Jak wygląda wychowanie dzieci na Wyspach, opieka w ciąży, urlop macierzyński? Co Ci się podoba, a co niekoniecznie?
Przez całą ciążę miałam jedno USG. Nie widziałam ani razu lekarza, oczywiście po pierwszej wizycie i założeniu karty ciąży u lekarza. Kobiety w ciąży są prowadzone i badane przez położną. Podczas porodu też nie ma lekarza, no chyba ze występują komplikacje. Ze szpitala można wyjść z dzieckiem po 3 lub 5 dniach. Co miesiąc przychodzi do domu położna i od początku jesteś w grupie mam z dziećmi. Spotykacie się co miesiąc na śniadaniu w domach u siebie. Wychowanie dzieci wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce. Jako pedagog wiem, co mówię. U nas to jednostka jest uważana za najważniejszą, nigdy grupa. Podejście jest bardzo indywidualne, ale od najmłodszych lat pozwala się na to, by dziecko samo się uczyło na własnych błędach. Taki zimny chów. Ale bardzo skuteczny. Nasze dzieci są bardzo dobrze rozwinięte fizycznie (miałam kiedyś możliwość dania synka na kila miesięcy do przedszkola w Polsce i było dla mnie zaskoczeniem, jak duża była różnica fizyczna pomiędzy polskimi dziećmi a moim).
Masz dzieci w wieku szkolnym – jak oceniasz lokalną edukację i podejście do szkoły?
Szkoła również rożni się od naszej pod wieloma względami. Przede wszystkim jest bardziej na luzie, ale jak się okazuje, to bardzo skuteczne. Moja córka chodzi w tej chwili do 6. klasy, a syn do 10. - ta jest już nie obowiązkowa. Nie ma w pierwszych klasach ocen i sprawdzianów. Tutejszy system zaskoczył mnie pozytywnie – jak już padło wyżej, 10. klasa jest nadobowiązkowa. Nasze dzieci, jak pewnie i polskie, również, myślą, że pieniądze spadają z nieba. Wszystkie te, które szkoły nie lubią, chcą iść do pracy do fabryki ryb. I tutaj każdy rodzic się na to godzi, bo wie, że po kilku dniach pracy wszystko się zmieni – po zasmakowaniu ciężkiej pracy i takiej nauczce, dzieci marzą o szybkim powrocie do szkoły.
Mieszkasz na Wyspach Owczych już 18 lat - jak myślisz, co zmieniło w tobie to miejsce? Czy na przykład rodzina z Polski zauważa jakieś zmiany?
Myślę, że zmieniam się każdego dnia. 18 lat to szmat czasu. Dziś na pewno jestem pewna siebie i swoich celów. Zaproszono mnie do pięknego projektu 20 niezwykłych kobiet różnych zawodów i w rożnym wieku, „Pewna Ty” - to odpowiedź na 37 dylematów, jakie mają kobiety, jeśli chodzi o zawodowe spełnianie marzeń.
Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział ze ja, Sabina Grzelaczyk z maleńkiego Odolanowa, zdobędę Kilimandżaro, napiszę książki, będę o sobie czytać w Wikipedii, pewnie bym mocno się uśmiała. I teraz śmieję się łzami szczęścia, że dziś już nie Grzelaczyk, a Poulsen może wam to opowiadać.
Masz rady dla kobiet, które są na emigracji i stają przed dylematem, czym się teraz zająć?
Radę mam jedną: „Uwierz w siebie!”. Ty jesteś drogą i drogowskazem swojego życia. Jeśli czytasz ten kolejny artykuł o mnie, to wiedz, że ja nigdy nawet o takich rzeczach nie marzyłam. Nigdy! Dziś piszę historię dziewczyny z małego miasteczka, by pokazać, że możesz wszystko dzięki ciężkiej pracy i wiary w samą siebie.