Kampania, o której mowa, jest o tyle ciekawa, że zachęca jednocześnie do wzięcia udziału w wyborach prezydenckich.
Monika Lewinsky twarzą kampanii skierowanej do kobiet
Świat dowiedział się o istnieniu Moniki Lewinsky pod koniec lat 90., kiedy okazało się, że dwudziestokilkuletnia wówczas stażystka w Białym Domu uwikłała się w romans z urzędującym wówczas prezydentem USA, Billem Clintonem. Wybuchł skandal, a Lewinsky na wiele lat okryła się złą sławą, od której udało jej się uwolnić dopiero po kilkunastu latach.
Od dekady 50-letnia Lewinsky działa jako aktywistka walcząca z różnymi formami przemocy w internecie. Sama siebie nazywa „pacjentką zero” w tym obszarze – w latach 90. była jedną z pierwszych celebrytek, które doświadczyły hejtu w mediach internetowych.
Amerykanka zaangażowała się w kampanię promującą nie tylko nową kolekcję marki Reformation, ale również udział w listopadowych wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Kampania pod hasłem „You’ve Got the Power” (ang. „masz władzę”) odbywa się we współpracy z bezpartyjną organizacją Vote.org, działającą na rzecz ułatwienia Amerykanom udziału w wyborach.
„Udział w wyborach pomaga wam dać się usłyszeć i jest to kluczowy aspekt naszej demokracji – przekonuje Lewinsky na stronie kampanii. „Głosowanie jest zawsze ważne, ale w tym roku, na tle frustracji i apatii obywateli, które mogą znacząco wpłynąć na frekwencję, stawka jest wyjątkowo wysoka” – stwierdziła aktywistka w oficjalnym komunikacie dla mediów.