrowia psychicznego. Część osób nazywa ich wprost szarlatanami. O zagrożeniach płynących z psychowashingu mówi psychoterapeutka dr Joanna Gutral. Ekspertka radzi też, jak rzeczywiście zadbać o swoją głowę.
Zacznijmy od samego początku. Czym w ogóle jest psychowashing?
To groch z kapustą w tyglu usług rozwojowych. Samozwańczy eksperci korzystają częściowo z metod mających podstawy naukowe oraz z narzędzi psychologicznych, ale jednocześnie dorzucają tam sporo swoich własnych przekonań, opinii, praktyk duchowych. Coraz więcej osób, zwłaszcza w dużych miastach, korzysta z jakiejś formy pomocy w obszarze zdrowia psychicznego, ale granice między metodami leczenia a praktykami rozwojowymi zaczęły się zacierać. Co więcej, psychowashing ma to do siebie, że tworzy problemy, by serwować na nie rozwiązania. Social media pełne są dziś popkulturowych etykiet w stylu „rana matki”, „toksyczna relacja”. Nie wiemy, co dokładnie się pod nimi kryje, ale znajdziemy kurs, który pomoże nam to uleczyć. Wszystko formułowane jest w taki sposób, by 90 proc. społeczeństwa mogło doszukać się tych problemów w sobie.
Przy okazji innego artykułu powiedziałaś mi, że chciałabyś porozmawiać o psychowashingu. Dlaczego tak ci na tym zależało?
Coraz częściej w gabinecie spotykam osoby, które padły ofiarą takich praktyk. Pacjent ma prawo wyboru z jakich usług korzysta, podobnie, jak wybierasz czy idziesz do lekarza, czy do znachora, ale wiele osób nie wie tak naprawdę, do kogo się udaje. Mogłabym teraz pastwić się nad tym, że psychowashing to oszustwo i naciągactwo, ale chcę mówić o nim dlatego, że zawodzi tu państwo. Brakuje ustawy, przez co pacjenci często w kryzysie i cierpieniu pozostawieni są sami sobie. Fajnie niosło się na sztandarach wyborczych zdrowie psychiczne, dużo się o nim mówiło z każdej ze stron, ale dziś jesteśmy w sytuacji, gdy wciąż w Polsce nie ma żadnej regulacji rynku psychologiczno-psychoterapeutycznego.