Reklama

O co naprawdę chodzi w języku inkluzywnym? Językoznawczyni dr Małgorzata Majewska wyjaśnia

"Najważniejsze jest to, żeby widzieć w człowieku człowieka".

Publikacja: 23.11.2023 11:51

Małgorzata Majewska: Używając języka inkluzywnego, na pierwszym miejscu stawiamy osobę.

Małgorzata Majewska: Używając języka inkluzywnego, na pierwszym miejscu stawiamy osobę.

Foto: Archiwum prywatne

"Język ma tę magiczną właściwość, że nazywając oswaja" - piszesz w książce "Mówię, więc jestem". Co ma oswajać język inkluzywny?

Małgorzata Majewska: Ma dać komuś prawo do istnienia, albo prawo do niepodświetlania jego negatywnych cech. W inkluzywności moim zdaniem ważniejsza jest sama jej idea i to, że w ogóle o tym rozmawiamy, niż gotowe rozwiązania. Kiedy jeszcze nie było tej idei, przylepiano do kogoś jedno słowo i ono już tak zostawało. Teraz sama debata o inkluzywności pokazuje, że mogą to być różne słowa. Naturalnie i ty i ja przylepiamy do siebie etykietki. Mam nadzieję, że ty widzisz mnie równie pozytywnie, jak ja ciebie, ale mówiąc poważnie, język działa według detalu, metonimii (zastąpienie nazwy jakiegoś przedmiotu lub zjawiska nazwą innego, pozostającego z nim w uchwytnej zależności – red.), które przed inkluzywnością były gotowcami zapisanymi na stałe w głowie, a teraz powinny zacząć się zmieniać. Najciekawszym językowo zjawiskiem jest dla mnie obecnie niebinarność, bo w stosunku do niej nie ma wykładników językowych. W przypadku rasizmu, antysemityzmu, homofobii możesz łatwo znaleźć formę nierasistowską, nieantysemicką i niehomofobiczną, natomiast w przypadku niebinarności gramatyka nie ma żadnej propozycji. Ma rodzaj neutralny, ale on jest zarezerwowany dla rzeczy. Wiele osób niebinarnych nie lubi neutratywów, bo czują się jakby ktoś mówił o przedmiocie. Jednocześnie dla ludzi, którzy nie słyszeli o pojęciu niebinarności jest to wydziwianie. Nawet nasze spotkanie jest dowodem na to, że jesteśmy w momencie przejścia. Stary język jest mocno ustereotypizowany, z "murzynkiem Bambo", "cyganami", frazeologizmami typu "cyganić", o którym mówimy, że już go używać nie wolno. Nie można mówić "inwalida", mówimy "osoba z niepełnosprawnością". Co nam to daje? Kiedy ktoś mówi: "Ale całe życie mówiłam kaleka, co w tym złego?", to sam moment tego zastanowienia jest otwarciem na myśl, że to słowo być może nacechowuje negatywnie. "Osoba z niepełnosprawnością" na pierwszym miejscu stawia osobę i wskazuje, że nie wszystkie rzeczy fizycznie są dla niej dostępne. Najważniejsze jest to, że walczymy o cudzą podmiotowość. Żeby widzieć w człowieku człowieka, a nie elementy jego tożsamości, które go jakoś definiują. Żebyśmy nie patrzyli na siebie wyłącznie przez pryzmat cech, ale podmiotowości, do której dodawane są cechy.

Pozostało jeszcze 87% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Styl życia
Nowy obiekt uwielbienia kobiet. Wydają na niego prawie o połowę więcej pieniędzy niż mężczyźni
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Styl życia
Nie tylko Luwr 19 X 2025 r. Słynne kradzieże klejnotów w Paryżu w ostatnich latach
Styl życia
Oto najzdrowszy rodzaj aktywności fizycznej. Nowe ustalenia naukowców
Styl życia
Dlaczego zmiana czasu to dobry moment na porządki w życiu prywatnym i zawodowym?
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Styl życia
Lagom – szwedzki sposób na szczęście. Na czym polega ta skandynawska filozofia?
Materiał Promocyjny
Prawnik 4.0 – AI, LegalTech, dane w codziennej praktyce
Reklama
Reklama