Profesor Katarzyna Pisarska o roli kobiet w dyplomacji. "Dorównują mężczyznom"

Dopóki system nie zacznie wspierać kobiet, na najwyższych szczeblach będą dominowali mężczyźni. Wśród ambasadorów wciąż stanowią oni 80 procent – kobiety jedynie 20 – mówi prof. Katarzyna Pisarska.

Publikacja: 24.09.2024 17:30

Prof. Katarzyna Pisarska: Nieakceptowalna jest sytuacja, w której w kierownictwie znajdują są wyłącz

Prof. Katarzyna Pisarska: Nieakceptowalna jest sytuacja, w której w kierownictwie znajdują są wyłącznie mężczyźni. To niestety nadal zdarza się w polskich ministerstwach.

Foto: Archiwum prywatne

Co sprawiło, że zdecydowała się pani na karierę w dyplomacji i polityce międzynarodowej?

Już przed rozpoczęciem studiów wiedziałam, że chcę zajmować się sprawami międzynarodowymi. Kiedy studiowałam, rola Polski w regionie nie była jeszcze w pełni doceniana. Był to okres przemian lat 90., a Polska dopiero pozostawiała za sobą okres postkomunizmu i starała się odnaleźć nową drogę. Aplikowaliśmy wtedy do Unii Europejskiej i NATO, a ja miałam poczucie, że żyję w historycznym momencie. Było dla mnie jasne, że wszyscy młodzi ludzie w Polsce powinni zaangażować się, aby być ambasadorami naszego kraju na świecie. W związku z tym, że znałam obce języki i miałam szeroką perspektywę widzenia świata, postrzegałam karierę w międzynarodowym środowisku jako naturalny wybór i prawdziwą misję.

Jak doświadczenie nauki za granicą wpłynęło na pani sposób myślenia o świecie i ludziach?

Największy wpływ na moje postrzeganie świata i ludzi miał rok spędzony na wymianie w liceum w Luizjanie. Mieszkałam tam u rodziny zupełnie odmiennej od mojej. Oboje moi rodzice byli lekarzami i profesorami, a ja trafiłam do ludzi z zupełnie innego środowiska. Z jednej strony wyjechałam do Stanów Zjednoczonych, które w latach 90. jawiły się jako kraina mlekiem i miodem płynąca, a z drugiej trafiłam do jednego z najbiedniejszych stanów i do dość ubogiej rodziny. Mimo skromnych warunków ci ludzie zdecydowali się bezinteresownie przyjąć pod swój dach nastolatkę z dalekiego kraju. Pokazali mi inne spojrzenie na świat i na ludzi.

Zrozumiałam, że podział na "bogate Stany" i "biedną Polskę" jest względny. W lipcu tego roku odwiedziłam rodzinę, u której byłam przed laty. Przy okazji dostrzegłam, jak bardzo Polska zmieniła się przez ostatnie 28 lat. W porównaniu z niektórymi amerykańskimi regionami rozwój Polski był znacznie bardziej dynamiczny. Zrozumiałam wtedy, że spełniło się moje marzenie, z którym przyjechałam do Stanów jako nastolatka – aby Polska stała się krajem bogatszym i bardziej znaczącym na mapie Europy.

Jak można rozpocząć w karierę w dyplomacji i jak pani weszła na tę drogę?

Kiedy rozpoczynałam swoją karierę, dla wielu młodych osób najbardziej oczywistą ścieżką było ubieganie się o aplikację dyplomatyczno-konsularną i praca w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Podczas studiów odbyłam praktyki w placówkach MSZ, co dało mi wgląd w funkcjonowanie tej instytucji. Zrozumiałam jednak, że to zbiurokratyzowane środowisko nie odpowiada mojemu charakterowi. Mimo to często rekomendowałam tę ścieżkę innym, którzy lepiej się w niej odnajdywali. Podobnie odczucia miałam w przypadku instytucji międzynarodowych – choć oferowały ciekawe możliwości, nie chciałam wyjeżdżać Polski.

Po odrzuceniu oficjalnych dróg zrozumiałam, że chciałabym stworzyć coś własnego. Na studiach założyliśmy z mężem Stowarzyszenie Forum Młodych Dyplomatów, które przez 20 lat bardzo się rozwinęło. Dzięki niemu mogliśmy lepiej poznać potrzeby młodych ludzi, rozpoczynających karierę w dyplomacji. W rozmowach z członkami Stowarzyszenia często słyszeliśmy, że brakuje im szkoleń – tak powstała Europejska Akademia Dyplomacji. Był to mój pierwszy projekt, który zaangażował mnie w międzynarodowe środowisko, ale z punktu widzenia organizacji pozarządowej. Akademia początkowo była skierowana do polskich studentów, ale dziś, 20 lat później, 80 proc. jej uczestników pochodzi z zagranicy. Obrana przeze mnie ścieżka wymagała wieloletniego zaangażowania w ideę, z niepewnością co do sukcesu. Pomógł fakt, że wiele osób uwierzyło w nas i w to, co robimy.

Jakie były największe wyzwania, z którymi mierzyła się pani na początku kariery?

Największym wyzwaniem było stworzenie czegoś własnego, zwłaszcza że w sektorze pozarządowym sukcesy są trudne do zmierzenia – w przeciwieństwie do biznesu, w którym można mierzy się je w zyskach. W pracy NGO chodzi o stworzenie idei lub niesienie pomocy. Kolejnym wyzwaniem jest finansowanie działalności oraz przetrwanie trudnych okresów. Jednak każde wyzwanie niesie ze sobą nowe możliwości. Przykładem jest inwazja Rosji na Ukrainę, która skłoniła nas do zacieśnienia współpracy z ukraińskimi partnerami i doprowadziła do powstania Międzynarodowego Centrum na rzecz Zwycięstwa Ukrainy w 2022 roku.

Jest pani współzałożycielką Fundacji Kazimierza Pułaskiego i współtwórczynią Warsaw Security Forum. Co do dokładnie za organizacja i wydarzenie?

Nazwa Fundacji Kazimierza Pułaskiego pochodzi od polsko-amerykańskiego bohatera, a jej pierwotnym celem było wzmacnianie relacji transatlantyckich w obszarze bezpieczeństwa. Do dziś stosunki Polski z USA pozostają kluczowym obszarem badań Fundacji. Po 10 latach działalności dostrzegliśmy brak platformy promującej polską rację stanu wśród międzynarodowych decydentów. Dlatego w 2014 roku, po aneksji Krymu, zorganizowaliśmy pierwszą edycję Warsaw Security Forum. Do działania motywowało nas przekonanie, że nasze pasje i zdolności można wykorzystać, pracując dla Polski, ale niekoniecznie w ramach istniejących struktur. Nic jednak nie wydarzyło się z dnia na dzień. WSF to efekt wielu lat pracy – dziś wiele osób oczekuje szybkich sukcesów, ale budowa sieci kontaktów i wpływu na międzynarodową debatę wymaga czasu.

Czytaj więcej

Oto miejsca w Polsce, w których kobiety zarabiają lepiej od mężczyzn. Koniec z luką płacową?

Jak dyplomacja zmieniła się w ostatnich latach i w jakim kierunku zmierza?

Dyplomacja niezwykle się otworzyła. Gdy w 2004 roku tworzyliśmy Europejską Akademię Dyplomacji, użycie słowa „dyplomacja” w nazwie budziło zdziwienie, bo do tej pory kojarzyło się ono jedynie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Dziś MSZ uznaje, że dyplomacja publiczna może, a nawet musi być współtworzona z organizacjami pozarządowymi, instytucjami kultury i biznesem. Obecnie mówi się o dyplomacji obywatelskiej, kulturalnej, naukowej. Co ciekawe: w tej ostatniej to naukowcy odgrywają rolę dyplomatów. Współcześnie jasne jest, że na politykę międzynarodową nie wpływa tylko MSZ, ale szereg różnych interesariuszy, w tym organizacje pozarządowe.

Dzisiaj rolą dyplomacji jest budowanie relacji z państwami partnerskimi nie tylko na poziomie dyplomatów, ale przede wszystkim społeczeństw. Kraje takie jak Polska powinny być rozpoznawalne przez swoją kulturę, naukę, co wymaga otwartego spojrzenia na świat i dyplomację. Ambasadorzy powinni wychodzić do studentów i jeździć po województwach – tacy dyplomaci najskuteczniej realizują swoją misję. Dzięki ich działaniom kraj, z którego pochodzą, staje się bardziej dostrzegalny i zyskuje dobrą markę. To w taki sposób dyplomacja powinna się zmieniać.

Jakie niedostatki dostrzega pani w polskiej dyplomacji?

Głównym problemem w Polsce jest brak współdziałania, które różni się od formalnej współpracy. Współpraca to na przykład objęcie patronatem wydarzenia, natomiast współdziałanie oznacza wspólne tworzenie projektów. Współdziałając, siadamy przy jednym stole i razem odpowiadamy za realizację celów. Brakuje nam tego podejścia nie tylko w relacjach między administracją, organizacjami pozarządowymi i przemysłem, ale także w myśleniu o Polsce jako o czymś, co współtworzymy i za co wszyscy ponosimy odpowiedzialność.

Co według pani zwiększa skuteczność dyplomacji we współczesnym świecie?

Dyplomacja tradycyjna, słusznie, koncentruje się na obronie interesów państwowych, lecz w dzisiejszych czasach te interesy powinny być definiowane przez dobra globalne, takie jak środowisko, dostęp do czystej wody czy prawa kobiet. Aby być skutecznym dyplomatą, trzeba pokazać, że działamy nie tylko na rzecz własnych interesów, ale także na rzecz wspólnego dobra. Kraje takie jak Norwegia, Szwecja, Kanada czy Nowa Zelandia udowadniają, że umiejętność komunikacji w kontekście globalnych wartości przekłada się na zwiększanie zasobów w polityce zagranicznej. Te państwa jasno sygnalizują, że ich działania mają na celu realizację większej idei, z której korzyści odniosą wszyscy. To właśnie takie współdziałanie zwiększa skuteczność dyplomacji we współczesnym świecie.

Czy bezpośrednie kontakty z ludźmi mogą być bardziej wartościowe niż oficjalne kanały dyplomatyczne?

Nie znam innego sposobu działania niż przez bezpośrednie kontakty. Choć oficjalne kanały bywają konieczne, staram się ich unikać, ponieważ opóźniają procesy. Wpływanie na międzynarodową politykę wymaga relacji opartych na zaufaniu, takie relacje staram się także budować jako wykładowca akademicki. Partnerzy inicjatyw, takich jak Warsaw Security Forum, powinni nas znać osobiście. Wiele projektów, w które się angażuję, powstało na bazie nieformalnych relacji, w których kluczowe jest tworzenie wspólnoty ludzi posiadających podobne wartości i cele.

Jak kobiety odnajdują się w świecie dyplomacji i jakie wyzwania muszą pokonywać?

Bariery strukturalne nie zmieniają się niestety znacznie, niezależnie od zawodu. Część kobiet w pewnym momencie życia decyduje się na założenie rodziny. Ta decyzja – choć słuszna – wpływa na ścieżkę kariery i bywa powodem dyskryminacji przez system. Nawet gdy dostępne są urlopy macierzyńskie, pogodzenie pracy z obowiązkami rodzinnymi bywa trudne. W rezultacie na wczesnych etapach kariery w dyplomacji widzimy wiele ambitnych i utalentowanych kobiet, które wykonują ogromną pracę. Jednak kiedy zakładają rodziny, zaczynają dostrzegać, że nie są konkurencyjne w porównaniu z mężczyznami, którzy są dostępni 24/7. Wówczas wiele z nich dochodzi do wniosku, że niemożliwe jest jednoczesne awansowanie i satysfakcjonujące tworzenie rodziny. Dopóki system nie zacznie wspierać kobiet, na najwyższych szczeblach będą dominowali mężczyźni – wśród ambasadorów wciąż 80 proc. to mężczyźni i jedynie 20 proc. kobiety.

Jakie działania, według pani, mogą poprawić reprezentację kobiet na kluczowych stanowiskach dyplomatycznych?

Istotne jest stworzenie, w którym co najmniej 30-40 proc. polskich ambasadorów stanowiłyby kobiety. Ważne jest, aby informować kobiety od początku ich kariery, że mają szansę na awans, a także że decyzja o założeniu rodziny nie wpłynie negatywnie na ich ścieżkę zawodową. Oznacza to, że jeśli kobieta ma 2-3 lata mniej doświadczenia zawodowego z powodu urlopu macierzyńskiego, jej kariera powinna cofać się o 3 lata.

Czytaj więcej

Magdalena Kurpiewska: Kluczowa jest konkretna wiedza, ale też empatia i umiejętność rozwiązywania konfliktów

Nieakceptowalna jest sytuacja, w której w kierownictwie znajdują są wyłącznie mężczyźni. To niestety nadal zdarza się w polskich ministerstwach. Trudno uzasadnić takie decyzje. Mężczyźni często promują siebie nawzajem, tworząc sieć mentoringu, a o kobietach nie myśli się w kontekście awansu. Zazwyczaj nie szuka się kompetentnych kobiet, które mogłyby zajmować te stanowiska. Kobiety nie narzucają się, nie zgłaszają się, mimo że często są bardziej kompetentne w danym obszarze niż mężczyźni.

Kiedy zaczynaliśmy organizację Warsaw Security Forum, kobiety stanowiły zaledwie 15-20 proc, panelistów. Tłumaczono to brakiem kompetentnych ekspertek. Natomiast kiedy zostałam przewodniczącą Forum, zaczęłam świadomie szukać ekspertek, co zaowocowało tym, że obecnie kobiety stanowią około 40 proc. panelistów. Wiele organizacji, w tym NATO, celowo poszukuje i stara się zapewnić większą reprezentację kobiet w debacie publicznej. Kobiety w dyplomacji dorównują mężczyznom, a często wyróżniają się ogromnymi kwalifikacjami i wiedzą. Aby wprowadzić zmiany, konieczne jest świadome podejście do tego problemu oraz otwarte mówienie o nim.

Jaką radę dałaby pani kobietom, które chciałyby podążać pani śladami i rozwijać się w dziedzinach dyplomacji oraz polityki międzynarodowej?

Polecam wypróbowanie różnych ścieżek kariery poprzez staże. Tym sposobem można zobaczyć, jak funkcjonują ministerstwa i organizacje międzynarodowe, ponieważ każde z tych miejsc charakteryzuje się odmienną kulturą pracy, unikalnym sposobem współpracy ze światem międzynarodowym oraz różnymi celami. Wybór ścieżki w środowisku międzynarodowym powinien być oparty na cechach charakterologicznych oraz osobistych motywacjach.

Dr hab. Katarzyna Pisarska, prof. SGH

Polska politolog i inicjatorka działań społecznych. Uczestniczy w kształtowaniu współczesnej debaty dotyczącej bezpieczeństwa i polityki zagranicznej. Jest założycielką oraz Przewodniczącą Rady Fundacji Europejskiej Akademii Dyplomacji oraz jednym z fundatorów Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, a od 2005 roku przewodniczy jej Radzie. Od 2021 roku pełni funkcję przewodniczącej Warsaw Security Forum, najważniejszego wydarzenia organizowanego przez fundację.
W odpowiedzi na rosyjską inwazję na Ukrainę, w 2022 roku wspólnie z ukraińskimi aktywistami założyła Międzynarodowe Centrum na rzecz Zwycięstwa Ukrainy.
Na co dzień angażuje się również w działalność akademicką jako profesor nadzwyczajny w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Od 2020 roku jest wiceprzewodniczącą European Forum Alpbach w Austrii. 

Co sprawiło, że zdecydowała się pani na karierę w dyplomacji i polityce międzynarodowej?

Już przed rozpoczęciem studiów wiedziałam, że chcę zajmować się sprawami międzynarodowymi. Kiedy studiowałam, rola Polski w regionie nie była jeszcze w pełni doceniana. Był to okres przemian lat 90., a Polska dopiero pozostawiała za sobą okres postkomunizmu i starała się odnaleźć nową drogę. Aplikowaliśmy wtedy do Unii Europejskiej i NATO, a ja miałam poczucie, że żyję w historycznym momencie. Było dla mnie jasne, że wszyscy młodzi ludzie w Polsce powinni zaangażować się, aby być ambasadorami naszego kraju na świecie. W związku z tym, że znałam obce języki i miałam szeroką perspektywę widzenia świata, postrzegałam karierę w międzynarodowym środowisku jako naturalny wybór i prawdziwą misję.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wywiad
Polka w Wenezueli: Alimentów nikt tutaj nie płaci. Kobieta zostaje z kilkorgiem dzieci z różnych związków
Wywiad
Himalaistka Dorota Rasińska-Samoćko zaczęła kolejną wyprawę. Dla gór zrezygnowała z dyplomacji
Wywiad
Gabriela Muskała: Hartowanie poprzez krytykę nie ma dla mnie racji bytu
Wywiad
Polka na Tajwanie: Tutaj dzieci w szkole uczą się o Szymborskiej i Kieślowskim
Wywiad
Małgorzata Stadnicka: Nie ma jednej definicji sukcesu - każda może być równie wartościowa