W powstałej w 2018 roku piosence „No tears left to cry” Ariana Grande daje upust swoim emocjom związanym z traumatycznym doświadczeniem sprzed kilku miesięcy. Kilka minut po zakończeniu koncertu artystki 22 maja 2017 roku w Manchesterze doszło do samobójczego ataku bombowego. 22-letni terrorysta pochodzący z Libii wysadził ładunki wybuchowe przed halą, w której odbywał się koncert. W wyniku zdarzenia 22 osoby zostały zabite, a 800 uczestników widowiska poniosło poważne obrażenia. Zdruzgotana artystka na wiele kolejnych miesięcy zrezygnowała z występów na żywo, a pierwsza piosenka, która powstała po tragicznych wydarzeniach w Wielkiej Brytanii, miała nawiązywać do tamtych przeżyć. – Pragnę skupiać się jedynie na nadziei i wszystkim, co w życiu jest pozytywne. Nie mam już więcej łez. Wypłakałam je wszystkie – tak wyznanie wokalistki wspomina autor tekstu wspomnianego utworu, Savan Kotecha. Słowa artystki stały się inspiracją do tytułu piosenki, która została nominowana do kilkunastu nagród muzycznych.
Choć hit miał ułatwić wokalistce powrót na scenę, wydarzenia mające miejsce po koncercie w Wielkiej Brytanii wywołały u niej zespół stresu pourazowego, którego efektem były liczne ataki paniki, trudności z oddychaniem i konieczność kontynuowania terapii rozpoczętej ponad dekadę wcześniej. Mierząc się w tak trudnymi doświadczeniami, Ariana Grande podkreśla, jak ważne jest wsparcie psychologiczne dla osób, które rozpoczynają karierę artystyczną w bardzo młodym wieku.
Czytaj więcej
Charyzmatyczna babcia amerykańskiej wokalistki wspiera wnuczkę nie tylko w jej karierze muzycznej. W jakich wydarzeniach jej towarzyszy i co sprawia, że właśnie stała się rekordzistką w historii muzyki?
Ariana Grande: Artyści są osobami wrażliwymi. Powinni zajmować się sztuką
Nominowana do Oscara aktorka, mająca w dorobku dwie nagrody muzyczne Grammy, rozpoczynała swoją karierę jako nastolatka, występując w musicalu „13”, a następnie zyskując sławę dzięki roli Cat Valentine w dwóch produkcjach stacji Nickelodeon: „Victoria znaczy zwycięstwo” oraz „Sam i Cat”. Rozpoznawalność w tak młodym wieku odcisnęła piętno na psychice artystki, o czym filmowa Glinda opowiedziała w jednym z ostatnich wywiadów.
W rozmowie z gospodarzem podcastu “WTF”, Markiem Maronem, 32-latka wspomina przykre doświadczenia związane z nieustannym krytykowaniem jej wyglądu, życia uczuciowego czy gwałtownych zmian sylwetki. – Byłam bardzo młoda, gdy media światowe zaczęły nadmiernie się mną interesować. Bardzo próbowałam zrozumieć, dlaczego tak się działo, ale nigdy nie znalazłam odpowiedniego wyjaśnienia. Kocham sztukę i to jedyne, na czym mi zależy. Nie mogę pojąć, dlaczego częścią mojej pracy stało się nieustanne komentowanie przez innych mojego wyglądu, rozsiewanie plotek na temat moich związków, rozpisywanie się na temat moich współpracowników, mojej mamy czy innych osób, które kocham. Nie było żadnych granic – wspomina w cytowanej rozmowie.