Polka na obczyźnie: Sabina Poulsen jedyna licencjonowana przewodniczka z Polski na Wyspach Owczych

Nieokiełznana natura, prostota wyspiarskiego życia i najbardziej malownicze, niepowtarzalne krajobrazowo widoki na świecie. Archipelag Wysp Owczych to zaledwie 18 wulkanicznych skrawków lądu, które zamieszkuje dwa razy tyle owiec co mieszkańców. Jedną z 50 tys. szczęśliwców jest Polka, blogerka, właścicielka biura podróży i organizatorka wypraw po archipelagu, Sabina Poulsen.

Publikacja: 04.11.2023 08:00

Sabina Poulsen: Na turystyce można zarobić.

Sabina Poulsen: Na turystyce można zarobić.

Foto: Archiwum prywatne

Jak się przywitać w języku farerskim?

Sabina Poulsen: Godan dagin.

Zatem: Godan dagin, Sabino. Jaka droga przywiodła cię z maleńkiego Odolanowa na piękne Wyspy Owcze? Dlaczego wyjechałaś z Polski?

Na Wyspach mieszkam od 18 lat. Dawno temu poznałam mojego byłego męża – Farerczyka (mieszkaniec Wysp Owczych – przyp. red., Faroe - tak nazywane są przez miejscowych Wyspy Owcze; Føroyar pochodzi ze staronorweskiego Færeyjar i oznacza Wyspy Owiec). Ta miłość nie przetrwała, została miłość do Wysp i dwoje wspaniałych dzieci.

Jak wyglądały twoje początki tutaj?

Moje początki tutaj były całkiem fajne. Choć na początku doskwierała mi niemoc wynikająca z trudności w porozumieniu się z ludźmi. Tutaj jest czymś normalnym, że kiedy ma się urodziny, w domu jest mnóstwo ludzi. Każdy się śmieje, opowiada, a ja w tym czasie nic nie rozumiałam. Kiedy pytałam męża, z czego tak się śmieją, odpowiadał, że musiałabym poznać historię danej osoby, żeby to zrozumieć. I tak rzeczywiście jest.

Zawsze opowiadam taką anegdotę, że kiedy pewnego dnia świeciło piękne słońce, a ja będąc u koleżanki, po chwili mówię: ”Wiesz co, uciekam do domu sprzątać!”. Ona spojrzała na mnie i mówi: ‘Sabina, musisz się nauczyć jednej rzeczy raz na zawsze na całe życie na archipelagu: kiedy świeci słońce, my nigdy nie sprzątamy, nigdy nie gotujemy, tylko świętujemy na zewnątrz tę piękną pogodę. I rzeczywiście, wzięłam to sobie do serca. Nigdy, ale to nigdy nic nie robię, kiedy słońce grzeje (tu mam na myśli 18-23 st. C ), tylko zawsze siedzę i wygrzewam się na tarasie. O takich dniach Farerzy opowiadają całą zimę: „Pamiętasz, 17 maja? To był dzień! Piękne słońce, upał…”. Serio, my tak mamy, cieszymy się takimi dniami, jak dzieci z zabawek ale zrozum, że takich dni jest tylko kilka w roku.

Jak uczyłaś się języka?

Język potrzebny od zaraz! I to rzeczywiście uważam za numer 1, kiedy wyjeżdża się za granicę. Pamiętam, kiedy po miesiącu pracy w świetlicy jako zastępczyni dyrektora koleżanki mi powiedziały: „Słuchaj, Sabina od jutra tylko po farersku”. I ja potraktowałam jako głupi żart. Wyobraź sobie, że to nie był żart i to właśnie drugiego dnia zrozumiałam dwa słowa: akurat (dokładny) i kafe (kawa). Dziś, jako tłumacz polsko - farerski zawsze mówię każdemu nowemu przebywającemu rodakowi: „Ucz się języka bez tego jest ciężko. Podstawy trzeba znać”. Jestem również zdania, że osoby, które po roku pracy na kontrakcie chcą przedłużyć pobyt, powinny zdać test z języka.

Gdzie teraz dokładnie mieszkasz?

Mieszkam w Søldarfjordur. Jest to wioska należąca do gminy Runavik, wizualnie na środku archipelagu. Uważam mało skromnie, że jest to idealne miejsce na nocleg. (Sabina wynajmuje domek letniskowy o nazwie Fjordcottage - Polski Przystanek na Wyspach Owczych).

Czy Wyspy Owcze różnią się od Danii, którego są terytorium autonomicznym?

Krajobrazowo, jak i jeśli chodzi o mieszkańców, różnią się bardzo. To śmieszne, ponieważ z Farerczykami, jest tak: jak jakaś drużyna duńska prezentuje się gdzieś na arenie międzynarodowej, to my im kibicujemy, ale jak do tego jest Islandia, to chyba Farer jest bliżej Islandii. Farerczycy dla Duńczyka to, brzydko to określę, wieśniacy, na których muszą dawać pieniądze. Ale jak Farer wyjeżdża do Danii np. do szkoły, to zawsze, ale to zawsze, jest najlepszy w klasie. Mały brat chce pokazać, że niczym się nie rożni od dużego brata.

Co cię denerwuje w Farerczykach? A czego powinniśmy się od nich uczyć?

Nie lubię tego, że nie potrafią powiedzieć prosto z mostu, tylko owijają w bawełnę. Wiem, że wynika to z tego, że tutaj prawie wszyscy się znają i musisz uważać, co mówisz, bo się cała wioska na Ciebie obrazi. Natomiast możemy się od nich uczyć pokory, radości z maleńkich rzeczy i anielskiej cierpliwości.

Jak Polacy są tam postrzegani i jak duża jest polska społeczność na Wyspach?

Jesteśmy uważani za bardzo pracowity naród. Na Wyspach Owczych jest bardzo dużo Polaków, którzy tutaj pracują głównie w budowlance.

Sabina Poulsen w swoim miejscu na Ziemi - na Wyspach Owczych.

Sabina Poulsen w swoim miejscu na Ziemi - na Wyspach Owczych.

Archiwum prywatne

Jak wygląda prowadzenie firmy, biznesów na Wyspach?

Firmę (Sabina pracuje jako przewodniczka i organizatorka wypraw po Wyspach Owczych – przyp. red.) mam kilka lat i muszę powiedzieć, że to jest niesamowite. Tutaj masz przypomnienia o zapłacie podatków. Jeśli zapomnisz, nic się nie stanie. Ja wiecznie o czymś zapominam, ale kar nie płacę ogromnych, może tylko 100 zł za nieterminowe rozliczenia (śmiech).

Czy na turystyce da się tam zarobić? Na czym głównie zarabiasz (wiem, że prowadzisz wiele ciekawych projektów!)?

Na turystyce można zarobić, jak najbardziej. Prowadzę z rodziną biuro podroży. Co roku odwiedza nas mnóstwo Polaków, którzy chcą spędzić czas na archipelagu. Sama jestem jedyną licencjonowaną przewodniczką po Wyspach. Jaka ja byłam szczęśliwa, kiedy ukończyłam szkołę! Jedyna Polka, mega duma. Jako właścicielka biura podróży, nie narzekam. I już czekam na kolejny sezon.

Czy współpracujesz "zawodowo" z lokalsami - jakie tu zauważasz różnice w podejściu do pracy, czasu poświęcanego na pracę, obowiązki?

Pracuję również jako pedagog 8 dni w miesiącu w domu dziecka i rzeczywiście, jest różnica miedzy pracą naszą a Farera. Oni wyznają ideę błogiego spokoju we wszystkim - jak nie teraz, to jutro. A ja, jak większość Polek, jestem w gorącej wodzie kąpana.

Co jest tam najpyszniejsze?

Desery, desery, i jeszcze raz desery. Dużo śmietany, czekolady i ciasta bezowe. Jestem też fanką zupy rybnej curry z brzoskwiniami.

Gotujesz po polsku czy farersku?

Gotuję polskie, jak i farerskie dania. Sama prowadzę również degustacje dla gości z całego świata. W domowej restauracji podaję cały przekrój kuchni farerskiej: wieloryba, suszoną rybę, fermentowaną baraninę, makrelę czy deser rabarbarowy i piwo rabarbarowe.

Przejęłaś jakieś lokalne zwyczaje?

Jest wiele zwyczajów, które kultywuję w domu, chociażby wychowanie dzieci, no i stroje farerskie – podczas każdej kolacji farerskiej dla gości jestem ubrana zawsze w tradycyjny strój farerski, z którym związane są ciekawe historie. Narodowy strój farerski (Tjóðarbúni) może kosztować nawet 30-40 tys. koron farerskich, czyli ok. 18-24 tysięcy złotych. Jego elementy są skomplikowane w wykonaniu, tkane i haftowane, a srebrne guziki, broszki i sprzączki są na tyle drogie, że całość stroju kompletowana jest przez całą rodzinę przez wiele lat. Mężczyźni noszą białą koszulę pod kolorową kamizelką, haftowaną i ozdobioną srebrnymi guzikami. Na to rozpinany dzianinowy sweter ze srebrnymi guzikami. Czarne wełniane spodnie do kolan wykończone są wstążką pasującą do kolorów kamizelki, do tego podkolanówki, czarne buty z klamrą i czerwono-czarną czapkę. Kobiety noszą czerwono-czarny rozpinany sweter z czterema srebrnymi, bogato zdobionymi haftkami po każdej stronie, splecionymi razem srebrnym łańcuszkiem. Spódnica, najczęściej czerwono-czarna, przytrzymywana jest czarnym paskiem ze srebrną klamrą, dopasowaną do wzoru haftek. Spódnica jest przykryta fartuszkiem z haftowanego jedwabiu lub wełny. Na ramiona narzucona jest czarna peleryna spięta srebrną klamrą.

Co musi znaleźć się w każdym farerskim domu?

W każdym domu jest flaga farerska, Biblia i książka kucharska. Poza tym porcelana Royal Copenhagen - królewska porcelana, która malowana jest ręcznie. Musi być ekspres do kawy (Farerzy piją bardzo dużo bardzo mocnej kawy).

Za czym z Polski tęsknisz najbardziej?

Za ciepłymi dniami latem; za noszeniem przewiewnych sukienek, sandałów. Za białym serem, którego tutaj nie ma, kabanosami, śliwkami w czekoladzie i ptasim mleczkiem.

Czytaj więcej

Polka na obczyźnie: Joanna Sznajder – zarażająca szczęściem wedding planerka z Toskanii

Co robisz w wolnym czasie?

Po pierwsze jestem mamą! To zajmuje mi całość wolnego czasu. Jestem tłumaczką polsko-farerską, piszę książki, pomagam Polakom, którzy potrzebują pomocy tutaj na miejscu. Jestem również sędzią pływacką oraz działam w zarządzie Związku Pływackiego Wysp Owczych. W mediach społecznościowych, na kontach „Sabina na Wyspach Owczych” opisuję życie swoje i moich dzieci.

Jak wygląda wychowanie dzieci na Wyspach, opieka w ciąży, urlop macierzyński? Co Ci się podoba, a co niekoniecznie?

Przez całą ciążę miałam jedno USG. Nie widziałam ani razu lekarza, oczywiście po pierwszej wizycie i założeniu karty ciąży u lekarza. Kobiety w ciąży są prowadzone i badane przez położną. Podczas porodu też nie ma lekarza, no chyba ze występują komplikacje. Ze szpitala można wyjść z dzieckiem po 3 lub 5 dniach. Co miesiąc przychodzi do domu położna i od początku jesteś w grupie mam z dziećmi. Spotykacie się co miesiąc na śniadaniu w domach u siebie. Wychowanie dzieci wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce. Jako pedagog wiem, co mówię. U nas to jednostka jest uważana za najważniejszą, nigdy grupa. Podejście jest bardzo indywidualne, ale od najmłodszych lat pozwala się na to, by dziecko samo się uczyło na własnych błędach. Taki zimny chów. Ale bardzo skuteczny. Nasze dzieci są bardzo dobrze rozwinięte fizycznie (miałam kiedyś możliwość dania synka na kila miesięcy do przedszkola w Polsce i było dla mnie zaskoczeniem, jak duża była różnica fizyczna pomiędzy polskimi dziećmi a moim).

Masz dzieci w wieku szkolnym – jak oceniasz lokalną edukację i podejście do szkoły?

Szkoła również rożni się od naszej pod wieloma względami. Przede wszystkim jest bardziej na luzie, ale jak się okazuje, to bardzo skuteczne. Moja córka chodzi w tej chwili do 6. klasy, a syn do 10. - ta jest już nie obowiązkowa. Nie ma w pierwszych klasach ocen i sprawdzianów. Tutejszy system zaskoczył mnie pozytywnie – jak już padło wyżej, 10. klasa jest nadobowiązkowa. Nasze dzieci, jak pewnie i polskie, również, myślą, że pieniądze spadają z nieba. Wszystkie te, które szkoły nie lubią, chcą iść do pracy do fabryki ryb. I tutaj każdy rodzic się na to godzi, bo wie, że po kilku dniach pracy wszystko się zmieni – po zasmakowaniu ciężkiej pracy i takiej nauczce, dzieci marzą o szybkim powrocie do szkoły.

Mieszkasz na Wyspach Owczych już 18 lat - jak myślisz, co zmieniło w tobie to miejsce? Czy na przykład rodzina z Polski zauważa jakieś zmiany?

Myślę, że zmieniam się każdego dnia. 18 lat to szmat czasu. Dziś na pewno jestem pewna siebie i swoich celów. Zaproszono mnie do pięknego projektu 20 niezwykłych kobiet różnych zawodów i w rożnym wieku, „Pewna Ty” - to odpowiedź na 37 dylematów, jakie mają kobiety, jeśli chodzi o zawodowe spełnianie marzeń.

Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział ze ja, Sabina Grzelaczyk z maleńkiego Odolanowa, zdobędę Kilimandżaro, napiszę książki, będę o sobie czytać w Wikipedii, pewnie bym mocno się uśmiała. I teraz śmieję się łzami szczęścia, że dziś już nie Grzelaczyk, a Poulsen może wam to opowiadać.

Masz rady dla kobiet, które są na emigracji i stają przed dylematem, czym się teraz zająć?

Radę mam jedną: „Uwierz w siebie!”. Ty jesteś drogą i drogowskazem swojego życia. Jeśli czytasz ten kolejny artykuł o mnie, to wiedz, że ja nigdy nawet o takich rzeczach nie marzyłam. Nigdy! Dziś piszę historię dziewczyny z małego miasteczka, by pokazać, że możesz wszystko dzięki ciężkiej pracy i wiary w samą siebie.

Jak się przywitać w języku farerskim?

Sabina Poulsen: Godan dagin.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wywiad
Dyrektor generalna UNICEF Polska o work-life balance: Ja żyję pracą
Wywiad
Paula Wolecka z teamu Igi Świątek o tym, co najważniejsze w budowaniu marki osobistej
Wywiad
Iza Kuna: Romans może trwać i 30 lat
Wywiad
Dr n. med. Justyna Dąbrowska-Bień: Mężczyźni nie chcą przekazywać swojej wiedzy kobietom chirurgom
Wywiad
Maria Deskur: Społeczeństwo, które czyta, jest bardziej stabilne emocjonalnie i psychicznie